Kocham len...
Gdybym mogła, to nie tylko siebie, ale i całe mieszkanie oblekłabym lnem. I mimo że wykonane z niego tkaniny są wybitnie wrednymi materiałami, bo właściwie nie da się ich rozprasować i gniotą się od najmniejszego podmuchu wiatru, to nie jestem w stanie przejść obok nich obojętnie. Zapach lnianego płótna dobrej jakości przywodzi mi na myśl aromat skórki świeżo upieczonego chleba. Tylko posmarować masełkiem... Mniam!
Jak pewnie niektórzy z Was pamietają, w zeszłym roku uszyłam cztery sukienki z lnu (możecie o nich poczytać tu, tu, tu i tu) i w tym roku nie omieszkałam dołożyć do mojej kolekcji kolejnego egzemplarza.
Kilka tygodni temu wynalazłam na Allegro sprzedawcę (e-kameo), który w swojej ofercie ma tkaniny lniane o przeróżnych kolorach i gramaturach. Do kompletu można u niego nabyć lniane koronkowe taśmy! W celu sprawdzenia jakości materiału oraz dodatków nabyłam metr zmiękczanego jasnobłękitnego lnu (160 g/mb) oraz metr koronkowej taśmy w kolorze beżowym. W założeniu z materiału miała powstać wybitnie minimalistyczna sukienka z szalem - Simplicity 8613 z 1969 roku - którego można używać również jako paska.
Tkanina, która do mnie dotarła, okazała się bardzo miękka, cudownie zgniotliwa i zwiewna. Niestety, miała jedną znaczącą wadę, która nie pozwoliła mi na skrojenie całego kompletu - większość charakterystycznych dla lnu supełków była zaciągnięta. Część z nich udało mi się przewlec na lewą stronę i zabezpieczyć (maleńkimi kawałkami cienkiego wkładu oraz preparatem przeciw strzępieniu). Pozostałe zaciągnięcia tworzyły dziurki, których nie byłam w stanie wzmocnić ani ominąć, dlatego (cudem!) skroiłam wyłącznie sukienkę. Szaliko-pasek musiał odejść w niepamięć. Oh well...
Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach, dekolt samotnej sukienki ozdobiłam wspomnianą koronką, którą przyszyłam ręcznie bardzo drobnym ściegiem. Ścieg ten zabezpiecza również odszycie serka przed wypadaniem.
Tył zdobią troczki, łezka oraz stębnowanie środkowego szwu. Wykonałam je nicią w kolorze koronki. Tą samą nicią obszyte są również lamówki podkrojów pach i dekoltu.
No to rzućcie teraz okiem na gotową sukienkę:
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
🇵🇱
Sukienka z lnu: uszyłam sobie
Materiał: len 160 g/mb kupiony na Allegro (e-kameo)
Wykrój: Simplicity 8613 (lata '60.)
Torebka: Zara
Kanotier: lumpeks
🇬🇧
1960s style linen dress: made by me
Fabric: linen
Pattern: Simplicity 8613 (1960s)
Handbag: Zara
Hat: second-hand shop
PS W ostatnim tygodniu nabyłam u e-kameo beżowy len o wyższej gramaturze (stanowi tło trzech pierwszych zdjęć) na kapelusz i torebkę. Ten materiał nie posiada zaciągniętych supełków, a więc wada prawdopodobnie dotyczy jedynie lnu w kolorze błękitnym.
WOW!
OdpowiedzUsuńObłędnie piękna! Czekam na zdjęcia na Ludziu! ♥
U mojej Pani w ulubionym sklepie z tkaninami len też jest i teraz tylko kupić maszynę, heh...
Dzięki Ci wielkie, Lenny! <3
UsuńA co z Twoją maszyną?
Lidl nie naprawia, Lidl zabiera i oddaje kasę, a jeszcze się nie udało niczego zorganizować, bo przeprowadzka, potem Miś... a teraz ja mam tak źle, że ani chodzić, ani stać, ani siedzieć, ani leżeć w sumie, choć na leżąco jeszcze najmniej ten kręgosłup boli...
Usuń:-/
Uuu, współczuję bardzo :/. Mam nadzieję, że szybko przejdzie! :*
UsuńPiękna sukienka. Zazdroszczę cierpliwości do szycia.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo, że się podoba :D. Dziękuję! Akurat nad tą sukienką spędziłam sporo czasu, bo szyłam ją w czasie tych ostatnich upałów. Dłubałam po szwie dziennie :P.
UsuńPiękna w swej prostocie. Czekamy na prezentację na właścicielce :)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne! Jutro zamierzam zrobić sesję wszystkich uszytych ostatnio rzeczy. Mam nadzieję, że coś mi z tego wyjdzie :].
UsuńNo i na razie zdjęć nie będzie, bo we Wrocławiu jest tak ciemno i zimno (13 st.), że nie ma mowy o zdjęciach letniej odzieży :/.
UsuńFantastyczna sukienka (jak wszystkie Twoje uszytki) A ja szukając lnu znalazłam sklep z Wrocławia marchewaszyje Logo marchewka z igiełką. To przypadkowe podobieństwo? Ania
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! Bardzo mnie cieszy, że sukienka się podoba :).
UsuńCo do sklepu, to niestety ktoś korzysta z "przypadkowego podobieństwa". Czytelnicy bardzo często mnie o niego pytają, ale nie ma z tym biznesem nic wspólnego.
Ja też to widziałam i ewidentnie ta osoba korzysta z Twojej marki. Zrobiła bym coś z tym... Byłaś pierwsza...
UsuńS.
Też uwielbiam len. Ale kupić dobrej jakości to sztuka. Od dłuższego czasu szukam lnu na zasłony...
OdpowiedzUsuńZgadza się, naprawdę ciężko o dobry len, którego cena nie zabija. Ten kosztował 40 zł za metr i niestety nie wart tej ceny :/.
UsuńTo są wady kupowania przez internet :(
UsuńZdalnie - nie ma pewności co do jakości. Stacjonarnie - pomacać można, ale cena zabija. Chociaż znam sklep we Wrocławiu, w którym nie można dotykać materiałów :P.
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńAle śliczna :D prosta, elegancka i ponadczasowa!
A do lnu się nie mogę przekonać. To gniecenie mnie przytłacza :(
Pozdrawiam,
Kasia
Ja też nie zawsze mam ochotę na dużą zgniotliwość i doskonale rozumiem, że takie właściwości lnu mogą nieco odstraszać.
UsuńBardzo Ci dziękuję za miłe słowa na temat sukienki i pozdrawiam!
Prosty krój, neutralny kolor - to właśnie coś co najbardziej lubię
OdpowiedzUsuń