Uff, no to po letnich wyjazdach. Czeka mnie jeszcze jeden dłuższy jesienny, ale na razie mogę powrócić do prowadzenia bloga, którego naprawdę zaniedbałam. Dwa miesiące to jednak szmat czasu!
A więc…
Dziś możenie rzucić gałkami ocznymi na najnowszą szmizjerkę w mojej szafie. Model jak zwykle bardzo prosty, ale oparty na wykroju z niemieckiego magazynu JUNGE MODE - lato 1958.
Góra sukienki jest bardzo klasyczna, lekko luźna, typowo koszulowa, choć wyposażona w sześć zaszewek (dwie biustowe i cztery na plecach). Pozbawiłam ją niewielkiego żabotu (duże biusty go nie tolerują), a wyposażyłam w krótką podszewkę pleców, która zapobiegnie wyciąganiu się cienkiego materiału wierzchniego. Zgodnie z oryginałem kołnierzyk pozostał niewielki i zaokrąglony, a do tego pozbawiony stójki, zaś podkroje pach wykończone tasiemką ze skosu.
Dół to najzwyklejszy suto marszczony prostokąt, a całość zapinana jest na listwy z zatrzaskami. Widoczne przy kołnierzyku guziki to tylko ozdoba. Wiecie przecież, że nie trawię dziurek! Taka nerwica ;].
W talii mogę się dodatkowo ścisnąć paskiem, który wyposażyłam w pasującą kolorystycznie klamrę. Tę znalazłam w… Portugalii.
Przejdźmy teraz do tego, co najważniejsze w tej konstrukcji, czyli materiału. Tkanina, którą wyszukała dla mnie w lumpeksie niezastąpiona Lena, to cienka popelina. Początkowo podejrzewałam, że to czysta bawełna, jednak w trakcie palenia wydziela ona nieco włosiasty zapach, co może świadczyć o domieszce jedwabiu. Co więcej, materiał musi być dość stary, gdyż jego szerokość nie przekraczała 90 cm.
Niezwykły wzór, przypominający pnie brzozy lub słoje drewna, od razu narzucił kształt dołu sukienki. Nie mogłam go przecież pociachać na mniejsze elementy, prawda? Jako że materiału nie było za wiele (90 cm x 300 cm), całość skroiłam na styk. Właściwie nie zostały tu nawet skrawki.
Gdybyście miały ochotę na tego typu model, to polecam wykrój szmizjerki #3 z Szycia krok po kroku 1/2013. Wystarczy usunąć rękawy, zaokrąglić kołnierzyk, a zakładki góry zamienić na zaszewki.
[kliknij wybrane zdjęcie, aby powiększyć]
PL
Szmizjerka: uszyłam sobie
Materiał: popelina od Leny
Wykrój: JUNGE MODE lato 1958
Plastikowa klamra do paska: pasmanteria w Lizbonie
EN
Shirt-waist dress: made by me
Poplin: a gift from Lena
Pattern: JUNGE MODE summer 1958
Plastic belt buckle: bought in Lisbon
Vintage buttons: a gift
PS Za tło robią moje nowe babciowe sandały. Sekcja z obuwiem dla starszych pań w Deichmannie ma potencjał :].
Cudowna!!!
OdpowiedzUsuńDzięki Ci, Malwino :D.
UsuńŚliczna sukieneczka, musisz w niej pięknie wyglądać ;-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że sukienka się podoba :). Pozdrowienia!
UsuńJaka długość tej sukienki? :) Podoba mi się bardzo materiał, choć ostatnio średnio czuję się we wzorach :/
OdpowiedzUsuńKończy się tuż za kolanem, czyli jak większość moich sukienek.
UsuńBardzo dziękuję!
Skończyło się rumakowanie, w stolicy takich cudów nie ma (ale za to do Grajdołka blisko, będę czasem zaglądać, hehe).
OdpowiedzUsuńUściski! ♥
O, no proszę! A szmaty nie ważne. Najważniejsze, żeby Tobie było dobrze :D. Cmok :*.
UsuńJeszcze coś wypatrzę, ale dopiero we wrześniu dam radę skoczyć :(
UsuńCudowny wzór!
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie natury praktycznej: jak pakujesz swoje rzeczy na wyjazd, żeby się nie mięły? Mam na myśli głównie bawełniane bluzki, sukienki...
Zawsze zabieram tylko bagaż podręczny (najmniejszą walizkę, którą mieści się w kabinie samolotu), więc niewiele mogę zrobić, jeśli chodzi o zgniotliwość ubrań. Część rzeczy jestem w stanie spakować ładnie złożone, ale część muszę zwinąć w rulon lub kostkę.
UsuńA na miejscu prasuję (jeśli dostępne jest żelazko), albo chadzam wygnieciona :].
Świetna, wzór faktycznie jak słoje na drewnie :) No i jak zawsze doskonale spasowany i uszyty :)
OdpowiedzUsuńOgromnie dziękuję :).
UsuńPodziwiam Twoje umiejętności. Perfekcyjnie uszyta.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :-).
UsuńPiękna sukienka :) Podziwiam szczególnie zzgranie wzoru przy bocznym szwie! I ten paseczek. Idealnie po prostu :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję z atak miłe słowa :).
UsuńMarcheweczko, nareszcie jesteś :)
OdpowiedzUsuń