Ci, którzy śledzą mojego Blipa wiedzą, że moje przejścia z IKEĄ są różne (od wybuchów niepohamowanej radości po "kill me now"). Nie wpływają one jednak na moją dozgonną miłość do szwedzkiego stylu projektowania mebli. Kiedy więc na początku sierpnia otrzymałam propozycję współpracy od przedstawiciela IKEI, w ogóle się nie wahałam.
A o co w niej chodziło? A o najnowszy katalog w formacie XXL z moim zdjęciem na okładce, a dokładnie na obwolucie. Oczekiwałam na niego w wielkim napięciu (zwiększonym do poziomu hitchcockowskiego przez pracowników Poczty Polskiej) i oto jest!
A o co w niej chodziło? A o najnowszy katalog w formacie XXL z moim zdjęciem na okładce, a dokładnie na obwolucie. Oczekiwałam na niego w wielkim napięciu (zwiększonym do poziomu hitchcockowskiego przez pracowników Poczty Polskiej) i oto jest!
[kliknij, aby powiększyć]
Katalog XXL jest naprawdę XXL (porównanie z katalogiem standardowym znajdziecie na zdjęciach) - 34 cm x 29 cm i 2 kg żywej wagi. I wszystkie obrazki są DUŻE, kolorowe i bardzo ładnie wykonane.
Od czego rozpoczęłam jego przeglądanie? Oczywiście od tkanin (miniatura nr 1)! A tu same bawełniane nowości - lasy, górki, domki, klatki z ptakami, koziołki - i to w całkiem przystępnych cenach. Już zacieram rączki i szykuję wykroje sukienek! Jednym z tych materiałów obiję sobie również blat rysownicy, na którym dumnie zasiądzie moja maszyna do szycia.
Katalog podsunął mi pomysł na przechowywanie akcesoriów krawieckich (miniatura nr 2) - takie proste, a jakoś do tej pory na to nie wpadłam. Guziki, szpulki, wstążki zamknięte w słoikach na ogórki małosolne z pewnością będą się prezentowały całkiem nieźle.
Podobają mi się również amarantowe poduszki z wielkim kwiatem (miniatura nr 3) - idealne do mojej szafiarskiej kanapy - oraz stylizacje sypialni (miniatura nr 4 i 5). No i oczywiście fotel z ptaszkiem (miniatura nr 6), który znajduje się na jednej ze stron będących zdecydowanym minusem tego katalogu. Tegoroczne wydanie skupia się bowiem na zdjęciach pojedynczych przedmiotów - kołder okrywających ludzi, regałów na paździerzowym tle, lamp na tle dachówek, krzeseł na białym tle, dodatków na białym tle etc. Zdecydowanie za mało tu stylizacji wnętrz - zdjęć przedstawiających całe pomieszczenia, a nie tylko jedną ścianę czy mebel. Brak mi zdjęcia z robotami, które można było znaleźć w wydaniu amerykańskim oraz tamtejszej okładki - na naszej chłopiec "siusia" pod wielki telewizor :>.
Poza tymi drobnymi niedociągnięciami w sposobie prezentacji artykułów katalog, jaki i sama IKEA, nie ma sobie równych. Bo pokażcie mi drugi katalog, w którym ludzie prezentujący meble wyglądają jak ze skeczu kabaretu Hlynur:
Od czego rozpoczęłam jego przeglądanie? Oczywiście od tkanin (miniatura nr 1)! A tu same bawełniane nowości - lasy, górki, domki, klatki z ptakami, koziołki - i to w całkiem przystępnych cenach. Już zacieram rączki i szykuję wykroje sukienek! Jednym z tych materiałów obiję sobie również blat rysownicy, na którym dumnie zasiądzie moja maszyna do szycia.
Katalog podsunął mi pomysł na przechowywanie akcesoriów krawieckich (miniatura nr 2) - takie proste, a jakoś do tej pory na to nie wpadłam. Guziki, szpulki, wstążki zamknięte w słoikach na ogórki małosolne z pewnością będą się prezentowały całkiem nieźle.
Podobają mi się również amarantowe poduszki z wielkim kwiatem (miniatura nr 3) - idealne do mojej szafiarskiej kanapy - oraz stylizacje sypialni (miniatura nr 4 i 5). No i oczywiście fotel z ptaszkiem (miniatura nr 6), który znajduje się na jednej ze stron będących zdecydowanym minusem tego katalogu. Tegoroczne wydanie skupia się bowiem na zdjęciach pojedynczych przedmiotów - kołder okrywających ludzi, regałów na paździerzowym tle, lamp na tle dachówek, krzeseł na białym tle, dodatków na białym tle etc. Zdecydowanie za mało tu stylizacji wnętrz - zdjęć przedstawiających całe pomieszczenia, a nie tylko jedną ścianę czy mebel. Brak mi zdjęcia z robotami, które można było znaleźć w wydaniu amerykańskim oraz tamtejszej okładki - na naszej chłopiec "siusia" pod wielki telewizor :>.
Poza tymi drobnymi niedociągnięciami w sposobie prezentacji artykułów katalog, jaki i sama IKEA, nie ma sobie równych. Bo pokażcie mi drugi katalog, w którym ludzie prezentujący meble wyglądają jak ze skeczu kabaretu Hlynur: