Mokosz – bogini w mitologii słowiańskiej, poświadczona źródłowo w Powieści minionych lat i kilku innych... A nie, to jednak nie będzie wpis o słowiańskiej bogini, a marce kosmetycznej, która dumnie przybrała jej imię.
Dobrze wiecie, że na moim blogu recenzje kosmetyczne to raczej rzadkość. Nie tylko dlatego, że staram się za często nie odbiegać od głównej tematyki bloga, ale również dlatego, że większość ofert współpracy ma na celu promocję produktów, którymi jako zwykły konsument nigdy bym się nie zainteresowała. Od kilkunastu lat korzystam głównie z kosmetyków naturalnych, czyli takich, które nie posiadają w swoim składzie chemicznych emulgatorów, konserwantów i stabilizatorów, gdyż w znacznym stopniu pogarszają one stan mojej atopowej i ekstremalnie suchej skóry. Duże znaczenie ma dla mnie również jakość i pochodzenie składników, w tym proces ich produkcji (czyli brak testów na zwierzętach) oraz opakowanie, które podlega recyclingowi lub ponownemu wykorzystaniu.
Tym razem jednak odezwał się do mnie przedstawiciel marki, która nie tylko spełnia wszystkie moje wymagania, ale i jest polska! Co najważniejsze, w skład zestawu kosmetyków, które miały zostać zrecenzowane wchodził balsam brązujący z marchewką. Tak, z MARCHEWKĄ! I ta marchewka stała się języczkiem u wagi.
Mowa o marce Mokosh Cosmetics, która na naszym rynku gości już kilka lat, a o której, nie ma co ukrywać, do tej pory nie słyszałam (bo nigdy nie trafiłam na nią we wrocławskich sklepach z kosmetykami naturalnymi). Po wielogodzinnych debatach z panem Marchewką postanowiłam się skusić i zobowiązać do 10-dniowego testu produktów.
No to zaczynamy!
No to zaczynamy!
OPAKOWANIE
Kosmetyki dotarły do mnie opakowane w szary karton z szufladką, który bez problemu można ponownie wykorzystać. Wnętrze wypełniono drewnianymi strużynami (one też się nie zmarnują). Każdy z produktów umieszczono zaś w słoiczkach z grubego szkła. Miodzio!
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
WYGŁADZAJĄCY KREM DO TWARZY
Figa
CO MÓWI PRODUCENT
PIERWSZE WRAŻENIE
Po pierwszym dotknięciu i niuchnięciu stwierdzam, że krem faktycznie pachnie figą (choć czuję tu również wanilię) i ma bardzo lekką konsystencję. Po nałożeniu na dłoń od razu się wchłonął. Zobaczymy, jak zareaguje na niego moja twarz!
CO MÓWI ETYKIETA
Opakowanie zawiera 60 ml produktu. Krem po otwarciu należy zużyć w ciągu 3 miesięcy.
Ingredients (INCI): Aqua, Coco-Caprylate Caprate, Makadamia Ternifolia Oil, Polyglyceryl-3 Dici-trate/Stearate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Isostearyl Isostearate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Adansonia Dig-itata Seed Oil, Stearyl Alcohol, Cellulose, Xylitylglucoside, Xanthan Gum, Anhydroxylitol, Xyli-tol, Ficus Carica (Fig) Fruit Extract, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract, Linum Usitatis-simum (Linsed) Seed Extract, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Tocopherol, Benzoic Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Parfum, Cou-marin, Linalool.
Szczegóły znajdziecie na stronie producenta, a zdjęcie kremu poniżej.
Ingredients (INCI): Aqua, Coco-Caprylate Caprate, Makadamia Ternifolia Oil, Polyglyceryl-3 Dici-trate/Stearate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Isostearyl Isostearate, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Glyceryl Stearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Adansonia Dig-itata Seed Oil, Stearyl Alcohol, Cellulose, Xylitylglucoside, Xanthan Gum, Anhydroxylitol, Xyli-tol, Ficus Carica (Fig) Fruit Extract, Gossypium Herbaceum (Cotton) Seed Extract, Linum Usitatis-simum (Linsed) Seed Extract, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Tocopherol, Benzoic Acid, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Parfum, Cou-marin, Linalool.
Szczegóły znajdziecie na stronie producenta, a zdjęcie kremu poniżej.
[kliknij, aby powiększyć]
BRĄZUJĄCY BALSAM DO CIAŁA I TWARZY
Pomarańcza z cynamonem (i z marchewką!)
Mój przedtestowy faworyt! Czy już pisałam, że ma w składzie marchewkę? ;]
"Odżywczy i nawilżający balsam o orientalnym zapachu pomarańczy z cynamonem, w naturalny sposób nadający skórze piękny odcień opalenizny. Bogactwo naturalnych olei: z baobabu, słonecznikowego, z marchewki zapobiega wysuszeniu skóry, wosk z borówki silnie nawilża, zaś macerat z kwiatów gorzkiej pomarańczy rewitalizuje i łagodzi podrażnienia. Balsam zawiera łagodzący aloes oraz działającą antyoksydacyjnie witaminę E. Dodatkowo został wzbogacony o innowacyjny składnik pochodzenia naturalnego „MelanoBronze” z ekstraktu niepokalanka pospolitego, który zwiększa naturalną pigmentację skóry poprzez stymulację produkcji melaniny w melanocytach."
Balsam bardzo intensywnie pachnie pomarańczą i nie ma w nim nic ze smrodku tak charakterystycznego dla samoopalaczy. Po kontakcie ze skórą staje się przezroczysty i żelowy. Jeśli produkt faktycznie nadaje ciału opalony kolor, to po wykorzystaniu tego słoiczka z pewnością zakupię kolejny. Czasem fajnie pożegnać porcelanową bladość, szczególnie że można to zrobić bez udziału słońca (zawsze stosuję krem z filtrem mineralnym SPF 50).
Ingredients (INCI): Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Decyl Cocoate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetearyl Alcohol, Dihydroxyacetone, Sorbitol, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Rhus Verniciflua Peel Cera, Trehalose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Adansonia Digitata (Baobab) Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Benzyl Alcohol, Vitex Agnus Castus (Chasteberry) Extract, Acetyl Tyrosine, Stearic Acid, Daucus Carota Sativa (Carrot Tissue) Oil, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Extract, Xanthan Gum, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Dehydroacetic Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Cinnamal, Citral, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Limonene, Linalol.
Szczegóły znajdziecie na stronie producenta, a zdjęcie balsamu poniżej.
CO MÓWI PRODUCENT
PIERWSZE WRAŻENIE
CO MÓWI ETYKIETA
W opakowaniu znajduje się 180 ml balsamu. Należy go zużyć w ciągu 6 miesięcy.Ingredients (INCI): Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Decyl Cocoate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetearyl Alcohol, Dihydroxyacetone, Sorbitol, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Rhus Verniciflua Peel Cera, Trehalose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Adansonia Digitata (Baobab) Seed Oil, Cetearyl Glucoside, Benzyl Alcohol, Vitex Agnus Castus (Chasteberry) Extract, Acetyl Tyrosine, Stearic Acid, Daucus Carota Sativa (Carrot Tissue) Oil, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Extract, Xanthan Gum, Tocopherol, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Dehydroacetic Acid, Parfum, Benzyl Alcohol, Cinnamal, Citral, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Limonene, Linalol.
Szczegóły znajdziecie na stronie producenta, a zdjęcie balsamu poniżej.
[kliknij, aby powiększyć]
PEELING SOLNY DO CIAŁA
Żurawina
CO MÓWI PRODUCENT
PIERWSZE WRAŻENIE
CO MÓWI ETYKIETA
Słoiczek zawiera 300 g produktu. Peeling należy zużyć w ciągu 6 miesięcy.
Ingredients (INCI): Maris Sal, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Vaccinium Macrocarpan (Cranberry) Seed Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Vaccinium Macrocarpan (Cranberry) Seed, Jojoba Esters, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Glycerin, Oenothera Biennis (Evening Primrose) Seed Oil, Parfum, Limonene, Tocopherol, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil.
Szczegóły na stronie producenta, a zdjęcie peelingu poniżej.
[kliknij, aby powiększyć]
I to by było tyle! Do opisanych kosmetyków wrócę za 10 dni. Efektów działania peelingu i kremu do twarzy zapewne nie będzie się dało pokazać na zdjęciach, ale balsamu brązującego już zapewne tak. Z tego powodu zrobiłam dziś zdjęcia mych bladych odnóży.
A tymczasem skończyłam szyć sukienkę z materiałów z odzysku. Za kilka dni pojawi się na blogu!
Cześć,
OdpowiedzUsuńBiedny Pan Marchewka. Dobrze, że Cię namówił, bo recenzja przednia. Czekam na efekt "opalania". Jeśli się uda, to może zainwestuję, bo moja skóra jest trupo-sina :D
Pozdrawiam,
Kasia
No, to może nie było aż tak dużo godzin, ale faktycznie to dzięki panu Marchewce się zdecydowałam :D.
UsuńCo do balsamu brązującego, to nałożyłam go na noc i już jestem lekko opalona. Nie ma smug, produktu poszło niewiele na całe ciało. No i ten zapach! Aż bym siebie potem zjadła :P.
Miłego dnia!
Łeeeeee, wanilia... to jeden z zapachów, które mnie jak wąż boa i nie znoszę wręcz organicznie :-/ a szkoda, bo dobrych kremów nigdy za wiele (a raczej zawsze za mało...).
OdpowiedzUsuńNu, to czekamy tupiąc odnóżem :-D
Ja też aż tak za ciepłymi zapachami nie przepadam, ale w produktach pielęgnacyjnych daję radę. One w końcu szybko znikają. W perfumach nigdy bym się nie zdecydowała!
UsuńBuziaki!
ten krem z figi jest boski :) mam tą paczuszkę w posiadaniu <3
OdpowiedzUsuńBlog kosmetyczny
No, to mokoshowa piona! :D
Usuńczekam na opinię :))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :))
woman-with-class.blogspot.com
Pojawi się między 18 a 20 maja :).
UsuńPozdrowienia!
Nie znam tej marki, ale chętnie ją poznam - szczególnie, że Twoja recenzja mnie do tego zachęciła!
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej marce, ale długo się zbierałam, aby przetestować ich produkty. Chyba najwyższa pora :) Mam nadzieję, że będę z nich zadowolona.
OdpowiedzUsuńChyba mnie namówiłaś na testy, mam nadzieję, że sprawdzą się u mnie i u mamy tak jak u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc uwielbiam testować kosmetyczne nowości. Z resztą wszystko co jest dla kobiet i dla ich urody powinno być przez nas testowane. Nigdy nie wiem, czy akurat dany krem czy dany suplement nam się spodoba :)
OdpowiedzUsuńSkład tych kosmetyków nie jest najgorszy, może mojej cerze nie zrobiłyby krzywdy, muszę kiedyś wypróbować :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne kosmetyki, podobno wiele osób chwali sobie szybkie działanie tych produktów.
OdpowiedzUsuńSłyszałam bardzo dobre opinie na temat tej marki, teraz na pewno już ją wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuń