Nie ma żadnej większej imprezy bez tragedii odzieżowej, prawda?
W sobotę ślub mojego brata, a zamówiony w sklepie żakiet mojej mamy postanowił nie dojechać. Ponoć deszcz go zatrzymał.
Dlatego w środę podjęłyśmy z mamą decyzję o uszyciu kopii mojego kimonowego bolerka.
W pudle z resztkami tkanin znalazłam spory kawałek beżowej bawełny o złotym blasku, którą kupiłam prawie 3 lata temu w Piegatexie (to właśnie z niej powstała sukienka z Burdy 5/2011). Nie mogłam jej nie wykorzystać, szczególnie że praktycznie w ogóle się nie gniecie i wygląda niezwykle elegancko.
Z wykroju bolerka zniknęły wywijane, szpiczaste mankiety, a jedyną ozdobą stała się róża ze zmarszczonego paska materiału. Rękawki oraz odszycie wykończyłam tasiemką z kremowego atłasu.
I wyszło tak:
[kliknij, aby powiększyć]
W notce udział wzięły:
Bolerko z kimonowymi rękawami: uszyłam mamie - wykrój własny (rekonstrukcja wykroju z 1953 roku - Simplicity 4250)
PS Tu kupicie bawełnę, z której szyłam szmizjerkę w kwiaty.