odzież - biżuteria - książki - wykroje - sprzęty

31 października 2011

Tu można wygrać kosmiczne żelazko marki Philips

68 raz(y) skomentowano
W związku z kampanią reklamową generatora pary Philips PerfectCare, dziś rozpoczynam konkurs, w którym...

... ale zacznijmy od regulaminu:

Co trzeba zrobić?
Aby wziąć udział w marchewkowym konkursie Philips, należy opowiedzieć o swojej największej katastrofie związanej z prasowaniem, której moglibyście uniknąć, używając żelazka Philips PerfeCare.

Odpowiedź należy zamieścić w komentarzu pod tą notką. Komentarz może mieć formę:
  • tekstu (opisu, opowiadania, dowcipu etc.)
  • odsyłacza do wykonanej przez Was grafiki (zdjęcia, rysunku, komiksu etc.), czyli grafikę wrzucanie na ImageShack, Flickr, TinyPic lub gdziekolwiek indziej, a tu zamieszczacie tylko link. Najlepiej aktywny! Nad polem komentarza znajduje się odpowiednia instrukcja.
Dodatkowo pracę konkursową przesyłacie na jz@marchewkowa.pl. Pamiętajcie, to bardzo ważne!

Do kiedy trwa konkurs i kiedy zostaną ogłoszone wyniki?
Konkurs rozpoczyna się dzisiaj (31.10.2011) i trwa do dnia 13.11.2011, do godziny 23.59. Wyniki pojawią się na blogu do dnia 20.11.2011.

Kto oceni prace i przyzna nagrody?
Wraz z panem Marchewką wybierzemy trzy najciekawsze prace. Wyboru najciekawszej z najciekawszych dokona przedstawiciel firmy Philips.

A teraz najlepsze, czyli NAGRODY:

Nagrodą główną jest wypasione żelazko parowe Azur GC4870.


marchewkowa, szafiarka, konkurs Philips, żelazko parowe azur, kampania PerfectCare


Pan Marchewka ufundował zaś dwie książkowe nagrody pocieszenia. Osoby, którym książki zostaną przyznane, będą miały możliwość wyboru spośród kilku tytułów.

Przed przystąpieniem do konkursu zapoznajcie się z pełnym regulaminem.

ŻYCZYMY POWODZENIA!

29 października 2011

Tkanina grozy i nie mogę spać, bo mierzę nowe rękawiczki

18 raz(y) skomentowano
Ostatnio spotkało mnie zdarzenie iście traumatyczne. Jakiś czas temu bliska mi osoba poprosiła mnie o uszycie sukienki. Nie, to jeszcze nie ta trauma (choć to pierwsza rzecz, której nie szyję dla siebie, więc zrozumiałe jest, że mogłabym się czuć odrobinę nieswojo ;-])! Sukienka miała powstać z przepięknego, opalizującego szantungu jedwabno-wiskozowego. Tkanina podobała mi się tak bardzo, że zdążyłam pochwalić się nią na moim facebookowym fan page'u.
Wykrój przerysowałam z dokładnością co do milimetra. Wycięłam poszczególne elementy i przygotowałam się psychicznie do szycia. Na pierwszy ogień zawsze idzie próbka materiału. Tymczasem próbka tego szantungu przyprawiła mnie niemal o zawał. Tkanina w miejscu zszycia rwała się niczym papier! Nie pomogła zmiana igły ani ściegu. Nie pomogło podkładanie pasków papieru. Albo ten szantung przeleżał rok na słońcu, albo z odzieżowym to on niewiele miał wspólnego.

Spotkałyście/liście się się kiedyś z takimi tkaninami?

Na szczęście wczoraj, czyli w piątek, udało się zdobyć nowy, prawidłowo działający i równie piękny materiał. Odetchnęłam z ulgą.

Ale, ale... Ja tu o moich tkaninowych traumach, a prezentacji domagają się rękawiczki. Orydżinal wintydż, marzeń moich spełnienie! Jest to prezent od przemiłej i niezwykle uzdolnionej właścicielki sklepiku Moje Pokoje oraz tego niezwykłego bloga. Tylko rzućcie okiem na jej dzieła, a padniecie z zachwytu (w sklepiku i na jego fan page'u polecam przejrzenie lal wykonanych na życzenie).

marchewkowa, szafiarka, retro, vintage gloves, rękawiczki, butelkowa zieleń
[kliknij, aby powiększyć]

Pasują, jak na mnie szyte!
marchewkowa, szafiarka, retro, vintage gloves, rękawiczki, butelkowa zieleń
[kliknij, aby powiększyć]

Do rękawiczek dołączone były te śliczne pudrowe kolczyki:

marchewkowa, szafiarka, retro, vintage, kolczyki, pudrowy róż
[kliknij, aby powiększyć]


Rękawiczki i kolczyki: prezent od właścicielki sklepu Moje Pokoje
oraz tego pięknego bloga


PS Już w najbliższy poniedziałek na Leśno-Marchewkowej odbędzie się konkurs, w którym główną nagrodą będzie kosmiczna machina marki Philips (to w związku z prowadzonymi testami generatora pary PerfectCare). Dodatkowo pan Marchewka funduje książkowe nagrody pocieszenia. Osoby, którym książki zostaną przyznane, będą mogły wybrać spośród kilku tytułów. Stay tuned!

23 października 2011

1,2,3... próba generatora pary PerfectCare firmy Philips

29 raz(y) skomentowano
Aktualizacja ze stycznia 2014.
Stacja parowa zepsuła się po 27 miesiącach użytkowania (3 miesiące po wygaśnięciu gwarancji).  Awarii uległy układy elektroniczne.

Punkt napraw (niezwiązany z Philipsem) ocenił, że naprawa jest niemożliwa (części zamienne nie są produkowane).
Serwis Philipsa wycenił ewentualną naprawę na 400-450 zł + koszt ekspertyzy (40 zł). Gwarancja poserwisowa - 6 miesięcy.

Bez komentarza.

Ostatnio marudziłam (czyli robiłam to, w czym zdobyłam mistrzostwo), że moje żelazko nieco nawala - miało problemy z temperaturą i niekontrolowanym wyciekiem płynów. Rozprasowywanie szwów stało się czynnością wielce czasochłonną i męczącą. I jak tu szyć? Wszak powszechnie wiadomo, że dobrze rozprasowany szew nie jest zły, nawet jeśli jest ociupinkę krzywy.

Z pomocą przyszedł mi przedstawiciel firmy Philips. I oto w moim domu pojawił się nowy, pachnący mandarynkami (uwielbiam mandarynkowy zapach nowego sprzętu!), cudownie fioletowy [!!!] generator pary PerfectCare, model GC9240.

Ważące zaledwie 5 kg urządzenie składa się z generującej parę bazy oraz połączonego z nią grubym przewodem smukłego żelazka. Co ważne, przewód jest na tyle długi (175 cm), że baza może swobodnie stać na podłodze, a żelazko na desce do prasowania. W trakcie przenoszenia żelazko można zamontować na bazie za pomocą specjalnego uchwytu. Dzięki niemu mamy pewność, że nic nam się nie rozpadnie.

Połączenie statku kosmicznego i iMaka G3, prawda?
marchewkowa, blog, szafiarka, generator pary, żelazko, Philips PerfectCare, model GC 9240, recenzja, testy, opinie
[kliknij, aby powiększyć]

Do prądu podłączamy wyłącznie bazę. W przeciwieństwie do klasycznych żelazek, nie ma konieczności wyciągania wtyczki z gniazdka po zakończeniu prasowania. Generator PerfectCare włącza i wyłącza się dużym, świecącym na niebiesko przyciskiem.


Przycisk włączania generatora, kontrolka poziomu wody i przycisk systemu odkamieniania.
W głębi widoczna duża kontrolka na żelazku.
marchewkowa, blog, szafiarka, generator pary, żelazko, Philips PerfectCare, model GC 9240, recenzja, testy, opinia
[kliknij, aby powiększyć]


W wypadku tego urządzenia wody nie nalewamy do żelazka, a jedynie do bazy, a dokładnie do znajdującego się z przodu pojemnika (bardzo łatwo go wyciągnąć, a po uzupełnieniu płynów ponownie zamontować).

Włączony generator nagrzewa się przez 2 minuty (choć z moich obserwacji wynika, że czasem 3, a nawet i 4), szumiąc i dość głośno zasysając wodę. Zasysanie powtarza się w trakcie prasowania, w miarę ubytku zgromadzonej pary. Kiedy urządzenie jest gotowe do pracy, duża kontrolka na żelazku przestaje mrugać. Parę obsługujemy dwoma przyciskami. Ten na spodzie rączki uruchamia ciągły strumień pary (120 g/min), ten na rączce - ułatwiający rozprasowywanie trudnych zagnieceń wyrzut pary (260 g/min). I to naprawdę działa! Wszystkie zagniecenia znikają w oka mgnieniu, wystarczy jedno pociągnięcie, nawet w przypadku grubych tkanin wełnianych czy gabardyny. Para odświeża i dezynfekuje odzież. Przywróci życie zachomikowanemu na wiosnę i lato zimowemu płaszczowi.

Pewnie zapytacie, gdzie tu się ustawia temperaturę. Ano nigdzie! Generator pary PerfectCare nie posiada żadnych pokręteł umożliwiających ręczną regulację temperatury. Dzięki Inteligentnemu Procesorowi Kontroli, żelazko utrzymuje stałą temperaturę idealną dla każdej tkaniny, co w praktyce oznacza, że stopa nagrzewa się minimalnie, a cała robotę wykonuje para. Mimo braku jakichkolwiek ustawień, nie trzeba się obawiać przypalenia czy wyświecenia (minimalizuje te powstałe wcześniej) nawet najdelikatniejszego materiału (czy to naturalnego, czy syntetycznego), a żaden szew nie odbije się na prawej stronie.

Moherowy sweter prasowany na prawej stronie
(w czasie robienia zdjęć włączone żelazko cały czas stało na swetrze):
marchewkowa, blog, szafiarka, generator pary, żelazko, Philips PerfectCare, model GC 9240, recenzja, testy, ocena
[kliknij, aby powiększyć]

Włoski nie uległy przypaleniu, a nawet zagnieceniu!
marchewkowa, blog, szafiarka, generator pary, żelazko, Philips PerfectCare, model GC 9240, recenzja, testy
[kliknij, aby powiększyć]


Ten generator pary to ratunek dla zapominalskich. Włączone żelazko można pozostawić na tkaninie nawet na kilka minut i chałupa z dymem nie pójdzie.

Ale to nie wszystko! PerfectCare umożliwia prasowanie w pionie - na manekinie czy na wieszaku. Stopa Steam Glide z łatwością ślizga się po każdej tkaninie. A półtoralitrowy zbiornik na wodę wystarcza na 2 godziny ciągłego prasowania, czyli tydzień prasowałam bez dolewki. Sporym atutem jest przyjazny użytkownikowi system odkamieniania bazy oraz kontrolka przypominająca o konieczności dokonania tegoż zabiegu.

Aby potwierdzić opisane tu działanie urządzenia, przygotowałam krótki filmik. Zobaczycie na nim prasowanie oraz nieudaną próbę przypalenia kilku tkanin (od grubej bawełny po cieniutki jedwab).


muzyka: Bob Bradley, Tim Garland - "Driving School"

PerfectCare umożliwia naprawdę szybkie i łatwe prasowanie każdej tkaniny (oczywiście prócz tych, których w ogóle prasować się nie powinno) - jedno pociągnięcie i gotowe! Zadowolone będą z niego nie tylko osoby szyjące i kochające codzienne machanie żelazkiem. To urządzenie zmieni zdanie tych, którzy do prasowania podchodzą jak do jeża!

ZALETY
  • ładne wzornictwo, solidne wykonanie
  • lekki, mały i poręczny (jednak żelazko jest wystarczająco ciężkie, aby mogło dokładnie rozprasować każdą tkaninę)
  • brak pokręteł
  • możliwość prasowania wszystkich tkanin naraz, bez konieczności sortowania
  • możliwość prasowania w pionie i poziomie
  • dezynfekuje i odświeża
  • duuuży pojemnik na wodę
  • długie (175 cm każdy), solidne kable
  • przycisk włączania i wyłączania generatora (nie trzeba wyciągać wtyczki z gniazdka!)
  • system łatwego odkamieniania
  • prawidłowo przetłumaczona instrukcja obsługi

WADY
  • długi czas nagrzewania (dłuższy niż obiecane przez producenta 2 minuty), co szczególnie irytuje, jeśli żelazko musimy włączać co 10-15 minut
  • głośny, ale nie jak młot pneumatyczny
  • konieczność odkamieniania (spuszczenia wody z bazy) 2-3 razy w tygodniu
  • kontrolka systemu odkamieniania nie działa

Recenzję generatora Philips PerfectCare znajdziecie również na blogu Dzieciowo mi!.

17 października 2011

Fly me to London

44 raz(y) skomentowano
Pamiętacie moje przeboje z butami, a właściwie z ich tęgością (wiecznie za dużą)?

Przez ostatnie dwa lata zdarzało mi się skorzystać z pomyłek producentów obuwia i kupić kilka par butów. Jedne ładniejsze, drugie brzydsze, ale większość nie do końca dobrana. Tu coś obciera, tam coś miażdży palce. W tej parze spada lewy but, a z tamtej zgubiłam prawy. No męczarnia! O zakupie butów w sklepie internetowym mogłam tylko pomarzyć. Bo jak tu nabyć coś, co i tak trzeba będzie odesłać?

Kiedy z ofertą barterową zgłosiła się do mnie przemiła pani, reprezentująca sklep Schaffashoes, od razu uczciwie przestrzegłam, że moimi stopami nie będzie tak łatwo. Zapewniono mnie jednak, że wymiana to żaden problem.
Z nieskrywaną obawą wpłynęłam na obuwnicze oceany i... daleko nie upłynęłam, bo mym oczom ukazały się buty Yarg firmy Fly London. I co się okazało? Dokonałam czynu niemożliwego - udało mi się dobrać buty na odległość. I to jakie! Nie dość, że wyjątkowo miękkie i dobrze wyprofilowane, to w dodatku odpowiednio wąskie. Radości nie ma końca. Już myślę nad zakupem butów tej firmy na lato!

marchewkowa, szafiarka, krawiectwo, szycie, retro, vintage, moda, spódnica z aksamitu w panterkę, buty, koturny zimowe Fly London z Schaffashoes, top Motivi, sweter, kwiat, H&M, kolczyki Kruk, torba wiolonczela Ochnik, żakiet z wełny parzonej, Burda, slow fashionmarchewkowa, szafiarka, krawiectwo, szycie, retro, vintage, moda, spódnica z aksamitu w panterkę, buty, koturny zimowe Fly London z Schaffashoes, top Motivi, sweter, kwiat, H&M, kolczyki Kruk, torebka, torba wiolonczela Ochnik, żakiet z wełny parzonej, Burdamarchewkowa, szafiarka, krawiectwo, szycie, retro, vintage, moda, spódnica z aksamitu w panterkę, buty, koturny zimowe Fly London z Schaffashoes, top Motivi, sweter, kwiat, H&M, kolczyki Kruk, torebka, torba wiolonczela Ochnik, żakiet z wełny parzonej, Burda, slow fashionmarchewkowa, szafiarka, krawiectwo, szycie, retro, vintage, moda, koturny zimowe, skórzane buty Fly London (Yarg) z Schaffashoes.pl,
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]
Fot.: pan Marchewka

Buty: Fly London, model Yarg - dzięki uprzejmości Schaffashoes
Spódnica: uszyłam sobie z bawełnianego aksamitu (Burda 08/2010)
Top: Motivi
Kwiat: H&M
Sweter: H&M
Rękawiczki: Top Secret
Torba wiolonczela: Ochnik (prezent od pana Marchewki)
Żakiet: uszyłam sobie z wełny parzonej (Burda 10/2010)

8 października 2011

Żeby nie było...

39 raz(y) skomentowano
... że pan Marchewka przejął bloga w samodzielne władanie, to jeszcze ja coś tu dodam.
To będą ostatnie letnie zdjęcia.
Przetrwałam lato! I to bez grama opalenizny na skórze. Brązowe nogi, ręce i twarz to największe koszmary mojego życia ;]. Filtrów wszelakich w moim domu pod dostatkiem. Jakiś czas temu pewien bardzo zrumieniony pan szyderczo skomentował moje blade kończyny. Cóż mogłam zrobić? Szczerze podziękowałam, dawno mi nikt takiego komplementu nie zapodał.

No ale wracając do końca ciepłych dni, w szafie czeka już na mnie moja ukochana mięsista okołopanterkowa spódnica z bawełnianego aksamitu. Marzyłam o jej założeniu przez kilka ostatnich miesięcy i w końcu się doczekałam. Chyba!

No to lecimy z tym różem!

marchewkowa, blog, szafirka, krawiectwo, szycie, moda, vintage, retro, 50s, 60s, tapir, fryzura, DIY, sukienka, z koła, czarno-białe kwiaty, malinowy sweter, kardigan, naszyjnik ze sztucznych pereł, Monnari, KappAhl, slow fashionmarchewkowa, blog, szafirka, krawiectwo, szycie, moda, vintage, retro, 50s, 60s, tapir, fryzura, DIY, sukienka, z koła, czarno-białe kwiaty, malinowy sweter, kardigan, naszyjnik ze sztucznych pereł, Monnari, KappAhl, slow fashion
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, blog, szafirka, krawiectwo, szycie, moda, vintage, retro, 50s, 60s, tapir, fryzura, DIY, sukienka, z koła, czarno-białe kwiaty, malinowy sweter, kardigan, naszyjnik ze sztucznych pereł, Monnari, KappAhl
[kliknij, aby powiększyć]


Czarno-biała sukienka: uszyłam sobie (tkanina: PIEGATEX)
Malinowy (taka żarówa tylko na zdjęciach wychodzi, w rzeczywistości kolor jest stonowany) sweter : Monnari
Malinowe buty: Tchibo
Ruda torebka: vintage
Perełki: KappAhl
A we włosach mam coś, co się zwie Bumpits: Allegro

6 października 2011

Pan Marchewka przedstawia: Steve Jobs, 1955-2011

17 raz(y) skomentowano
W latach ‘90. ubiegłego wieku maszyny Apple podziwiałem z daleka. Dla biednego studenta komputery z nadgryzionym jabłuszkiem były nieziszczalnym marzeniem o krainie, gdzie nawet pecet może być ładny i mieć powodzenie wśród kobiet. Pozostawało lizanie lizaka przez szybę – na przykład witrynę nowo otwartego we Wrocławiu sklepu Apple (nie nazywało się to jeszcze nawet iSpot) na ulicy (o ironio!) Ruskiej – na którego otwarcie poszedłem... żeby sobie popatrzeć. Albo emocjonowanie się artykułami, wieszczącymi po raz kolejny upadek Apple (wówczas z okazji przejścia na procesory Intela).

Aż tu nagle nadszedł rok 2007 i wszystko się zmieniło. Jako że interesy szły dobrze, a zakup komputera mogłem sobie odliczyć od podatku, w ramach eksperymentu sprawiłem sobie Maka Mini... tak tylko, żeby spróbować.

Piszę te słowa na moim piątym Maku. W zasięgu ręki leży mój drugi iPhone. Dziś koło trzeciej w nocy polskiego czasu na tym samym ekranie przeczytałem – a jakże, korzystając z czytnika RSS zakupionego w applowskim App Storze – informację o śmierci Steve’a Jobsa.



A co mnie to obchodzi, powie ktoś z Was, używam Linuksa/Windows (niepotrzebne skreślić), telefon mam z Androidem... zabawki Apple są dobre dla hipsterów. Nic bardziej mylnego. Jeśli czytacie te słowa na komputerze z okienkowym interfejsem, jeśli do jego obsługi używacie myszki, jeśli korzystacie z tabletu lub telefonu z dotykowym ekranem... jeśli wreszcie zdarzyło się Wam wzruszyć na kreskówce Piksara... pomyślcie ciepło o facecie, któremu to zawdzięczacie. Bo nawet konkurencja Steve’a bez bodźca w postaci jego wynalazków (tak, jego wynalazków – Steve Jobs opatentował ich – sam lub ze współpracownikami – ponad 300!) dalej dreptałaby w miejscu – vide nokiowa stagnacja rynku telefonicznego przed pojawieniem się iPhone’a – iPhone’a, który – przypomnijmy – wynaleziono tylko przypadkiem podczas pracy nad iPadem!

W którymś z opublikowanych dziś nekrologów określono Stefana mianem współczesnego Edisona. Jako zagorzały wróg legendy edisonowskiej muszę zaprotestować – Steve Jobs to raczej współczesny Tesla.



Samsung, toczący obecnie podjazdową wojnę na patenty z Apple, podczas jednej ze spraw sądowych podważył oryginalność iPada, powołując się na... Odyseję kosmiczną 2001 Kubricka. Faktycznie, tablet z jabłkiem do złudzenia przypomina futurystyczne wówczas tablety, używane przez bohaterów filmu. Tyle że dostrzec w klasyku SF gotowy produkt to jedno, a ziścić futurystyczną wizję – coś całkiem innego.

Nie latamy dziś na księżyc Pan Amem, jak u Kubricka, nie mamy rakietowych plecaków ani samodopasowujących się ubrań, znanych z produkcji science fiction z lat mojej młodości. Jednak znane z Odysei kosmicznej czy Star Treka podręczne dotykowe wszystkopotrafiące komputery zagościły w naszej codzienności właśnie za sprawą El Jobso.

I za tę odrobinę przyszłości w mojej teraźniejszości zawsze będę Steve’owi wdzięczny.

(by pan Marchewka)

5 października 2011

Kropka w kropkę (uwaga, spoiler serialowy!)

49 raz(y) skomentowano
Pogoda nadal twierdzi, że mamy środek lata. O jesieni przypominają mi tylko bardziej zaśnieżone zdjęcia (za krótkie te dni!) i rozpoczynające się nowe serie naszych ulubionych seriali.
  • "House", seria 8 - "Gdy wróciłem pod celę/ I wiadro połknąłem,/ Z wizją wyjścia na wolność właśnie kładłem się spać./ Przyszedł klawisz i mówi/ Że jutro wychodzę/ Bo ktoś kaucję zapłacił/ I nie muszę się bać".
  • "Dexter", seria 6 - tym razem Dexter kontra admirał Adama i syn Toma Hanksa.
  • "Fringe", seria 4 - czyli wszyscy czekamy na powrót Petera.
  • "The Big Bang Theory", seria 5 - zawsze powalająco śmieszny. W pierwszym odcinku Amy rządzi!
  • "Misfits", seria 3 (rozpocznie się 11 listopada) - czyli "Heroes" w wersji brytyjskiej. Prawdziwy hicior!
  • "New Girl", seria 1 - czyli siostra Bones w retro ubrankach + trzech kolesi.
  • "Homeland" seria 1 - czyli główny bohater serialu "Life" w roli potencjalnego czarnego charakteru + Claire Danes + Inigo Montoya + mąż głównej bohaterki "Mercy" + Anna z "V".
  • "Terra Nova", seria 1 - na pierwszy rzut oka połączenie dystopii jak z “Fortecy” z Christopherem Lambertem z dinozaurami, ale nie takimi z jakiegoś parku, tylko niczym z “Najdłuższej podróży” Rosińskiego. Czyli zapowiada się prawdziwa uczta dla miłośników lat ‘80 minionego wieku. To pisałem ja, pan Marchewka, dlatego takie długie i o starociach.
  • "Dark Matters", seria 1 - czyli Walter z "Fringe'a" w roli narratora historii prawdziwych, acz niewiarygodnych
Czy ja mogę tak ubrana chodzić do grudnia?
szafiarka, blog krawiecki, szycie, krawiectwo,marchewkowa, szycie, groszki, kropki, 50s, 60s, buty Tchibo, perełki,perły KappAhl, vintage, retro, slow fashionszafiarka, blog krawiecki, szycie, krawiectwo, marchewkowa, szycie, groszki, kropki, 50s, 60s, buty Tchibo, perełki,perły KappAhl, vintage, retro, slow fashion
[kliknij, aby powiększyć]
Fot: pan Samowyzwalacz, bo pan Marchewka ostro pracuje


Sukienka z bawełny w grochy: uszyłam sobie, Szycie krok po kroku wiosna/lato 2009
Moherowy sweter i gumowy pasek: H&M
Buty: Tchibo
Torebka: prezent od przyjaciółki, którą namówiłam na szafiarstwo
Perełki (moja nowa miłość): KappAhl
Petticoat: Allegro


Po ostatniej notce kilka osób pytało mnie o działanie i skuteczność kosmetyków z Nivea Pure Effect.
Do wszystkich trzech produktów podeszłam z wielką niepewnością (zwykle w roli peelingu stosuję zaparzoną kawę, maseczkę robię ze zwykłego modu, a w roli kremu występuje oliwka). Niepotrzebnie! Mimo że seria przeznaczona jest do cery młodej z problemami trądzikowymi i niedoskonałościami (miło jest się dowiedzieć, że człowiek nadal wygląda tak, jakby musiał używać preparatów zwalczających trądzik :]), na mojej suchej i skłonnej alergii skórze spisują się zaskakująco dobrze!

Ale do rzeczy. Żele nie tylko przyjemnie pachną (zapach jest delikatny, nie pozostaje długo na skórze) i dobrze się rozprowadzają, ale, co ważniejsze, delikatnie oczyszczają, nie powodując nawet najmniejszego uczucia ściągnięcia oraz podrażnień.
All-in-1 zawiera maleńkie peelingujące drobinki i może być również stosowany jako maska. Tej opcji jednak nie wypróbowałam.
Thermo przy zetknięciu z wilgotną skórą wydziela przyjemne ciepełko. Niestety, trwa ono zbyt krótko - ułamki sekundy. Czy da się je jakoś przedłużyć?

Po obu preparatach moja skóra była przyjemnie gładka, a po zastosowaniu kremu Anti-Spot pozostawała taka cały dzień. Producent obiecuje lekką i beztłuszczową konsystencję. I faktycznie tak jest - krem wchłania się błyskawicznie, nie pozostawiając lepkiej warstwy. I tego najbardziej się obawiałam! Takie właściwości zwykle oznaczały przesuszenie i podrażnienie. Jednak w tym przypadku preparat nawilża bardzo skutecznie i długotrwale, mimo że w składzie występuje Methylpropional oraz Alcohol Denat. (znane z właściwości wysuszających i podrażniających). Zapach, podobnie, jak w przypadku żeli, jest delikatny i ulotny.

Podsumowując, cała seria Pure Effect spisuje się wyśmienicie nawet na skórze bardzo suchej. Preparaty wyjątkowo dobrze wygładzają i nawilżają naskórek. Żele to również bardzo dobre produkty do demakijażu, a krem stanowi idealną bazę pod podkład. Wielki plus za wysoką pozycję Magnolia Officinalis Bark Extract w składzie (we wszystkich trzech produktach).

szafiarka, marchewkowa, kosmetyki, żel, peeling, krem, Nivea, Pure Effect, All-in-1, Thermo, Anti-Spot
[kliknij, aby powiększyć]


Kosmetyki Nivea Pure Effect:
ALL-IN-1, żel-peeling-maska
THERMO, rozgrzewający żel głęboko oczyszczający
ANTI-SPOT, krem przeciw niedoskonałościom na dzień