Wielokrotnie wspominałam, że kocham Wrocław i nie wyobrażam sobie mieszkania w innym miejscu (no, może poza Maltą ;]). Ostatnio mam jednak wrażenie, że potrzeby i dobro mieszkańców odchodzą na dalszy plan, a ich miejsce zajmuje gra pozorów - nieważne co w środku, ważne, aby ładnie wyglądało na zdjęciu.
Zanim jednak przejdę do marudzenia, zaznaczę, że na szczęście nie wszystko schodzi tu na psy.
W zeszła niedzielę wybraliśmy się z Panem Marchewką na targi mody i designu POP UP STORE (wydanie 11), które jest bezpłatną, pozbawioną pompy wersją Wrocław Fashion Meeting, cyklicznie odbywającą się w budynkach Browaru Mieszczańskiego na ul. Hubskiej.
Rezygnacja z konkursów i pompatycznych pokazów mody prowadzonych przez celebrytów zdecydowanie podniosła jakość samych targów. No bo miło tak w luźnej atmosferze popodziwiać wspaniałe polskie rękodzieło, które tu nie ogranicza się jedynie do odzieży (mamy tu wszelkiego rodzaju dodatki, akcesoria, meble i drobne wyposażenie mieszkań oraz naturalne kosmetyki). Dużo zmienia również ciekawsze otoczenie (surowe wnętrze stadionu po prostu się do tego nie nadaje) i dołączenie do imprezy zjazdu food trucków.
Mam nadzieję, że wersja stadionowa już nie powróci! Szczególnie że tegoroczna wiosenna edycja w ogóle się nie odbyła.
A teraz o tym, co nasze miasto robi z kultowymi dla mieszkańców lokalami.
Tego samego dnia wybraliśmy się do reotwartego po latach Baru Barbara. Kultowa jadłodajnia i kawiarnia w jednym, która działała na rogu ul. Świdnickiej i Kazimierza Wielkiego od lat '60. aż po okres przemian ustrojowych, była lokalem wyjątkowym pod względem wystroju (to tu zamontowano pierwsze przesuwane okna), atmosfery i jedzenia (to tu przychodzono na krem sułtański).
Po latach nieistnienia Barbara ożyła w zeszły weekend. Niestety, barem lokal ten jest tylko z nazwy, bo ktoś w urzędzie miasta pomyślał, że większą wartość dla mieszkańców będzie miało stoisko z dotykowymi ekranami niż w pełni odbudowana jadłodajnia. I tak Bar Barbara został zdegradowany do biura i punktu informacyjnego ESK 2016. Starannie przygotowane wnętrze, świetnie nawiązujące do lat '60. i '70., straszy brakiem spójnego pomysłu na jego wykorzystanie - troszkę w nim galerii, troszkę punktu informacyjnego, troszkę mikrobaru z kawą i oranżadą, troszkę pustej przestrzeni*.
Zanim jednak przejdę do marudzenia, zaznaczę, że na szczęście nie wszystko schodzi tu na psy.
W zeszła niedzielę wybraliśmy się z Panem Marchewką na targi mody i designu POP UP STORE (wydanie 11), które jest bezpłatną, pozbawioną pompy wersją Wrocław Fashion Meeting, cyklicznie odbywającą się w budynkach Browaru Mieszczańskiego na ul. Hubskiej.
Rezygnacja z konkursów i pompatycznych pokazów mody prowadzonych przez celebrytów zdecydowanie podniosła jakość samych targów. No bo miło tak w luźnej atmosferze popodziwiać wspaniałe polskie rękodzieło, które tu nie ogranicza się jedynie do odzieży (mamy tu wszelkiego rodzaju dodatki, akcesoria, meble i drobne wyposażenie mieszkań oraz naturalne kosmetyki). Dużo zmienia również ciekawsze otoczenie (surowe wnętrze stadionu po prostu się do tego nie nadaje) i dołączenie do imprezy zjazdu food trucków.
Mam nadzieję, że wersja stadionowa już nie powróci! Szczególnie że tegoroczna wiosenna edycja w ogóle się nie odbyła.
A teraz o tym, co nasze miasto robi z kultowymi dla mieszkańców lokalami.
Tego samego dnia wybraliśmy się do reotwartego po latach Baru Barbara. Kultowa jadłodajnia i kawiarnia w jednym, która działała na rogu ul. Świdnickiej i Kazimierza Wielkiego od lat '60. aż po okres przemian ustrojowych, była lokalem wyjątkowym pod względem wystroju (to tu zamontowano pierwsze przesuwane okna), atmosfery i jedzenia (to tu przychodzono na krem sułtański).
Po latach nieistnienia Barbara ożyła w zeszły weekend. Niestety, barem lokal ten jest tylko z nazwy, bo ktoś w urzędzie miasta pomyślał, że większą wartość dla mieszkańców będzie miało stoisko z dotykowymi ekranami niż w pełni odbudowana jadłodajnia. I tak Bar Barbara został zdegradowany do biura i punktu informacyjnego ESK 2016. Starannie przygotowane wnętrze, świetnie nawiązujące do lat '60. i '70., straszy brakiem spójnego pomysłu na jego wykorzystanie - troszkę w nim galerii, troszkę punktu informacyjnego, troszkę mikrobaru z kawą i oranżadą, troszkę pustej przestrzeni*.
Za to jak pięknie się fotografuje, szczególnie barbarowy neon, który mylnie sugeruje przechodniom, że w środku zjemy coś na miarę dawnego lokalu!
Na nasze nieszczęście podupadających miejsc we Wrocławiu jest coraz więcej. Choćby legendarna księgarnia Eureka, działająca na Kołłątaja od 1961 roku, zamknęła w grudniu swoje podwoje. Jej miejsce zajął lumpeks!
Uciekać z dawnej lokalizacji musiała również cukiernia Babeczka (ul. Świdnicka, naprzeciwko Opery), czyli dawna cukiernia Orbisu z prawie 40-letnim stażem i najlepszym na świecie torcikiem Royal. Zapewne podobny los czeka znajdująca się na rynku Witaminkę czy księgarnię Pod Arkadami.
Wydaje się, że władze Wrocławia, coraz bardziej nastawione czy to na zysk (bank czy lumpeks zapłacą więcej od kultowej księgarni), czy to na autopromocję (punkt informacyjny służy turystom... i właściwie tylko im), zapominają o miejscach, które decydują o atmosferze miasta i stanowią część jego dziedzictwa kulturowego. Jeszcze parę lat takich działań i będziemy mieszkać w mieście przeznaczonym tylko dla inwestorów, a zupełnie nie dla mieszkańców.
***
Żeby nie było tylko smutno, na koniec trochę krawiecko. Na zdjęciach bluzka-chłopka w akcji. Wygląda świetnie również z podwiniętą pod gumkę baskinką.
Wydaje się, że władze Wrocławia, coraz bardziej nastawione czy to na zysk (bank czy lumpeks zapłacą więcej od kultowej księgarni), czy to na autopromocję (punkt informacyjny służy turystom... i właściwie tylko im), zapominają o miejscach, które decydują o atmosferze miasta i stanowią część jego dziedzictwa kulturowego. Jeszcze parę lat takich działań i będziemy mieszkać w mieście przeznaczonym tylko dla inwestorów, a zupełnie nie dla mieszkańców.
***
Żeby nie było tylko smutno, na koniec trochę krawiecko. Na zdjęciach bluzka-chłopka w akcji. Wygląda świetnie również z podwiniętą pod gumkę baskinką.
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]
Fot.: pan Marchewka
Fot.: pan Marchewka
PL
Bluzka-chłopka: uszyłam sobie, #122 z Burdy 2/2009
Torebka: prezent od Leny
EN
Peasant blouse: made by me, #122 from Burda 2/2009
Bag: a gift from Lena
*Ponoć w połowie wakacji ma tam ruszyć bistro, niestety nie znalazłam żadnych konkretnych informacji na ten temat.
Świetnie wyglądasz! :)
OdpowiedzUsuńSpodnie <3 - też chcę takie
Pozdrawiam:*
Dodaję do grona obserwowanych :)
http://paaulina-pauline.blogspot.com/
Serdecznie dziękuję! :)
Usuńa weź... w moim ukochanym grajdołku też same banki i lumpki... co prawda jakby trochę lepiej, ławki się pojawiły, mniej brudno (albo ja taka stęskniona byłam i nie dostrzegłam ;-)) ale mam wiarę, że coś się jeszcze da zrobić. chciałabym wrócić... *sniff sniff*
OdpowiedzUsuńa "Chłopka" fenomenalna! :-D wyglądasz jak Audrey Hepburn - mam skojarzenia z "Rzymskimi wakacjami" (z Rzymu na Maltę to już rzut kamieniem ;-))
♥
U nas całe centrum to lumpeksy, banki i Żabki/Biedronki, które powstają w miejscu świetnych restauracji, kawiarni, cukierni czy księgarni. Przykro się na to patrzy :/.
UsuńBardzo Ci, Lenko, dziękuję!
wiesz, moje miasteczko jest biedne, lumpki niejako usprawiedliwione
Usuńale Wrocław to zupełnie inna historia, więc rozumiem jak bardzo to może frustrować.
to kiedy te wakacje? już? :-D cudownie niech Wam będzie! ♥
Dziękujemy, dziękujemy! :D
UsuńWylatujemy w środę rano. Wracamy 5 lipca wieczorem.
Justynko, żałuję że na tą edycję nie przyjechałam do Wro, może byłby czas na kawę i zamienić kilka słów. A co do stylizacji - obłędnie, marzą mi się takie jeansy retro! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieję, że kiedyś uda nam się spotkać choćby na kawę :).
UsuńSerdecznie dziękuję za miłe słowa!
Piękna stylizacja!
OdpowiedzUsuńPokłony biję w podzięce :D.
UsuńNigdy nie byłam we Wrocławiu, ale chętnie to nadrobię :) Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
VANILLAMADNESS.com
Warto odwiedzić, póki jeszcze zabytki stoją i znane miejsca istnieją ;].
UsuńSerdecznie dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!
<3
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuńbardzo się podoba
UsuńJeszcze raz bardzo dziękuję :).
UsuńFajne spodnie. Bardziej podoba mi się połączenie z bluzką (baskinką) na zewnątrz.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za miłe słowa :).
Usuń
OdpowiedzUsuńthank you
سعودي اوتو
z ulgą wyprowadziłam się z wrocławia. starówka sympatyczna,ale dusiłam sie w atmosferze poniemieckości, mialam wrażenie, że stare kamienice i bruki nie lubią obecnych mieszkanców, brrr. zdecydowanie wolę warszawę, jest bardziej "do życia" i - wbrew opiniom - o wiele tu ładniej, zieleniej i bardziej swojko.
OdpowiedzUsuń