... czyli, co robiliśmy w Ikei po godzinach.
13 listopada o godzinie 19:00 spotkaliśmy się pod Halą Targową z dwudziestoosobową grupą wrocławskich blogerów w celu przyłączenia się do akcji "IKEA - Przystanek: Kuchnia"*.
Spotkanie to miało być wyjątkowe, bo przemieszczające się po całym mieście. Jako że mieliśmy wziąć udział w quizie, tuż po sprawdzeniu obecności ruszyliśmy w kierunku busa, pod którym podzieliliśmy się (w drodze losowania) na cztery kilkuosobowe grupy - Pascali (w tej grupie byliśmy z panem Marchewką), Kuroniów, Ramseyów i Makłowiczów.
Dwa zadania wykonaliśmy jeszcze pod Halą Targową, a potem wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy w drogę. Pokrążyliśmy chwilę po Wrocławiu i dotarliśmy do dwóch kolejnych przystanków* - pod Dworcem Głównym i już pod samym sklepem IKEA na Bielanach, gdzie czekały na nas kolejne quizowe zadania.
Wspólnymi siłami doprowadziliśmy grupę Pascali do zwycięstwa. W nagrodę dostaliśmy torbę wypełnioną łakociami i najnowszym katalogiem w rozmiarze XXL (takim, jak ten, na którego okładce było moje zdjęcie).
Spotkanie to miało być wyjątkowe, bo przemieszczające się po całym mieście. Jako że mieliśmy wziąć udział w quizie, tuż po sprawdzeniu obecności ruszyliśmy w kierunku busa, pod którym podzieliliśmy się (w drodze losowania) na cztery kilkuosobowe grupy - Pascali (w tej grupie byliśmy z panem Marchewką), Kuroniów, Ramseyów i Makłowiczów.
Dwa zadania wykonaliśmy jeszcze pod Halą Targową, a potem wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy w drogę. Pokrążyliśmy chwilę po Wrocławiu i dotarliśmy do dwóch kolejnych przystanków* - pod Dworcem Głównym i już pod samym sklepem IKEA na Bielanach, gdzie czekały na nas kolejne quizowe zadania.
Wspólnymi siłami doprowadziliśmy grupę Pascali do zwycięstwa. W nagrodę dostaliśmy torbę wypełnioną łakociami i najnowszym katalogiem w rozmiarze XXL (takim, jak ten, na którego okładce było moje zdjęcie).
Jedziemy! Za nami panowie z Informacyjnego 7dejsa:**
Dobra mina do złej gry:
A i tak wygraliśmy:
Siedzimy w kantynie:
Jedzenie! A właściwie deser.
Jemy i pijemy (chyba za dużo, bo jakaś niewyraźna jestem):
Zaczynamy zwiedzanie - pustki i cisza tuż za kasami:
Pan Marchewka idzie pływać:
Wkradamy się do biur (ciii!). Ładnie tam mają, prawda?
Do pracowniczych toalet i korytarzy:
Pan Marchewka postanawia odpocząć po długim spacerze na współczesnej wersji fotela z 1951 r. (i od razu na niego zachorował):
Na koniec pozujemy przemiłemu panu fotografowi, który z radością strzelał nam lampą błyskową po oczach:
Dobra mina do złej gry:
A i tak wygraliśmy:
Po wejściu do sklepu ruszyliśmy prosto do pracowniczej kantyny, gdzie "szwedzki" kucharz zapoznał nas z przygotowanym posiłkiem - klopsikami i łososiem - oraz dodatkami.
Czekał też tam na nas stół zastawiony najlepszymi słodyczami.
Siedzimy w kantynie:
Jedzenie! A właściwie deser.
Jemy i pijemy (chyba za dużo, bo jakaś niewyraźna jestem):
Kiedy klopsiki i rybki zniknęły z talerzy, a część osób przysnęła, wypiwszy wielki termos grzanego wina z glöggiem, zaproszono nas do zwiedzenia zamkniętego już dla klientów sklepu.
Z ogólnodostępnego magazynu ruszyliśmy do niedostępnej dla kupujących części, w której sortuje się odpady (papier, plastik, szkło). Tam zapoznano nas z działaniem sortowni oraz magazynu zewnętrznego. Następnie przeszliśmy do działu kuchennego (którego tyczyła się sama akcja). Zwiedziliśmy również biura. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się nalepki na drzwiach, w tym instrukcje BHP w toaletach. Po drodze chętni mogli się wykąpać w basenie z piłeczkami. Tak, tym basenie dla małych dzieci!
Po zakończeniu nocnego obchodu wróciliśmy do kantyny, a potem udaliśmy się na grupową sesję przy kasach.
Zaczynamy zwiedzanie - pustki i cisza tuż za kasami:
Pan Marchewka idzie pływać:
Wkradamy się do biur (ciii!). Ładnie tam mają, prawda?
Do pracowniczych toalet i korytarzy:
Pan Marchewka postanawia odpocząć po długim spacerze na współczesnej wersji fotela z 1951 r. (i od razu na niego zachorował):
Na koniec pozujemy przemiłemu panu fotografowi, który z radością strzelał nam lampą błyskową po oczach:
Tę naprawdę udaną akcję zorganizowali twórcy Studium Przypadku oraz wrocławska agencja Highlite PR.
Mimo niewielkich niedociągnięć (Dlaczego glögga nie podano w busie, ja się pytam! ;]) i palarni w kantynie, która przyprawiła mnie o atak wysypki, zabawa była przednia. Świetnym pomysłem było zgromadzenie blogerów zajmujących się przeróżnymi dziedzinami (od mody przez gotowanie i rękodzieło po social media).
Pan Marchewka dodaje od siebie w podpunktach:
Co mi się podobało:
Co mi się podobało:
- Możliwość obejrzenia ikeowego zaplecza i pogadania z ikeowymi ludźmi.
- Żarło (pyszne było).
- Dobór blogerów. Dzięki temu, że reprezentowali różne blogerskie dziedziny, można było poznać ciekawych ludzi, a relacje z imprezy (jak mniemam) zyskają dzięki różnym punktom widzenia.
- Fotel!!! Remake fotela z lat 50. zeszłego wieku okazał się tak wygodny, że kiedy się w niego zapadłem, poczułem, jakbym się w nim urodził. Już sobie wyobrażam, jak by wyglądał w naszym mieszkaniu.
- Kąpiel w kulkach. Ze względu na mój zaawansowany wiek – pierwsza w życiu (w moim dzieciństwie takich atrakcji nie było).
- Bycie kapitanem zwycięskiej drużyny :-).
- Prezenty (zwłaszcza foremki i glögg).
Na co bym ponarzekał:
- Konkursy były za łatwe! Szkoda, że nie wymagały większego główkowania – większość zadań dało się rozwiązać dzięki połączeniu szczęścia i sprawnego posługiwania się smartfonem ;-).
- Pogoda nie sprzyjała eksploracji przystanków. Może sytuację poprawiłaby ciepła herbata lub glögg?
- Szkoda, że nie stworzono więcej okazji do rozmowy z ikeowcami – i do zadawania pytań! To, co udało się w przelocie usłyszeć, było arcyciekawe.
- Skoro już gadaliśmy o projektowaniu kuchni i o służącym do tego programie, przydałaby się tegoż programu prezentacja. Wyszukiwanie w nim błędów to takie moje małe hobby ;-).
- Ze względu na samopoczucie niepalących pracowników mam nadzieję, że w nowej Ikei palarnia będzie lepiej oddzielona od jadalni. Skutki wdychania dymu odczuwałem jeszcze przez cały następny dzień.
Mamy z panem Marchewką nadzieję, że podobne spotkanie zostanie zorganizowana tuż przed otwarciem nowego, trzypiętrowego i bardzo ekologicznego budynku IKEA.
* Na kilku wrocławskich przystankach pojawiły się plakaty z kodem, który można zeskanować smartfonem i obejrzeć zaaranżowaną na przystankowej niewielkiej przestrzeni kuchnię.
** Zdjęcia opatrzone marchewkowym logo zostały wykonane przez nas telefonem. Te bez logo wykonał fotograf agencji Highlite PR.