Spódnicę z dziesięcioma zaszewkami (o jej szyciu poczytacie tu) miałam na sobie od czasu jej wyprodukowania kilkadziesiąt razy. Tego lata to ona była odpowiedzią na moje wieczne co by tu na siebie włożyć i nie mam się w co ubrać.
Bo to nie jest tak, że jak się szyje, to zawsze wiadomo, co ma się w szafie. Nówki sztuki, z których przez jakiś czas jesteśmy wyjątkowo dumni, wiszą na przedzie. Wszystko po to, aby w każdej chwili można było do nich podejść, popatrzeć, pomacać i zachwycić się swoim dziełem (jakie by ono nie było). Oczekują tak na pierwsze, pełne napięcia wyjście. I nie tam jakiś spacer po bułki do Żabki, ale prawdziwą wyprawę do Rossmanna w centrum ;].
A reszta... Reszta z czasem trafia do Narnii, do której można się dostać tylko po wyjęciu wszystkich wełnianych kostiumów i zimowych płaszczy.
Ale wracając do spódnicy, która od kwietnia wisiała na przedzie, to w zestawieniu z jakąkolwiek białą bluzką czy koszulą bez rękawów wygląda świetnie, a przy odpowiednich dodatkach daje radę także z czarną czy turkusową górą. Niestety, zawsze zakładana w ostatniej chwili przed wyjściem - zwykle w trakcie zbiegania ze schodów - nie miała czasu, aby zawitać na bloga w wydaniu "na ludziu". Jednak w końcu jej szczęście dopisało! Ufff...
Bo to nie jest tak, że jak się szyje, to zawsze wiadomo, co ma się w szafie. Nówki sztuki, z których przez jakiś czas jesteśmy wyjątkowo dumni, wiszą na przedzie. Wszystko po to, aby w każdej chwili można było do nich podejść, popatrzeć, pomacać i zachwycić się swoim dziełem (jakie by ono nie było). Oczekują tak na pierwsze, pełne napięcia wyjście. I nie tam jakiś spacer po bułki do Żabki, ale prawdziwą wyprawę do Rossmanna w centrum ;].
A reszta... Reszta z czasem trafia do Narnii, do której można się dostać tylko po wyjęciu wszystkich wełnianych kostiumów i zimowych płaszczy.
Ale wracając do spódnicy, która od kwietnia wisiała na przedzie, to w zestawieniu z jakąkolwiek białą bluzką czy koszulą bez rękawów wygląda świetnie, a przy odpowiednich dodatkach daje radę także z czarną czy turkusową górą. Niestety, zawsze zakładana w ostatniej chwili przed wyjściem - zwykle w trakcie zbiegania ze schodów - nie miała czasu, aby zawitać na bloga w wydaniu "na ludziu". Jednak w końcu jej szczęście dopisało! Ufff...
[kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]
Fot.: pan Marchewka
Fot.: pan Marchewka
PL
Ołówkowa spódnica: uszyłam sobie
Wykrój: #3104 z Burdy 7/1961
Materiał: Gingham, czyli dwustronna bawełna w kratkę vichy z Drecotton
Ulubiony kapelusz: kupiony w zeszłym roku na Malcie
Okulary: Zara
Sandały: Deichmann
EN
Pencil skirt: made by me
Pattern: #3104, Burda 7/1961
Fabric: Gingham
My favourite sun hat: bought last year on Malta
Sungalsses: Zara
Sandals: Deichmann
Ten opis na początku wpisu... czy Ty zaglądasz do mojej szafy?!...... *^V^*
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest jak opisałaś, nowości wiszą na widoku i często się do nich podchodzi, rzuca okiem, przesuwa na wieszaku i wygładza zagniecenie, człowiek się napawa nowo uszytą sukienką, i zostawia ją na "okazję". To w sumie bez sensu, szczególnie, gdy jak ja, tych okazji nie ma zbyt wielu i uszytki wiszą nienoszone... Lepiej wskakiwać w to, na co ma się ochotę i pokazywać to światu nawet w drodze po bułki! *^V^*
Spódnica piękna i na pewno świetnie się sprawdziła w upalne lato!
Tak smutna prawda... Niby "slow fashion" i te sprawy, ale szyte ubrania i tak giną w czeluściach szaf ;].
UsuńDzięki Ci wielkie!
To i moją szafę zlustrowałaś ;) świetna spódnica, jak zawsze zresztą (w sensie świetna a nie że spódnica bo bywają i świetne sukienki i kostiumy choć ostatnio cieniuśko z nimi, wpisów jak na lekarstwo ).
OdpowiedzUsuńMam pytanie niezwiązanie za bardzo z tematem ale może przypadkiem wiesz - co się stało z rosyjską stroną z archiwalnymi burdami. Przebudowano ja jakiś czas temu i od tego momentu nie ma wglądu w stare burdy. One gdzieś są, te wnętrzności, bo kilka razy udało mi się wejść w konkretny numer przez wyszukiwarkę ale całościowego oglądu nie ma a nie znam rosyjskiego i nie wiem co tam się dzieje. Może Ty coś wiesz.
pozdrawiam :)
Faktycznie lista archiwalnych numerów Burdy zniknęła z ms77.ru. Niestety, nie wiem, co się z nią stało (nie znalazłam na stronie jej kopii ani informacji na ten temat). Możliwe że skasowano ją przypadkowo i jeszcze powróci.
UsuńDziękuję serdecznie i pozdrawiam :).
Na stronie widnieje napis, że kolekcję usunięto na żądanie właściciela praw autorskich. Niestety :(.
UsuńP.S. Spódnica bombowa.
O proszę! Gdzie znalazłaś tę informację?
UsuńPiękna! Uwielbiam ołówkowe spódnice za kolano, chyba nie ma bardziej kobiecego fasonu! No i bardzo Ci do twarzy w nowej fryzurze :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowa :).
UsuńRewelacyjne zestawienie! W sumie nie wiem czego bardziej zazdroszczę... Spódnicy, cierpliwości przy szyciu, owocujacej takimi cudami czy talii... Ech... Przynajmniej nad dwoma pierwszymi mogę popracować, bo takiej talii to nigdy mieć nie będę. ;-)
OdpowiedzUsuńA to nie gorset przypadkiem pod spodem?
UsuńTo nie gorset, to moja talia, która jest utrapieniem. Duża równica pomiędzy biustem-talią-biodrami to spory problem w trakcie przygotowywania wykrojów. Nie ma takiego, którego nie musiałabym odpowiednio zmodyfikować.
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :).
Wyglądasz uroczo Marcheweczko :) i w nowej fryzurce i w nowej / starej spódniczce :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! :)
UsuńBardzo lubię oliwkowe spódnice są takie kobiece. Śliczna ta Twoja spódnica. Pozdrawiam serdecznie Zosia i zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :).
UsuńObłędnie wyglądasz! ♥
OdpowiedzUsuńPokłony biję w podzięce, Lenko!
UsuńSpódniczka jest idealna, pokreśla Twoja figurę :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję!
UsuńEnchantress! Admirable look!
OdpowiedzUsuńThank you so much :).
UsuńPiękny styl
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! :).
UsuńPięknie leży! Nie pomyślałabym, że ma aż 10 zaszewek!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
UsuńTo nierozcięty prostokąt, dlatego musiał zostać wymodelowany 10 zaszewkami. Z efektu jestem bardzo zadowolona i niedługo uszyję kolejną spódnicę na podstawie tego wykroju :).
Uwielbiam ołówkowe spódnice,są takie kobiece i tak wspaniale podkreślają kobiece kształty. Twoja ołówkowa spódnica jest piękna, rewelacyjnie ją dopasowałaś. Ta ilość zaszewek jest naprawdę zastanawiająca, takiej ołówkowej jeszcze nie szyłam:-). Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za miłe słowa :).
UsuńA spódnica to najzwyklejszy prostokąt, dopasowany w talii.
To ja się pochwalę bliźniaczymi spodniami ;)
OdpowiedzUsuńhttp://endless-retro.blogspot.com/2016/09/spodnie-w-stylu-retro.html
Ale super! :D
Usuń