Miała być jedna notka w tygodniu przez CAAAŁE wakacje! Miała być i nic z tego nie wszyło, bo na swojej drodze napotkałam przeszkody, których nie dało się ominąć. Blog musiał zejść na dalszy plan. Trudno, świat się nie zawalił, a ta przerwa pozwoliła mi odkryć, że całkiem dobrze czuję się bez pokazywania czegokolwiek w sieci ;]. I gdyby nie osoby, które dopytywały, czy żyję i szyję, nie wiem, czy bym wróciła. Nie no, przesadzam, wróciłabym, ale nie wiem, czy tak szybko.
Przejdźmy jednak do sedna.
Przejdźmy jednak do sedna.
O widocznej na zdjęciach ołówkowej szmizjerce wspominałam już w pierwszej połowie lipca (bo wtedy się za nią zabrałam!). Jest to model pochodzący z Burdy Moden 4/1960, z której to szyłam już kilkukrotnie. Tę niezbyt skomplikowaną sukienkę wyposażoną w okazały kołnierz wykonałam z cudownego lawendowego lnu, który produkują nasze rodzime Zakłady Lniarskie Orzeł. Po wykonaniu pierwszej próbki dokonałam kilku zmian, które pozwoliły mi lepiej dopasować szmizjerkę do moich potrzeb:
- Zmniejszyłam kołnierz, bo oryginał mocno wchodził na ramiona. Dodatkowo zrezygnowałam z wkładu, aby kołnierz miękko się układał.
- Usunęłam¹ jedną² kieszeń (była mi niepotrzebna).
- Zwęziłam pasek i wyposażyłam go w klamrę bez bolca. Zostanie ona jednak zmieniona na klamrę z bolcem (cudowną, w kolorze lawendowym, którą przywiozłam dwa lata temu z Portugalii), jak tylko znajdę miejsce, które profesjonalnie nabije mi w pasku oczka. Niby w domu mam obcęgi do nabijania, ale nie dają one zadawalających efektów.
- Podkroje pach wykończyłam paskami ze skosu, a nie odszyciami.
- Boczne rozcięcia, ułatwiające poruszanie się, zamieniłam na jedno z tyłu spódnicy.
- … i w końcu tradycyjnie guziki zamieniłam na zatrzaski.
Po dokonaniu tych wszystkich modyfikacji wyszło tak:
Przód z paskiem:
[kliknij, aby powiększyć]
Bok z paskiem:
[kliknij, aby powiększyć]
Tył z paskiem:
[kliknij, aby powiększyć]
A tak sukienka prezentuje się bez paska:
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
Zapięcie na małe zatrzaski:
[kliknij, aby powiększyć]
Pasek i listwa zapięcia:
[kliknij, aby powiększyć]
Kieszeń:
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
Zdjęcie oryginału z Burdy 4/1960:
[kliknij, aby powiększyć]
Sukienkę miałam już na sobie kilka razy. Nosiłam ją zarówno z paskiem, jak i bez niego, i jestem niesamowicie zadowolona. Myślę więc, że pokuszę się o wersję zimową, pod którą będzie można włożyć koszulę lub bluzkę.
🇵🇱
Szmizjerka: uszyłam sobie
Wykrój: #6483, Burda Moden 4/1960
Lawendowy len: zużyłam 2 mb, Zakłady Lniarskie Orzeł (za pośrednictwem sklepu Amstii)
Broszka: vintage (lata '60.)
🇬🇧
Sheath shirt dress: made by me
Pattern: #6483, Burda Moden 4/1960
Lavender linen: made in Poland by Zakłady Lniarskie Orzeł
Brooch: vintage, 1960s
PS Jeśli zamierzacie szyć z lnu, pamiętajcie o kilkukrotnej dekatyzacji materiału przed jego skrojeniem (ja wyprałam i wysuszyłam go trzy razy), w innym wypadku może dojść do tragedii ;].
¹ Ludzie usuwający kieszenie to potwory (przyp. pan Marchewka)...
² … ale asymetria zawsze na propsie (przyp. pan Marchewka).
¹ Ludzie usuwający kieszenie to potwory (przyp. pan Marchewka)...
Sukienka wyszła świetna, o wykończeniach nie wspomnę bo są zawsze perfekcyjne :) Zaskoczyła mnie trzykrotna dekatyzacja lnu, to naprawdę konieczne? Ostatnio kupiłam dwa kupony lnu i są tak ładne że szkoda je moczyć, ale jak piszesz że to konieczne to tak zrobię aby później nie żałować, a jak z prasowaniem? Nie miałam jeszcze okazji szyć z tej tkaniny, pozdrawiam Irena
OdpowiedzUsuńWidziałam, że niektórzy radzą nawet 5-krotną dekatyzację :D. Len to podstępna tkanina. Lubi się skurczyć przy kolejnych praniach, dlatego warto poświęcić jej trochę czasu przed krojeniem. W innym wypadku gotowa odzież może nam posłużyć jedynie do pierwszego prania.
UsuńSerdecznie pozdrawiam i bardzo dziękuję!
Dziękuję za odpowiedź, ale jeszcze dopytam, wystarczy go zamoczyć, czy prać w pralce? Tkanina się nie powyciąga?
UsuńNie ma za co :).
UsuńNajlepiej wyprać tak, jak będzie prana gotowa odzież. Ja swój prałam w pralce na 40℃. Tkanina będzie ulegała mniejszemu lub większemu (zależnie od jakości) skurczeniu. Jeśli len jest bardzo delikatny i cienki, to można prać go w siatce do bielizny.
Po wyschnięciu materiał trzeba będzie przeprasować z dużą ilością pary lub przez mokrą ściereczkę.
Miłego szycia!
Twoja wersja jest duuuużo ładniejsza, elegantsza i przede wszystkim subtelniejsza. Dobrze. że zrezygnowałaś z guzików. Jest lepiej. Nie mówiąc o tym, że len i do tego w pięknym kolorze do daje uroku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)))
Ogromnie dziękuję za tak miłe słowa! Pozdrowienia.
UsuńAle cudo....
OdpowiedzUsuńNie mogę się napatrzeć.
Ogromnie mi miło!
UsuńZostaw pasek taki jak jest. Moim zdaniem wygląda lepiej bez bolca :)))) Klamra staje się tu ozdobą całej sukienki...
OdpowiedzUsuńOk, zastanowię się nad tą zmianą. Dziękuję! :)
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńAle piękna! Tęskniłam za Twoimi wpisami :) ale wróciłaś i to z przytupem! Naprawdę Ekstra!!
Pozdrawiam,
Kasia
Serdecznie Ci dziękuję za tak miłe słowa :*. Pozdrowienia!
UsuńPiękna :-) i dzięki wielkie za cenną radę dotyczącą lnu, bo kurczę zamiar był, ale chyba się na razie powstrzymam ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki Ci, Lenny, ogromne!
UsuńDla pewności trzeba kilka razy wyprać, bo len to len, lubi się kurczyć. Potem już jednak gładko idzie - szyje się jak płótno bawełniane.