Nim pojawi się tu notka o naszej ostatniej podróży do Portugalii, szybko rzućcie okiem na uszytą tuż przed wyjazdem sukienkę w stylu mori.
Powstała z połączenia nabytych w lumpeksie lnianej bluzki oraz lnianej poszewki i w trakcie wyjazdu spisała się wyśmienicie. Nie tylko chroniła przed intensywnym słońcem (a trafiliśmy na ogromne upały), a po praniu szybko schła, ale i nie wymagała prasowania. I mimo że jest to sukienka całkowicie "nie w moim stylu", to czułam się w niej wyśmienicie, bo lekki materiał cudownie układał się na wietrze.
Co ciekawe, w Lizbonie trafiłam na sklep z lnianą odzieżą (to chyba była ulica Saraiva de Carvalho), w którym większość wieszaków była zawieszona rzeczami w bardzo podobnym stylu. Od bluzek, przez kombinezony, aż po bardzo podobne do mojej sukienki. Ha!
No to teraz zobaczcie zdjęcia bluzki i poszewki po upcyklingu.
No to teraz zobaczcie zdjęcia bluzki i poszewki po upcyklingu.
Park Necessidades:
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka
Jedna z uliczek w Bairro Alto. To tu mieszkaliśmy trzy lata temu:
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka
🇵🇱
Sukienka w stylu Mori: uszyłam sobie
Wykrój: bez wykroju
Materiał: bluzka + poszewka z lumpeksu
Plecak: Doughnut
Espadryle z oczami: Lidl
Espadryle z oczami: Lidl
🇬🇧
Mori style dress: made by me
Pattern: no pattern used
Fabric: linen (thrifted blouse + thrifted pillowcase)
Backpack: Doughnut
Espadrilles with embroidered eyes: Lidl
Espadrilles with embroidered eyes: Lidl
* Notka będzie nieco dłuższa (więc jej napisanie zajmie nam trochę czasu) i poświęcona miejscom w Lizbonie i okolicach, o których niewiele lub w ogóle nie wspomina się w popularnych przewodnikach.