Trendy lat '40. nigdy nie należały do moich ulubionych. Jakoś nigdy nie widziałam się w sukienkach z tamtej dekady. Zawsze miałam wrażenie, że mnogość detali znacznie powiększy mój, i tak już raczej spory, biust ;].
Podobnie podejście miałam jednak kiedyś do bezrękawników z lat '60., a teraz nie potrafię się bez nich obejść, a więc dlaczego nie miałabym uszyć sukienki z lat '40.? No to szyję mój pierwszy przedruk z tamtych lat - Simplicity 1587 (wykrój jest podzielony na dwie kategorie rozmiarowe 6-14 i 14-22)!
Ta całkowicie nieprosta sukienka, wyposażona w gorylion detali, od razu zwróciła moją uwagę. Czego tu nie ma? Są i karczki, i marszczenia, i zakładki, i kokardy... Wykrój dotarł do mnie we wtorek i od razu wzięłam się do roboty.
[kliknij, aby powiększyć]
Zawartość koperty - wykrój na cienkim bibułkowym papierze (można go wyciąć i bez problemu przypiąć do manekina) oraz instrukcja krojenia i szycia krok po kroku. Wszystko opatrzone szczegółowymi rysunkami:
[kliknij, aby powiększyć]
Niestety, na pierwszej części sukienki znalazłam błędy: rozmiar 12 opisano jako 13, zaś podane obwody w biuście po zszyciu nie mają nic wspólnego z faktycznymi, które są o 2-3 cm mniejsze. Tego typu wady wykroju Simplicity zdarzają mi się po raz pierwszy, na szczęście dotyczą one tylko tego miejsca. Reszta jest opisana prawidłowo i wszystkie elementy pasują do siebie jak ulał:
[kliknij, aby powiększyć]
A teraz przejdźmy do samej próbki.
Próbka to bardzo przydatna rzecz! Jest niezbędna w przypadku figur bardzo nietypowych. Dzięki niej nie tylko sprawdzimy dopasowanie wykroju, ale i nauczymy się technik krawieckich, których do tej pory nie stosowaliśmy. Simplicity 1587 wymagał zaledwie dwóch próbek, co sukcesem jest znaczącym, bo w niektórych przypadkach dochodzę do 6-7.
Próbka to bardzo przydatna rzecz! Jest niezbędna w przypadku figur bardzo nietypowych. Dzięki niej nie tylko sprawdzimy dopasowanie wykroju, ale i nauczymy się technik krawieckich, których do tej pory nie stosowaliśmy. Simplicity 1587 wymagał zaledwie dwóch próbek, co sukcesem jest znaczącym, bo w niektórych przypadkach dochodzę do 6-7.
Zgodnie z moim wcześniejszym doświadczeniem z wykrojami tego wydawnictwa, wybrałam rozmiar mniejszy niż wynikało to z tabeli. Jednak w przypadku tego modelu okazało się to błędem, bo pierwsza próbka wyszła bardzo przylegająca. Gdybym sukienkę szyła z dzianiny lub tkaniny o dużej zawartości lycry, mniejszy rozmiar nie byłby problemem. Zdecydowałam się jednak na minimalnie elastyczną silki crepe, która wymaga nieco więcej luzu.
Tak czy siak, już ta nieco przymała próbka pozwoliła mi wykryć dość znaczącą wadę, a właściwie cechę tej sukienki (i zapewne wszystkich sukienek z lat '40.) - rękawy, które praktycznie całkowicie ograniczają ruch rąk. Jako że tego typu ograniczenia są dla mnie absolutnie nie do przejścia, postanowiłam dokonać modyfikacji, która sprawi, że podniesienie ręki nie będzie się wiązało z ciągnięciem się całego podkroju i pleców.
W sieci znalazłam dwie ciekawe instrukcje (nr 1, nr 2) i ostatecznie skorzystałam z tej drugiej, ale pierwszą z pewnością jeszcze wykorzystam. Rzućcie okiem na obie!
Poza zmodyfikowaniem rękawów do sukienki wprowadziłam jeszcze następujące zmiany:
- Połączyłam rozmiary: 14 (biust), 6 (talia) i 12 (biodra).
- Zmodyfikowałam nieco obwód biustu. Standardowo projektowany jest dla miseczki B.
- Podniosłam linię talii o 2 cm.
- Skróciłam rękaw o 3 cm.
- Wydłużyłam spódnicę o 5 cm.
- Dodałam zaszewki modelujące karczek spódnicy.
- Usunęłam rozcięcie na plecach, które ma jedynie funkcję ozdobą, a trochę tu już tego dla mnie za dużo ;].
- Usunęłam też szew tyłu spódnicy.
- Przygotowałam na ramionach miejsca na poduszki, o których instrukcja nawet nie wspomina. Zgodnie z modą lat '40. są wymagane!
I tak oto wygląda idealnie leżąca próbka. Ze względów oszczędnościowych (ciężko o dobry materiał na próbki w przystępnej cenie) spódnicę wykroiłam w wersji mini:
[kliknij, aby powiększyć]
Wykrój Simplicity 1587 otrzymałam w prezencie o sklepu outlettkanin.pl i tam możecie go nabyć.
Ileż to się człowiek musi nagimnastykować, zanim uszyję sobie sukienkę mając wykrój! Ale praktyka czyni mistrza, po Twoim opisie widać, że nie trafiło na byle kogo, ładnie ze wszystkich problemów wybrnęłaś. Próbka wygląda dość niepokojąco, czekam na efekrt końcowy, któy na pewno będzie niesamowity. :)
OdpowiedzUsuńW tym wypadku to tylko dwie próbki i sukienka właściwa, więc nie jest jeszcze tak źle!
UsuńBez próbek jednak czekałoby mnie zmarnowanie materiału.
Dziękuję serdecznie i życzę Ci miłego weekendu!
Witaj :)
OdpowiedzUsuńZ jakiego materiały szyjesz próbki ?
Ta akurat została uszyta z surówki bawełnianej z przeznaczeniem na stroje pszczelarskie. Była bardzo tania (3 zł na metr), bo z wadami.
UsuńRównie często korzystam z prześcieradeł nabytych w lumpeksie.
Już się nie mogę doczekać efektu końcowego!!!
OdpowiedzUsuńJa też! :D
UsuńJa też jestem ciekawa efektu końcowego! :D
OdpowiedzUsuńJuż skroiłam materiał, zaraz będę przenosić oznaczenia i zszywać! A pan Marchewka udał się w tym czasie do pasmanterii, aby nabyć do sukienki odpowiedni zamek :D
UsuńNie jestem fanką przedruków wykrojów. Zawsze coś muszą "poprawić", w dodatku zazwyczaj szyjąc według nowej rozmiarówki wychodzą wiszące worki. Podziwiam Twoją cierpliwość do poprawek!
OdpowiedzUsuńCo do rękawów - próbowałaś je kroić po skosie? To powinno pomóc przy tak płytko wdawanych rękawach, ale nie wiem na ile się sprawdzi przy przedrukowaych modelach.
A kiecki z lat 40 potrafią mieć względnie proste i praktyczne kroje, bez tych wszystkich dekoracyjnych detali, ale np. z prostymi marszczeniami przy ramionach, co powinno bardzo ładnie wyglądać przy figurze klepsydry (albo po założeniu gorsetu) :) Dla mnie większym problemem są zawsze poduszki, bez których modele z tamtych czasów po prostu źle leżą.
Trzymam kciuki i czekam na efekt końcowy :)
A u mnie właściwie tyle samo poprawek w przedrukach, co w oryginałach. Specjalnej różnicy nie zauważyłam. Jedne i drugie po dokonaniu odpowiednich zmian leżą dobrze.
UsuńZ wdawanymi rękawami mam zawsze problem (jednak reglany u mnie najlepiej leżą) i przetestowałam wszystkie możliwe metody ich dopasowywania - krojenie ze skosu również. Narazie nic nie przyniosło tak dobrych rezultatów jak spłycenie główki. Chyba przy tej zmianie na razie pozostanę, bo w żaden sposób nie wpływa ona na wygląd rękawa, a jednak różnica w ruchomości jest kolosalna. Choć kusi mnie też ten flex-sleeve!
Co do mody lat '40. to oczywiście masz rację! Szczególnie końcówka dziesięciolecia obfitowała już w nieco spokojniejsze kroje. Burda miała nawet kolekcję w tym stylu (chyba na pocz. 2011), w skład wchodziły sukienki i płaszcze z marszczeniami przy ramionach. Przetestowałam całą! Nic nie leżało dobrze na mojej sylwetce ;D.
Mnie jednak te lata bardziej kojarzą się z odzieżą o wymyślnej konstrukcji i takiej wersji lat '40. w końcu chciałam spróbować. Co z tego wyjdzie? Zobaczymy...
Bardzo Ci dziękuję i życzę miłej soboty :*.
Hmn, no to rzeczywiście niefortunny te rękaw! Tym większy podziw za wytrwałość! No ale tak to jest jak się wymarzy jakąś kieckę. Jak się zacznie nad nią pracę, to już nie ma drogi powrotnej :)
UsuńMam tę Burdę o której piszesz! :) Nie testowałam, bo jakoś poszłam w stronę kopert, ale rozważałam ostatnio zabranie się dokładnie za ten płaszcz z marszczeniami przy ramionach :D Tylko zima się skończyła nagle w połowie stycznia! Też się boje, że na mnie nie będzie leżeć dobrze, bo jestem niska i obawiam się efektu Buki ;)
Pozdrawiam!
Niestety, rękawy wdawane ładnie wyglądają, ale nie u każdego leżą dobrze. Takie szycie :P.
UsuńA co do wykrojów w stylu lat '40., to u mnie to marszczenie przy ramionach sprawiało, że biust wydawał się monstrualny. Muszę jednak mieć to odcięcie w postaci karczku i dopiero potem drobne marszczenie. Ale bardzo mnie ciekawi, jak ten płaszcz leżałby u Ciebie! :D
Fiu FIU! No cudo! ♥ Czekam na efekt finalny (i zdjęcia na LUDZIU!)
OdpowiedzUsuńPewnie zszycie całości zajmie mi z tydzień. Wczoraj cały dzień spędziłam na krojeniu o przenoszeniu miliona oznaczeń z wykroju na materiał :P.
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego, jak wyjdzie Ci ostateczna wersja sukienki. Bo rzeczywiście, ten fason wydaje się bardzo trudny.
Pozdrawiam,
Kasia
Mam nadzieję, że tak samo jak próbka :D. Fason jest skomplikowany, ale łatwo się to zszywa. Nie przewiduję więc problemów!
UsuńPozdrowienia! :).
To super. Czekam na wpis o efektach.
UsuńCzekamy na sukienkę :) Przy Twoim samozaparciu myślę, że będzie gotowa niedługo :)
OdpowiedzUsuńJa tam sobie lubię powolutku dłubać przy materiale właściwym, więc jeśli uda mi się siąść do niej każdego dnia, to pewnie za tydzień. Ale nic nie obiecuję ;].
UsuńCzy wiesz może kiedy outlet tkanin będzie miał wiosenne wykroje simplicity?
OdpowiedzUsuńJak tylko dotrą do Europy, to pojawią się też od razu w Outlecie. Proszę zaglądać na stronę sklepu :).
UsuńJuż wiadomo, że będzie to koniec marca lub początek kwietnia.
UsuńCześć,
OdpowiedzUsuńOstatnio zakupiłam swoją pierwszą kopertę Simplicity, jednak po rozpakowaniu na wykroju brakuje części, nawet jeden pergamin jest połowę mniejszy od drugiego. Poza tym w kopercie są oba "zestawy rozmiarowe" co mi się wydaje dziwne, bo skoro przy zamawianiu wybieram które rozmiary chcę to po co są dwa? I jak na nieszczęście akurat w moich rozmiarach brakuje przodu, no kude...
No i nie wiem czy to błąd w pakowaniu? dlatego chciałam dopytać zanim napiszę reklamację (zamawiałam na ebay) czy zawsze są obie rozmiarówki. Wkurzona jestem jak nic, bo zasiadłam dziś do robienia wykroju a tu zonk.
No i nie wiem jak sprzedawca zareaguje, bo kupowałam w listopadzie...
To zdecydowanie coś nie tak z wykrojem! Myślę, że warto to zgłosić sprzedawcy, szczególnie jeśli wykrój kupowany był jako nowy, a nie używany.
UsuńW kopercie powinien się znaleźć jeden zestaw rozmiarowy (na przykład 6-14 lub 14-22), no i wszystkie potrzebne części wykroju. Brak przodu uniemożliwia szycie!
Mam nadzieję, że uda się coś zdziałać. Trzymam kciuki!
Od lat "jadę" na Burdzie i teraz pierwszy raz zamówiłam coś z Simplicity. Nie mam czasu szyć ale co tam, doczeka się :)
OdpowiedzUsuńOd dawna podziwiam Twój talent i dbałość o jakość i szczegóły. To miłe, że się komuś chce. Byłam dzisiaj w dwóch sieciówkach i wyszłam z... myślą, że pora coś uszyć :)
Serdecznie dziękuję :).
UsuńA co do sieciówek, to mam to samo. Wchodzę, oglądam jedną rzecz, obracam się na pięcie, wracam do domu i siadam do maszyny ;].
Miłego szycia!
Nic dodać, nic ująć. To jest naprawdę idealnie wyglądająca próbka :)
OdpowiedzUsuńJa bym się pokusiła, już po skończeniu próbki o jej zafarbowanie :) może chociaż do po domu by się nadawała, bo wyszła naprawdę zacnie :)
To materiał z odpadów i na odpady wraca. Jest bardzo poplamiony i nie nadaje się właściwie do niczego poza próbką i pocięciem na ściereczki do kurzu :P.
UsuńSerdecznie Ci dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam!
Wielka szkoda, bo wiem że do próbki też się pewnie przyłożyłaś :)
UsuńNo nic czekam na efekt końcowy, trzymam kciuki, będzie na pewno świetna :)
Już nie mogę się doczekać jak będzie wyglądała gotowa sukienka. Mnie one niesamowicie fascynują i marzę o takiej. I mam warunki (mały biust;) Jednak w dziedzinie szycia max moich możliwości to ręczne naprawy (przy okazji dzięki za poprzedni wpis o zatrzaskach - bardzo przydatny i kreatywny:). Usługi krawcowej przerastają moje możliwość finansowe, zresztą bardziej mnie ogranicza wizja porażki - kto dziś takie rzeczy umie szyć? W ciuchlandach też tego typu rzeczy raczej nie znajdziesz. Moja jedyna nadzieja to trafić na taką sukienkę w sklepie second hand w UK, gdzie czasami bywam.
OdpowiedzUsuń