Wielu czytelników przybywa na Marchewkową w celu znalezienia odpowiedzi na najtrudniejsze krawieckie pytanie - jak i jaką maszynę do szycia wybrać? Nie każdemu jestem w stanie pomóc, bo w mojej rękodzielniczej karierze maszyn nie było za wiele. Chciałabym jednak poruszyć kilka zagadnień, nad którymi warto się zastanowić, biegnąc do sklepu po taki sprzęt*.
A właściwie pośpiechu lepiej unikać, bo decyzja o zakupie maszyny musi być przemyślana.
Czy szycie to jest to?
Nie warto kupować maszyny pod wpływem impulsu. Jeśli nigdy nie miało się do czynienia z krawiectwem, może się okazać, że po kilku nieudanych próbach szycia (tak to zwykle na początku bywa) maszyna trafi w kąt. Przed zakupem takiego sprzętu warto udać się na krótki kurs szycia, choćby do szyjącej koleżanki czy ciotki.
Jeśli już wiemy, że maszyna to sprzęt, który powinien znaleźć się w naszym domu, spróbujmy znaleźć dla niej odpowiednie miejsce - najlepiej takie, z którego nie będzie musiała być stale usuwana. Chowanie maszyny po każdym szyciu to żadna przyjemność.
Częstotliwość szycia nie ma znaczenia.
Niezależnie od tego, czy całymi dniami będziemy produkować ubrania i patchworki, czy raz na miesiąc uszyjemy domowe akcesorium - maszyna musi być solidna! W końcu nie może ulec awarii nawet wtedy, kiedy podwijamy zasłonę. Solidność maszyny nie ma wiele wspólnego z jej ceną (moja Silverka za 190 zł właśnie rozpoczęła 6. rok życia), liczy się przede wszystkim wnętrze. Ma być metalowe (sprawia ono, że maszyna jest ciężka). Jeśli rama lub podzespoły odlane są z plastiku, omijamy szerokim łukiem. Podobnie postępujemy ze sprzedawcą/producentem, który odmawia nam udzielenia informacji na temat wnętrza maszyny.
Nigdy też nie dajmy sobie wmówić, że początkujący są w stanie zepsuć maszynę. Solidnie wykonany sprzęt przetrwa bez problemu pierwsze próby szycia. Złamana igła czy zablokowany bębenek zdarzają się każdemu i nie muszą świadczyć o większym problemie.
Dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Nigdy nie kupujmy maszyny z myślą o jej wymianie w przyszłości. Jeśli tak podejdziemy do sprawy, to szycie nigdy nie przyniesie nam radości, bo stale będziemy się zastanawiać, czy na innej maszynie nie szyłoby się nam lepiej.
Częstotliwość szycia nie ma znaczenia.
Niezależnie od tego, czy całymi dniami będziemy produkować ubrania i patchworki, czy raz na miesiąc uszyjemy domowe akcesorium - maszyna musi być solidna! W końcu nie może ulec awarii nawet wtedy, kiedy podwijamy zasłonę. Solidność maszyny nie ma wiele wspólnego z jej ceną (moja Silverka za 190 zł właśnie rozpoczęła 6. rok życia), liczy się przede wszystkim wnętrze. Ma być metalowe (sprawia ono, że maszyna jest ciężka). Jeśli rama lub podzespoły odlane są z plastiku, omijamy szerokim łukiem. Podobnie postępujemy ze sprzedawcą/producentem, który odmawia nam udzielenia informacji na temat wnętrza maszyny.
Nigdy też nie dajmy sobie wmówić, że początkujący są w stanie zepsuć maszynę. Solidnie wykonany sprzęt przetrwa bez problemu pierwsze próby szycia. Złamana igła czy zablokowany bębenek zdarzają się każdemu i nie muszą świadczyć o większym problemie.
Dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Nigdy nie kupujmy maszyny z myślą o jej wymianie w przyszłości. Jeśli tak podejdziemy do sprawy, to szycie nigdy nie przyniesie nam radości, bo stale będziemy się zastanawiać, czy na innej maszynie nie szyłoby się nam lepiej.
Mnogość ściegów i komputer ≠ stopień zaawansowania.
Wbrew pozorom z maszyn komputerowych (wielościegowych) skorzystają przede wszystkim osoby początkujące! Tego typu maszyny znacznie łatwiej opanować, gdyż producenci dbają o dokładne oznaczenie każdego przycisku i funkcji. Dodatkowo taki sprzęt ułatwi nawleczenie nici, obszycie dziurek, przyszycie guzika i pozwoli na wykonanie pierwszych szwów bez obawy o konieczność nadmiernej regulacji długości i szerokości ściegu. Wielościegowość przydaje się również osobom (niekoniecznie początkującym) szyjącym ozdoby i domowe akcesoria.
Maszyny mechaniczne dwu- lub kilkuściegowe zdadzą egzamin u osób, które mają już krawieckie doświadczenia, a ustawienie ściegu pod własne potrzeby nie sprawia im problemu. Maszynami mechanicznymi łatwiej też szyje się odzież ciężką, za którą osoby początkujące raczej się nie biorą.
Internet pomoże!
Przed zakupem warto przeszukać sieć w poszukiwaniu opinii na temat różnych typów maszyn. Pomocne będzie tu Ceneo, Opineo i Amazon, ale warto również zajrzeć na forum Szyjemy po godzinach. Nie bójmy się zapytać!
Stare ale jare.
Jeśli marzymy o maszynie mechanicznej, to warto rozważyć zakup sprzętu używanego. Maszyny Łucznika czy Singera sprzed kilkudziesięciu lat nie tylko w całości są wykonane z metalu (łącznie z obudową), ale praktycznie nigdy nie ulegają awarii i kosztują ułamek ceny nowej maszyny.
Serwisie gdzie jesteś?
Jeśli zdecydujemy się na zakup nowej maszyny, zapytajmy o dostępność serwisu na terenie Polski i usługę door-to-door. Jeśli naprawa maszyny wymaga wysyłki za granicę, nie decydujmy się na jej zakup, bo w razie awarii troszkę sobie poczekamy. Sprawdźmy też czas trwania gwarancji. Dwa lata to minimum. Unikajmy więc sklepów, które skracają ten czas do roku.
W trakcie zakupu dowiedzmy się też, gdzie można nabyć igły (praktycznie zawsze są to ogólnodostępne igły półpłaskie) i stopki (systemy mocowania stopek mogą być różne). Jeśli istnieje taka opcja, od razu dokupmy opakowanie igieł do tkanin. Ze stopkami warto się wstrzymać, bo do nowych maszyn producenci dołączają zwykle kilka sztuk.
Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zadajcie je w komentarzach pod notką!
W poniższych notkach znajdziecie recenzje maszyn, z którymi miałam do czynienia:
Juki HZL F-600
Łucznik Helena 2060
Texi Ballerina
SilverCrest 8750
Wbrew pozorom z maszyn komputerowych (wielościegowych) skorzystają przede wszystkim osoby początkujące! Tego typu maszyny znacznie łatwiej opanować, gdyż producenci dbają o dokładne oznaczenie każdego przycisku i funkcji. Dodatkowo taki sprzęt ułatwi nawleczenie nici, obszycie dziurek, przyszycie guzika i pozwoli na wykonanie pierwszych szwów bez obawy o konieczność nadmiernej regulacji długości i szerokości ściegu. Wielościegowość przydaje się również osobom (niekoniecznie początkującym) szyjącym ozdoby i domowe akcesoria.
Maszyny mechaniczne dwu- lub kilkuściegowe zdadzą egzamin u osób, które mają już krawieckie doświadczenia, a ustawienie ściegu pod własne potrzeby nie sprawia im problemu. Maszynami mechanicznymi łatwiej też szyje się odzież ciężką, za którą osoby początkujące raczej się nie biorą.
Internet pomoże!
Przed zakupem warto przeszukać sieć w poszukiwaniu opinii na temat różnych typów maszyn. Pomocne będzie tu Ceneo, Opineo i Amazon, ale warto również zajrzeć na forum Szyjemy po godzinach. Nie bójmy się zapytać!
Stare ale jare.
Jeśli marzymy o maszynie mechanicznej, to warto rozważyć zakup sprzętu używanego. Maszyny Łucznika czy Singera sprzed kilkudziesięciu lat nie tylko w całości są wykonane z metalu (łącznie z obudową), ale praktycznie nigdy nie ulegają awarii i kosztują ułamek ceny nowej maszyny.
Serwisie gdzie jesteś?
Jeśli zdecydujemy się na zakup nowej maszyny, zapytajmy o dostępność serwisu na terenie Polski i usługę door-to-door. Jeśli naprawa maszyny wymaga wysyłki za granicę, nie decydujmy się na jej zakup, bo w razie awarii troszkę sobie poczekamy. Sprawdźmy też czas trwania gwarancji. Dwa lata to minimum. Unikajmy więc sklepów, które skracają ten czas do roku.
W trakcie zakupu dowiedzmy się też, gdzie można nabyć igły (praktycznie zawsze są to ogólnodostępne igły półpłaskie) i stopki (systemy mocowania stopek mogą być różne). Jeśli istnieje taka opcja, od razu dokupmy opakowanie igieł do tkanin. Ze stopkami warto się wstrzymać, bo do nowych maszyn producenci dołączają zwykle kilka sztuk.
Jeśli macie jakiekolwiek pytania, zadajcie je w komentarzach pod notką!
W poniższych notkach znajdziecie recenzje maszyn, z którymi miałam do czynienia:
Juki HZL F-600
Łucznik Helena 2060
Texi Ballerina
SilverCrest 8750
Jako ilustrację załączam zdjęcia mojego stroju z otwarcia pracowni krawieckiej (już z nią nie współpracuję):
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: pan Marchewka
Fot.: pan Marchewka
PL
Spódnica: uszyłam sobie
Wykrój: Butterick 5605
Bluzka: Gatta (rękaw 7/8, a nie 3/4 jak twierdzi producent)
Broszka-pudelek: Allegro, lata '60.
Buty: Lasocki
Kolczyki: Kruk
Pasek: Biedronka
Torebka: SH, prezent od bratowej
Halka: eBay
Petticoat: eBay
Halka: eBay
EN
Skirt: made by me
Pattern: Butterick 5605
Top: Gatta
Poodle brooch: Allegro, 60s
Shoes: Lasocki
Earrings: Kruk
Belt: Biedronka
Bag: second-hand shopPetticoat: eBay
* Wyłącznie na podstawie moich obserwacji.
szczerze to ja się boję tych superwypaśnych elektronicznych :-D zatem dzięki wielkie za utwierdzenie mnie w przekonaniu, iż stary Łucznik spokojnie mi wystarczy!
OdpowiedzUsuńMarchewkowa jak zwykle piękna niczym sylfida :-) szałowa spódnica!
Dzięki Ci, Lenko!
UsuńA co do maszyn elektronicznych, to przedstawia się je, jako sprzęt wyłącznie dla wprawionych krawców, a tak nie jest ani trochę. Gotowe ściegi sprawiają, że początkujący nie musi spędzać zbyt wiele czasu nad ustawieniami. Maszyna robi wszystko za niego.
cudowna spódnica... i jaka talia!! zazdrość...〳 ✪ ▾ ✪ 〵
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! :)
UsuńKolor, kolor, kolor!!! Cudny kolor, cudna spódnica! Dzięki za rady odnośnie maszyny. To jest coś, co za jakiś czas kupię. Teraz nie, bo właśnie musiałabym ją nieustannie chować i wyciągać, a to skutecznie by mnie zniechęciło :(
OdpowiedzUsuńDzięki Ci wielkie, Kruszyzno! :)
UsuńKiedy zdecydujesz się już na zakup, chętnie pomogę w wyborze (możemy się nawet spotkać).
Komputerowa maszyna to fajna sprawa, ale na początek to mimo wszystko spory wydatek. A, jak napisałaś we wstępie, maszyna może pójść w kąt. Nie każdy też potrzebuje na początek wypasionej maszyny z milionem ściegów. Zanim kupiłam swoją to trochę kręciłam nosem na maszyny, które mają mało ściegów ozdobnych, a mam maszynę z 25 ściegami i korzystam w zasadzie z dwóch ;) Myślę, że warto na początek nie przeinwestowywać, tylko posiedzieć, pouczyć się, i poznać swoje preferencje. Moja maszyna miała mi służyć do patchworków, a służy do szycia ciuchów, zupełnie się wszystko zmieniło. Mam ją prawie cztery lata i póki co żadnych awarii :)
OdpowiedzUsuńPS. Na pewnej szyciowej grupie na fejsie jakaś dziewczyna zapytała parę tygodni temu jak ma się przygotować do szycia, chodziło jej o akcesoria krawieckie. I posypały się odpowiedzi, że jak nożyczki to tylko Fiskars, koniecznie do tego matę i nóż Olfy, i coś tam jeszcze, co właściwie nie jest niezbędne do tego, żeby zacząć przygodę z szyciem. A na początek chyba nie warto przesadzać, bo to tym większa frustracja, jak coś nie wychodzi.
Wiele zależy od zasobności portfela, ale jedna zasada pozostaje niezmienna - im dłużej człowiek szyje, tym mniej ściegów używa. Po tych kilku latach szycia widzę, że najbardziej wprawionym krawcom potrzeba najprostszej maszyny, zaś początkujący mniej się stresuję, kiedy korzystają z maszyny, która zrobi za nich wszystko sama.
Usuńpiękna ta spódniczka! kolor i fason rewelacja :-) ja też coś troszkę próbuje szyć i wrzucam na bloga małe próbki :-) jeżeli masz ochotę to zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję!
UsuńChętnie rzucę okiem na Twoją krawiecką produkcję :).
cudo!!!!!!
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo, że się podoba :).
UsuńSpódnica obłędna! Na zdjęciach wygląda czadowo, a zna żywo... fiu fiu :) - wiem , bo widziałam na otwarciu Atelier Szpiki :))
OdpowiedzUsuńBardzo fajne porady. Wszystkie trafione. Jako pierwszą maszynę kupiłam "plastika" i odradzam każdemu. Coś tam się poluzowało, coś rozregulowało, szyć się nie da, a pan w punkcie naprawy maszyn powiedział , że on "plastików nawet nie przyjmuje do naprawy". Kasa wyrzucona w błoto. Potem byłam już mądrzejsza i kupiłam od kolegi cioci - babci :) starego Singera. Ciężka jak czołg, no może pół czołgu ;), ale szyje. Pan Naprawiacz przyjął maszynę do konserwacji i powiedział, że to dobry zakup. A ma nawet kilkanaście krążków do zmiany ściegów :)
Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa i za przybycie na otwarcie pracowni :).
UsuńA co do maszyny, to nie ma to jak sprzęt sprzed kilkudziesięciu lat. To są dopiero niezniszczalne bestie. Ten Singer będzie Ci służył przez wiele lat!
NO powiem, że wyglądasz jakbyś była już gotowa do Świąt :) Ślicznie wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńDzięki Ci ogromne, Karolino! :)
UsuńBardzo przydatny poradnik!:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję i pozdrawiam!
Usuńja za maszynę podziękuję, nie czuję się na siłach, żeby szyć cokolwiek :)
OdpowiedzUsuńTobie spódniczka wyszła cuuudna!
Bardzo Ci dziękuję :).
Usuńcudowna spódnica!!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Miło mi, że się podoba :).
UsuńNa stronie głównej atelier Szpilki jest literówka: warTSZaty.
OdpowiedzUsuńAga
A tak, jest tam trochę błędów ;]. Już zostały zgłoszone. Mam nadzieję, że szybko znikną.
UsuńDziękuję za czujność!
Ja właśnie byłam w czwartek na warsztatach z podstaw obsługi maszyny do szycia u Róży Rozpruwacz i jestem zachwycona, wczoraj przywiozłam sobie od mamy maszynę (porządny Łucznik z lat 80.) i myślę, że jak się wkręcę (pewnie tak, bo wcześniej szyłam dużo ręcznie), to sobie kupię taką samą - mama mówi, że to jest naprawdę świetna maszyna, a obecnie można takie kupić za 100 zł z hakiem
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, a widzę, że moja ulubiona krawcowa trzyma klasę. Spódniczka fantastyczna, chyba w jagodowym (?) kolorze. Słuszne i mądre rady. Stare solidne Singery szyją znakomicie, a nasze polskie Łuczniki (na licencji Singera!) są równie znakomite i żadne komputerowe bajery im niepotrzebne, jeśli są w rękach wprawionej krawcowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. Gratuluję pożytecznej inicjatywy otwarcia pracowni krawieckiej i życzę wielu sukcesów na tym polu i nie tylko.
Ogromnie Ci dziękuję :).
UsuńSpódnica w świetle dziennym jest bardziej fuksjowa, w sztuczny faktycznie wpada lekko w jagodowy. To dość błyszczący żakard, dlatego trudno go dobrze sfotografować.
Ze wspomnianą pracownią tylko współpracowałam. Niestety, cały inicjatywa okazała się niewypałem.
Pozdrowienia!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńProszę mi tu nie spamować!
Usuń