odzież - biżuteria - książki - wykroje - sprzęty

14 września 2013

O, Hela! O, Hela! Twoje ciało mnie onieśmiela... (Szyciowy Blog Roku 2012)

52 raz(y) skomentowano
Edti: Maszynę sprzedałam, gdyż nie odpowiadała moim potrzebom. 

Tuż na początku kwietnia tego roku dotarła do mnie Helena 2060. Maszynę tę wygrałam w konkursie na Szyciowego Bloga Roku 2012. Po kilku miesiącach testowania nadszedł wreszcie czas na recenzję tego najnowszego produktu marki Łucznik.

SPECYFIKACJA
  • Hela to maszyna elektroniczna, wyposażona w komputer, dzięki któremu możemy wybrać jeden z 233 ściegów, w tym dwa rodzaje alfabetu (drukowany i ręczny) oraz 10 programów automatycznego obszywania dziurek.
  • Maksymalna szerokość ściegu to 7 mm, zaś długość - 4,5 mm.
  • Do wyboru mamy tu dwa napędy - przycisk start/stop oraz klasyczny pedał (wstecz szyć można wyłącznie przy użyciu specjalnego przycisku).
  • Prędkość regulujemy suwakiem.
  • Maszynę wyposażono również w automatyczny i ręczny obcinacz nitki, wolne ramię i pojemnik na drobiazgi, automatyczne i ręczne opuszczanie/podnoszenie igły, nawlekacz, chwytacz rotacyjny, pamięć kombinacji znaków i ściegów dekoracyjnych oraz funkcję lustrzanego odbicia wzoru.
  • Wszystkie ustawienia podejrzymy na wyświetlaczu LCD.
  • Maszyna waży ok. 6,5 kg.

Łucznik, Helena 2060
[kliknij, aby powiększyć]

MOJA OPINIA

Produkty marki Łucznik kojarzą się ostatnio z kiepskiej jakości plastikiem - sprawiającym wrażenie cieniutkiego i kruchego niczym jednorazowy kubek.

Helena jednak bardzo mnie zaskoczyła. Obudowa jest wykonana naprawdę solidnie. Tworzywo jest grube, gładkie i błyszczące. Nie sądziłam, że to napiszę, ale jakością przewyższa plastik użyty do produkcji maszyny SilverCrest. Łączenia poszczególnych elementów obudowy są równo odlane i ściśle do siebie przylegają. Nic tu nie szczęka i nie trzeszczy przy przenoszeniu Heli.

Pojemnik na akcesoria zdejmuje się bez problemów. 

Łucznik, Helena 2060
[kliknij, aby powiększyć]

Wyświetlacz LCD jest duży i ma szeroki kąt widzenia, a prezentowane na nim symbole są wyraźne i zrozumiałe. Ekran pokryty jest twardą, przeźroczystą płytką, co zabezpiecza go przed uszkodzeniem (nie lubię miękkich wyświetlaczy).  

Łucznik, Helena 2060, szyciowy blog roku 2012
[kliknij, aby powiększyć]

Tryb szycia wybieramy przyciskiem MODE, a następnie wpisujemy na klawiaturze numer ściegu.  Obsługa jest intuicyjna i nawet bez czytania instrukcji wiadomo, co i jak.  Sprawia to, że maszyna jest dobrym zakupem również dla osób początkujących.

Samej klawiatury używa się przyjemnie. Przycisków wystarczy lekko dotknąć. Oznaczenia nie są naklejkami i z pewnością nie ulegną starciu.

Na zdjęciu poniżej zobaczycie plastikową płytkę ze wszystkimi ściegami. Nie trzeba sięgać do instrukcji, aby wybrać odpowiedni numer. Płytkę wzorów można przymocować do maszyny na specjalnej zapince (odkryłam to dopiero, pisząc tę notkę). Bardzo fajne rozwiązanie!
 
Łucznik, Helena 2060, szyciowy blog roku 2012 
[kliknij, aby powiększyć]

Tak, jak wspomniałam w specyfikacji, mamy tu chwytacz rotacyjny, który jest znacznie łatwiejszy w obsłudze niż chwytacz wahadłowy - nie trzeba w nim nic dokręcać. Wydaje on też nieco inne dźwięki - nie tak dudniące. 

Zagłębienie na chwytacz pokryte jest przezroczystym plastikiem, co zdecydowanie ułatwia dojrzenie końcówki nitki na szpulce. Choć sama płytka osłaniająca jest porządnie wykonana, to chwytacz jest w większości plastikowy. Niestety, tworzywo jest cienkie, miękkie i chropowate. Przy każdej zmianie nitki boję się, że coś połamię. Z miękkiego plastiku wykonany jest również nawlekacz, który nie zawsze chce działać - haczyk nie przechodzi prze igłę i trzeba lekko popchnąć go palcem, aby trafił we właściwe miejsce.

Skoro wspomniałam już o szpulce, to warto zaznaczyć, że nawijamy ją oczywiście automatycznie. Tu czasem pojawiają się jednak problemy. Nitka nie jest prowadzona równomiernie - im niżej, tym więcej nawiniętej nici - dlatego trzeba ją ręcznie kontrolować.

Kiedy założymy już szpulkę i nawleczemy igłę, szyć można bez ręcznego wyciągania nici dolnej (co w niektórych maszynach się nie udaje). 

Helena szyje cicho - nie dudni, nie szczęka, nie zgrzyta. Potwierdzą to moi sąsiedzi, którzy do tej pory się nie poskarżyli.

Maszyna jest stabilna i mocno trzyma się podłoża. Prędkość regulujemy suwakiem, niezależnie od wybranego napędu - przycisk czy pedał.  Szwy są równe i wyglądają profesjonalnie - również te owerlokowe. Wykonując je, stosujemy specjalną stopkę, która podwija nieco brzeg materiału. Osobnego owerloka już mi nie trzeba.

Przyczepić można się do alfabetu. Niektóre litery są słabo zabezpieczone i pociągnięcie nitki może sprawić, że wzór się popruje (trzeba go zabezpieczyć jednym ściegiem prostym).

Zobaczcie (wszystkie szwy wykonane bez prowadzenia tkaniny ręcznie):

Helena 2060, Łucznik
[kliknij, aby powiększyć]

Naciąg nici reguluje się za pomocą lekko chodzącego pokrętła. Jednak do tej pory praktycznie go nie używałam, bo nie było problemu z pętelkowaniem.
 
Szycie do przodu idzie jak po maśle. Denerwuje mnie jedynie szycie wsteczne. Można je uruchomić tylko przyciskiem. Producent nie zezwolił nam na użycie biegu wstecznego ze wszystkimi ściegami. Działa on jedynie w przypadku ściegu prostego i zygzaka, a do tego jest s t r a a a s z n i e wolny. 

Po zakończonym szyciu nić można obciąć ręcznym obcinakiem lub automatycznie - przyciskiem z nożyczkami. Nić ucinana jest przy samym chwytaczu i tuż pod igłą.

Modele uszyte Heleną:
Łucznik, Helena 2060
[kliknij, aby powiększyć]

W skład zestawu wchodzi 13 stopek (dwie uciekły ze zdjęcia - podstawowa i do guzików). Najciekawsza jest tu stopka krocząca (ta z białym kuperkiem), która naprawdę ułatwia szycie cienkich tkanin i dzianin. Mimo że jest dość głośna - klekocze przy każdym szwie - ostatnio się z nią nie rozstaję.

Wypasem jest też stopka i 10 programów do obszywania dziurek.

Niestety, żadna ze stopek nie radzi sobie z tkaninami o dużej gęstości. Maszyna po prostu nie jest w stanie ich przeszyć - zaciekle gubi szwy. I nie pomagają tu nawet specjalne igły. W takich przypadkach konieczne użycie jest maszyny mechanicznej. Ja oczywiście korzystam z lidlowej.

Łucznik, Helena 2060
[kliknij, aby powiększyć]

Filmik nakręcony przez pana Marchewkę.

Helenę wygrałam w konkursie, wiec nie jestem w stanie stwierdzić, czy jest ona godna zakupu. Ocenę pozostawiam Wam!

Dla ułatwienia krótkie podsumowanie zalet i wad.

ZALETY
  • solidna konstrukcja
  • ogromny wybór ściegów (w tym 10 programów obszywania dziurek)
  • wyświetlacz o szerokim kącie widzenia
  • intuicyjna obsługa i przyjazna klawiatura
  • ciche, szybkie szycie
  • profesjonalne szwy owerlokowe
  • chwytacz rotacyjny i przezroczysta płytka umożliwiająca podejrzenie nitki na szpulce
  • brak problemów z regulacją naciągu nici
  • 13 stopek w zestawie (w tym stopka krocząca)
  •  2 lata gwarancji
WADY
  • miękki plastik chwytacza i nawlekacza
  • słabe zabezpieczenie wzorów z alfabetu (lubią się pruć i wymagają zabezpieczenia jednym ściegiem prostym)
  • brak polskich liter
  • szycie wstecz - tylko przyciskiem, tylko przy ściegu prostym i zygzaku, wolne
  • może wystąpić problem z szyciem gęsto tkanych materiałów

7 września 2013

Lepsza gorszość (model 133 z Burdy 3/2013)

114 raz(y) skomentowano
Media wmawiają nam, że jesteśmy kiepscy. Mówią, że mało czytamy, że źle się ubieramy, że źle gotujemy i nieumiejętnie sprzątamy. Że słabi z nas kierowcy i naukowcy.

Czy mają rację? Oczywiście, że nie. Nie utrudnia im to jednak skutecznego docierania do młodszych pokoleń, które z braku umiejętności uczyniły kult.

Może właśnie dlatego internet obiegają zdjęcia rozbebeszonych łóżek, zawalonych śmieciami szaf, półek, na których stoi jedna książka, spleśniałych garów w zlewie, zeschniętych roślin czy porwanych ubrań. Brak umiejętności radzenia sobie z czynnościami podstawowymi stał się wyznacznikiem lepszości. Nie potrafię, więc jestem i muszę się tym pochwalić w sieci. Czy nie takie jest założenie?

Szczególną niechęcią darzone są czynności domowe. Bo przecież powszechnie wiadomo, że jak człowiek gotuje i sprząta chałupę, to nie ma czasu na porządną pracę i zajęcie się własnym hobby. A jak nie kupuje, tylko robi sam, to znaczy, że go nie stać, prawda? ;]

I tak osoby, które nie uczestniczą w masowej konsumpcji, są wyrzucane poza margines jako niepostępowe i biedne. Niestety, w ten sposób postrzegani są również domowo szyjący.

Jasne, brak pewnych umiejętności to nie jest powód do wstydu! Nie jesteśmy robotami. Wstydzić powinniśmy się za to niechęci do spróbowania. Na przykład takie gotowanie to na poziomie podstawowym po prostu umiejętność wykonania prostej instrukcji - ale wynik często okazuje się niewspółmiernie smaczny i efektowny w stosunku do prostoty owej instrukcji. Wstydzić powinniśmy się również nielogicznego myślenia. Skoro przypalasz wodę w garze, to ustaw sobie alarm. Nie będziesz musiała potem wstawiać zdjęcia spalonego naczynia na Facebooka :>.

Nie piszemy tu jednak o popadaniu w skrajność. Każdy ma prawo do pleśniaka w lodówce i błota w przedpokoju. Warto jednak pamiętać, że wcale nie jesteśmy takim kiepskim narodem, jak nam usiłują wmówić. Nie musimy posiłkować się kultem nieumienia, żeby podwyższyć swoją samoocenę!

A na moją samoocenę najlepiej wpływa porządne szycie. Rzućcie więc okiem na dzisiejszą produkcję.

Sukienka ze zdjęć - a właściwie tylko góra, bo dół jest połówką koła - to model #133 z Burdy 3/2013. Całkowicie pozbawiona ramion, wymaga zastosowania biustonosza bez ramiączek lub półkoszulka/szmizetki (elementu garderoby, który udaje bluzkę). Ja oczywiście zdecydowałam się na to drugie rozwiązanie. Bo jak to tak? Świecić na ulicy gołymi ramionami? :>

Do wyprodukowania sukienki użyłam rozciągliwej w poprzek bawełny, przypominającej nieco cienką gabardynę. Tkanina, dość sztywna i lekko szeleszcząca (zapewne przestanie taka być po kilku praniach), wymagała użycia stopki kroczącej i igły do dzianin. Ze zwykłym sprzętem nie chciała współpracować.

Burda o tym nie wspomina, ale ten model zawsze powinien być szyty z materiałów rozciągliwych w poprzek. Projektant poskąpił tu luzu nawet na oddech.

Na zdjęciach sukienka jeszcze niewykończona - zabrakło mi 2 centymetrów lamówki na odszycie dekoltu.

marchewkowa, szyciowy blog roku 2012, szafiarka, moda, retro, vintage, szycie, krawiectwo, suknia ślubna, sukienka, model #133, Burda 3/2013, bawełna, spódnica z połówki koła, dekolt, kwiaty, rękawy do łokci, rozcięcie
[kliknij, aby powiększyć]

Na poręczy zobaczycie tkaninę, z której powstanie półkoszulek:

marchewkowa, szyciowy blog roku 2012, szafiarka, moda, retro, vintage, szycie, krawiectwo, suknia ślubna, sukienka, model #133, Burda 3/2013, bawełna, spódnica z połówki koła, dekolt, kwiaty, rękawy do łokci, rozcięcie
[kliknij, aby powiększyć]

marchewkowa, szyciowy blog roku 2012, szafiarka, moda, retro, vintage, szycie, krawiectwo, suknia ślubna, sukienka, model #133, Burda 3/2013, bawełna, spódnica z połówki koła, dekolt, kwiaty, rękawy do łokci, rozcięcie
[kliknij, aby powiększyć]

Rękaw kończy się niewielkim rozcięciem:

marchewkowa, blog, szafiarka, moda, retro, vintage, szycie, krawiectwo, suknia ślubna, sukienka, model #133, Burda 3/2013, bawełna, spódnica z połówki koła, dekolt, kwiaty, rękawy do łokci, rozcięcie
[kliknij, aby powiększyć]

Wewnętrzny brzeg odszycia rękawa obszyłam lamówką:

marchewkowa, blog, szafiarka, moda, retro, vintage, szycie, krawiectwo, suknia ślubna, sukienka, model #133, Burda 3/2013, bawełna, spódnica z połówki koła, dekolt, kwiaty, rękawy do łokci, rozcięcie
[kliknij, aby powiększyć]

Dół spódnicy wykończyłam odszyciem ze skosu, które podszyłam ręcznie ściegiem niewidocznym:

marchewkowa, blog, szafiarka, moda, retro, vintage, szycie, krawiectwo, suknia ślubna, sukienka, model #133, Burda 3/2013, bawełna, spódnica z połówki koła, dekolt, kwiaty, rękawy do łokci, rozcięcie
[kliknij, aby powiększyć]

Jesienna sukienka w kwiaty: uszyłam sobie, model #133 - Burda 3/2013
Tkanina: kupiona 3 lata temu w sklepie na ul. Piłsudskiego we Wrocławiu