Pobiłam rekord szycia! Wolnego szycia.
Płaszcz, który wczoraj skończyłam, produkował się dokładnie rok. Zaczęłam go w połowie października 2012, 1 listopada chwaliłam się, że już kończę i...
... i z kończenia nic nie wyszło. Nabawiłam się zakwasów (ten wełniany flausz jest gruby i dość ciężki) i ostatecznie straciłam krawiecki zapał. Zapakowany próżniowo płaszcz trafił sobie do szafy. Tak oto biedaczek dotrwał do kolejnej jesieni.
W tym roku postanowiłam się nie poddawać. No bo jak tu porzucić tak piękną, mięsistą, szaro-błękitną tkaninę? Jak tu zapomnieć o kroju, żywcem wyjętym z przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku? Płaszcz jest bowiem oparty na modelu 102 z Burdy 8/2010, który wchodził w skład kolekcji inspirowanej stylem Jackie Kennedy (z tej kolekcji szyłam już sukienkę). A najciekawszym elementem tego wykroju są krojone razem z tyłem rękawy.
Aby gotowy płaszcz zupełnie nie odbiegał wyglądem od oryginałów, poddałam go kilku niewielkim przeróbkom:
- kołnierzyk poszerzyłam o kilka centymetrów i wydłużyłam, aby łączył się w miejscu zapięcia;
- całemu płaszczowi dodałam objętości;
- dół zaokrągliłam;
- trzyćwierciowe rękawy przedłużyłam mankietami (po odwinięciu mankietów rękawy zyskują długość 7/8, czyli prawie do nadgarstka);
- pozbyłam się paska i kieszeni, które służą mi wyłącznie za przechowywacze zużytych chusteczek i które dodatkowo zniekształcały cały płaszcz.
Podszewka powstała z grubszej, turkusowej satyny. Cały płaszcz jest też podklejony cienkim wkładem odzieżowym. No to teraz bez obaw mogę czekać na zimę stulecia!
Mankiety podwinięte:
[kliknij, aby powiększyć]
Mankiety rozwinięte:
[kliknij, aby powiększyć]
Tu dobrze widać kształt dołu:
[kliknij, aby powiększyć]
Tył cięty wraz z rękawami:
[kliknij, aby powiększyć]
Mankiety i kołnierz obszyte ściegiem ręcznym.
Flausz jest niezwykle plastyczny - kołnierz można postawić i dowolnie wymodelować:
[kliknij, aby powiększyć]
A tak wszyty jest rękaw z przodu:
[kliknij, aby powiększyć]
Płaszcz w stylu lat '50./'60.: uszyłam sobie
Wykrój: #102 B, Burda 8/2010
Błękitno-szary wełniany flausz: Piegatex
Metalowe guziki: wyszukane przez pana Marchewkę w pasmanterii, która przeniosła się na właśnie na róg ul.Wesołej i ul. Łódzkiej
tak bardzo cudowny, zwłaszcza jak widze ile pracy w niego włożyłaś. Najbardziej urzekl mnie ten odstający tył
OdpowiedzUsuńAle czekam jeszcze na zdjęcia na ludziu :3
Serdecznie Ci, Tynko, dziękuję!
UsuńNa zdjęcia na ludziu trzeba będzie poczekać na pierwsze mrozy.
Such a pretty pretty coat! Love the soft blue colour. Not a colour that one would associate with a winter coat, but lately, I'm loving the idea of wearing pastels in winter.
OdpowiedzUsuńThak you so much, Opportunityknits! :)
UsuńJest absolutnie fantastyczny, nie ważne że rok, ważne że jest :) Co prawda nie lubię nie mieć kieszeni przy ubraniach, ale z tymi chusteczkami masz rację :)
OdpowiedzUsuńJa się z kieszeniami czuję gruba :P.
UsuńOgromnie, Chmurko, dziękuję!
Kolor bardzo piękny, ręczne wykańczanie dodaje ubiorowi wykwintności tak jak udało ci się w tym modelu.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! :)
UsuńCoś pięknego! *_* Kolor idealny na zimę - w moim subiektywnym odczuciu oczywiście ;)
OdpowiedzUsuńGdybym miała taki płaszcz, z niecierpliwością oczekiwałabym pierwszych mrozów :D
Ja też już się nie mogę ich doczekać :D.
UsuńBardzo Ci dziękuję, Vintage Cat!
Pięknie wygląda, widać, że jest dopracowany :)
OdpowiedzUsuńOgromnie dziękuję! :)
UsuńPrzepiękny ten płaszcz. Taki niespotykany kolor. Fason super. Pokarz się nam w nim, proszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :):):)
Jak tylko zrobi się zimno, to z pewnością się w nim pokażę.
UsuńDziękuję Ci serdecznie i życzę miłego dnia :).
Pastelowe LOVE - widziałam gdzieś w necie takie hasełko i idealnie tu pasuje.
OdpowiedzUsuńA co do szycia przez rok - to nie Project Runway. Lepiej wolno a dokładnie!
Dobrze, że się na roku skończyło :P.
UsuńDziękuję Ci serdecznie, LRT!
Piękny :) Marchewko czekaj na mrozy, a my czekamy na Twoje fotki w płaszczu.
OdpowiedzUsuńKolor cudo :) warto było czekać rok :)
Jak tylko zima nadejdzie, w płaszczu na blogasku wyskoczę.
UsuńDziękuję ogromnie, Maciejko!
Niesamowicie podobają mi się płaszcze w stylu lat 60-tych. Jakiś czas temu skradłam kilka z babcinej szafy.
OdpowiedzUsuńPrawda, że są wspaniałe? :D
UsuńPrzepiękny!! Dajesz inspirację do tworzenia kobieto:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :):)
Ogromnie Ci dziękuję i pozdrawiam :).
UsuńPiękny płaszczyk! Krój rzeczywiście urzekający i jakoś ten kolor do niego świetnie pasuje... :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że Ci się spodobał. Dziękuję!
UsuńMatko, jaki piękny! Krój, kolor, kolor normalnie rządzi, w sklepach tak "standardowo" takiego nie widziałam. Kapitalne guziki :)
OdpowiedzUsuńPokłony biję w podzięce!
UsuńPS. Zakwasy znikną po trzech dniach a płaszcz zostanie :)
OdpowiedzUsuńSłusznie, słusznie! :)
UsuńTen kolor uwielbiam, piękny :) tylko do zimy stulecie przekonana nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńRosjanie taką prognozują dla Europy :P.
UsuńOgromnie dziękuję, Aniu!
Jej jak dobrze, że go dokończyłaś. Jest piękny! Naprawdę krawieckie cudeńko. Zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję :).
Usuńjestem zawiedziona, że nie ma zdjęcia "płaszcz na mnie"/"ja w płaszczu" :((
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nie pora na zimowe płaszcze.
UsuńJak tylko przyjdą pierwsze mrozy, to z pewnością na blogu się w nim pojawię.
Bardzo dziękuję!
fajny płaszcz. gdzie kupiony?
OdpowiedzUsuńnie wierzę, że szyty w domu. moja Mama jest krawcową i mowi że to nie niemożliwe zeby w na domowej maszynie szyć taki materiał.
Taki materiał można swobodnie szyć na domowej maszynie. Nie ma z nim żadnych problemów.
Usuńprzepiękny!
OdpowiedzUsuńwarto było się nie poddawać!
Serdecznie dziękuję :).
UsuńPiękny płaszczyk Marchewkowa! Zakochalam sie w tym pięknym błękitnym odcieniu
OdpowiedzUsuńOgromnie Ci dziękuję :).
UsuńPłaszcz jest elegancki i taki subtelny na pewno będzie się pięknie prezentował:)) pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo, że się spodobał. Pozdrowienia!
UsuńCudowny, a flausz jest również cudowną tkaniną. Niech Cię dobrze grzeje w zimę...choć mam nadzieje, że nasz nie zamęczą jakieś szczególnie niskie temperatury.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję!
UsuńRosjanie ponoć zapowiadają taką zimę. Ciekawe, co im z tych prognoz wyjdzie :>.
Kolor, fason, wykonczenie wszystko jest ach i och! Cudo nie plaszczyk.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! :)
UsuńPiękny! aż mi się marzy coś z flauszu uszyć, tyko talentu brak ;D
OdpowiedzUsuńZ szyciem flauszu nie ma problemu, chyba że potem z zakwasami :P.
UsuńOgromnie dziękuję!
boski! choć ja zmarźluch potworny nie wyobrażam sobie płaszcza z szerokimi rękawami. Na ludziu prosz! :-)
OdpowiedzUsuńdla mnie jesteś gurą szyciową i normalnie się zapiszę na korepetycje kiedyś (jak dożyję, co ostatnio coraz mniej pewne :-/)
Ze mnie taka nauczycielka jak z wiadomo-czego koziego trąba :P.
UsuńCo do rękawów, to nie są one nazbyt szerokie. Tak sobie wyszyły tylko na zdjęciu.
Dzięki Ci, Leno, przeogromnie!
Hehe, rekordzistka :)) Najważniejsze, że w ogóle go skończyłaś :)))
OdpowiedzUsuńTo nie do końca mój styl, ale i tak chylę czoła za jego uszycie !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Serdecznie dziękuję za miłe słowa! :).
UsuńTfu tfu - żadnych zim stulecia proszę mi to nie krakać! Piękny płaszczyk będzie się wybornie prezentować na lekkim mrozie i z białym śniegiem w tle, w zupełności wystarczy :-) Zresztą z niecierpliwością będę czekać na klimatyczne zimowe zdjęcia tego cudeńka!
OdpowiedzUsuńJak tylko zrobi się zimno i będę miała okazję w nim wyjść, to zdjęcia z pewnością się na blogu pojawią.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję!
Czasem coś musi odleżeć swoje by potem zachwycać :) znam ten problem dość dobrze :) Płaszcz piękny i te guziki ! Niemniej ja bym zimy, a tym bardziej stulecia nie wytrzymała w takiej długości rękawa :P
OdpowiedzUsuńOgromnie dziękuję, Mała Gosiu!
UsuńA rękawy są długie - do nadgarstka - więc zmarznąć w nie nie można.
mam pytanie odnośnie wkładu odzieżowego. Czy użyłaś może flizeliny?
OdpowiedzUsuńUżyłam cienkiej, rozciągliwej w poprzek flizeliny.
UsuńNie nadaje tkaninie sztywności, a ułatwia szycie i potem zachowanie kształtu płaszcza.
Przesłodki płaszczyk!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny płaszczyk. Jestem zachwycona. Bardzo podoba mi się krój i kolor. Ja ostatnio próbuję swoich sił w sztuce płaszczowej ale w dużo mniejszej skali i nie tak skutecznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
BFASHIONS
Ogromnie mi miło, że się spodobał. Dziękuję! :)
UsuńW tak małych rozmiarach to dopiero ciężkie szycie. Podziwiam! Ja bym z pewnością nie dała rady.
Coś pięknego! A jakie oryginalne zatrzaski!
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję!
UsuńCo do zatrzasków, to są to najzwyklejsze metalowe zatrzaski z naszytymi na nie guzikami.
Piękny kolor i płaszczyk! Chociaż osobiście wolę bardziej dopasowane fasony. Ale z drugiej strony, to nigdy jeszcze takiego nawet nie przymierzyłam! Może warto spróbować ;-)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś nosiłam tylko dopasowane, ale kiedy odkryłam takie kroje, to już chyba do dopasowanych nie wrócę (chyba że trafię na jakiś fajny wykrój z końca lat '40. czy początku '50.) :D.
UsuńOgromnie dziękuję!
Oniemiałam!!!
OdpowiedzUsuńEdyta
Miło mi ogromnie, że się podoba!
Usuńkolor naprawdę zachwyca :) co do kroju- fajnie wygląda ale mnie przerażają króciutkie rękawy, mi nawet w ciepłym jest zimno więc takie rękawy to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :).
UsuńRękaw 7/8 to rękaw prawie do nadgarstka, więc całkiem normalny.
3/4 uzyskujemy dopiero po wywinięciu mankietów.
cudowny blog!!!!
OdpowiedzUsuńMiło mi ogromnie :). Dziękuję.
Usuńokropny...
OdpowiedzUsuń...taki nosiła moja babcia 50 lat temu....
Chyba nie wiem, jak na to odpowiedzieć.
UsuńSzyję odzież inspirowaną modą z połowy ubiegłego wieku, więc ten płaszcz ma być taki "okropny" ;].
Dziewczyno,jesteś mistrzowska w tym co robisz a twoje "dzieła" są piękne!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńKrystyna z Dębicy
Pokłony biję w podzięce za tak miłe słowa. Cieszy mnie, że moja produkcja się podoba :).
UsuńPozdrowienia.
Przepiękny płaszcz!
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu, że udało Ci się własnoręcznie uszyć takie cudeńko... :)
I jeszcze te guziki...:)
Elegancko :) RESPECT! Ja rozważam jeszcze uszycie kolejnego płaszcza, tym razem z kapturem, z październikowej Burdy 2013,
OdpowiedzUsuń