Się skusiłam. Kilkukrotnie odrzucałam propozycje recenzowania kosmetyków, bo co ja tam wiem o makijażu...
Kiedy jednak odezwała się do mnie przedstawicielka marki
Mariza (jak ta pieśniarka fado), nie byłam w stanie odmówić, a to dlatego, że
Mariza to nasza krajowa i zdecydowanie tańsza odpowiedź na Avon czy Oriflame.
Kosmetyki tej firmy rozprowadzane są przez
konsultantki, a wyboru dokonuje się przy pomocy katalogu (
tu można go pobrać*). Znajdziemy w nim całą gamę nietestowanych na zwierzętach produktów do pielęgnacji - olejki, kremy, mleczka, toniki, żele pod prysznic, dezodoranty (część produktów również w wersji dla mężczyzn) - i makijażu, z której kilka trafiło w moje ręce.
Takiej góry kolorowych kosmetyków, chyba nigdy w domu nie miałam ;].
[kliknij, aby powiększyć]
FLUIDY I KREMY
Nie jestem zwolenniczką produktów wieloskładnikowych, a moja pielęgnacja twarzy opiera się wyłącznie na wazelinie (cerę mam bardzo, bardzo, bardzo suchą), mydle marsylskim i peelingu z kawy, dlatego z rezerwą podchodzę do wszelkich mazideł. Oliwkowy krem Marizy przetestowałam najpierw na nadgarstku, a że nie wywołał uczulenia, odważyłam się nałożyć go na skórę twarzy. Zgodnie z obietnicą producenta krem faktycznie ma wyjątkowo aksamitną i miłą konsystencję. Bardzo szybko się wchłania, natychmiastowo wygładza i napina skórę! Świetnie likwiduje uczucie ściągnięcia, ale nie pozostawia na skórze tłustej warstwy. W dodatku bardzo delikatnie i niedrażniąco pachnie.
Podobnie było z podkładem matującym oil free. Najpierw trafił na nadgarstek, a że nie uczulił, trafił na mą twarz. Faktycznie, w tym produkcie nie czuć tłuszczu. Produkt jest gęsty, ale w zetknięciu ze skórą staje się lekki i jakby wodnisty. Bardzo łatwo się rozprowadza i wchłania ekspresowo. Co ciekawe, w ogóle nie wysusza i nie podkreśla przesuszonych miejsc (a matujące podkłady zawsze robią z mojej twarzy pustynię). Ładnie wyrównuje kolor skóry i dość mocno kryje - drobne zaczerwienienia znikają bez śladu.
Oba produkty zasługują na wielkiego plusa!
[kliknij, aby powiększyć]
RÓŻE I PUDRY
Wszystkie zamknięte w solidnych czarnych opakowaniach z przeźroczystą klapką.
Róży podwójnych - nr 4961.02 i nr 4961.01 - jeszcze nie wypróbowałam, ale na matowy (całkowicie pozbawiony mieniących się drobinek) w okrągłym pudełeczku rzuciłam się od razu. Odcień, który widzicie na zdjęciu, to
nr 5289 czyli chłodna malwa. Ta nazwa świetnie opisuje nie tylko kolor (jasny, zimy róż), ale i przepiękny, kwiatowy zapach produktu. Mogłabym go wąchać godzinami. Co ciekawe, po nałożeniu na policzki, nadal czuć tę przyjemną woń.
Sam róż to zbity, czysty pigment. W ogóle się nie kruszy, a w trakcie nabierania na pędzel nie sypią nawet najmniejsze drobinki.
Kuleczki rozświetlające (nr 4268) to na szczęście próbka, ale nie dlatego, że są złe (wręcz przeciwnie, przepięknie rozświetlają), tylko dlatego, że pełne opakowanie zużywałabym przez najbliższe 10 lat.
[kliknij, aby powiększyć]
CIENIE
Paleta różowych cieni do powiek nr 4015.06 zawiera pięć lekko perłowych cieni (ciemniejsze odcienie mają mniej błyszczących drobinek). Wszystkie mają sporo pigmentu i są dobrze widoczne na skórze. Mimo że w trakcie nakładania produkt nieco się kruszy, na powiekach tworzy gładką powłokę, która nie zbiera się w załamaniach. Trzyma się świetnie, nawet bez bazy. Opakowanie jest lekkie, ale solidne i gładko wykończone. Zdecydowanym minusem jest pacynka, z której na pewno nie skorzystamy. Ale co tam pacynka, cała paletka kosztuje zaledwie 14 zł.
POMADKI I BŁYSZCZKI
Pomadki, które do mnie dotarły to nr 4664.07 (w katalogu i na zdjęciach wygląda na naturalny róż, w rzeczywistości bliżej mu do ceglastego) i nr 4664.05 (w katalogu wygląda na koralowo-brzoskwiniowy, w rzeczywistości to jasna fuksja). Obie perłowe i obie niestety praktycznie na moich ustach niewidoczne. Kolory, choć bardzo mi się podobają, są transparentne i całkowicie zlewają się z naturalnym odcieniem moich warg. Zdecydowanie przypadną do gustu osobom, które preferują naturalne usta, przyozdobione delikatną poświatą.
Obie szminki nakłada się bardzo przyjemnie. Są miękkie i delikatnie natłuszczające. Ich zapach, pudrowo-kwiatowy, przypomina mi pomadki Celii sprzed lat.
Co do opakowania, to muszę się zgodzić z panującą w sieci opinią - jest nie najlepsze. Plastik jest bardzo miękki, a jedna z pomadek po wykręceniu sama się chowa. Bez pędzelka nie da rady!
Błyszczki Selective - nr 33 (brzoskwiniowy) i nr 32 (bardzo jasny chłodny róż, wpadający we wrzosowy) - podobnie jak pomadki są raczej transparentne. Brzoskwiniowy nadaje jedynie blask i całkiem ładnie komponuje się z wszelakimi pomadkami. Wrzosowy za to mocno rozjaśnia skórę warg (niestety, moje wyglądają na białe). Konsystencja obu jest dość gęsta i odrobinę kleista, co nieco utrudnia rozprowadzenie produktu. Spory plus należy się za zapach - melonowy!
[kliknij, aby powiększyć]
Manicure półksiężycowy (half-moon)
LAKIERY
A na koniec wielki hicior. Kosztujące 4,30 zł lakiery w wersji mini (5 ml) są dla mnie objawieniem. Wraz z pozostałymi kosmetykami dotarły do mnie dwa kolory - 0012.18 (terakotowy, bez drobinek) i 0012.10 (perłowy jasny ciepły róż). Tak dobrze kryjących lakierów jeszcze nie miałam. Wystarczy jedna warstwa, aby dokładnie pokryć płytkę paznokcia, nawet pokrytego już innym kolorem (jak widać na powyższym zdjęciu). Pędzelek jest taki, jak lubię - dość wąski, ale ułatwiający szybkie i precyzyjne nałożenie produktu. W przeciwieństwie do szminek opakowaniu nie można nic zarzucić - nakrętka jest wykonana z gładkiego, grubego plastiku (na pewno nie pęknie).
Nie wiem, czy mogę wypowiadać się na temat trwałości, bo zwykle lakiery zmywam przed każdym szyciem, a więc rzadko trzymam je na paznokciach dłużej niż kilkanaście godzin, ale w tym czasie nie zauważyłam odpryśnięć i otarć. Jedna warstwa produktu schnie wyjątkowo szybko i tworzy twardą powłokę.
Wszystkie kosmetyki kolorowe pojawią się jeszcze na mojej twarzy przy okazji notek z zestawami.
Jeśli chcecie zamówić kosmetyki (bez kosztów wysyłki po wcześniejszej wpłacie na konto), zapoznać się ze składami produktów lub zadać pytanie odnośnie współpracy z firmą Mariza, kontaktujcie się panią Grażyną pod adresem grazyna@mariza-kosmetyki.eu.
* Uwaga, uwaga! Aby pobrać katalog ze strony Marizy, wystarczy na niego kliknąć (jeśli przekierowuje Was do rejestracji, wypróbujcie ten link). Rejestracja dotyczy tylko konsultantek.