Otrzymałam od Was wspaniałe, pomysłowe prace, dlatego wybór tej jedynej był niezwykle trudny. W jego dokonaniu pomógł pan Marchewka oraz przedstawicielka sklepu Ko-Moda.
A oto zwycięska praca Aleksandry:
Kiedy przeczytałam temat konkursu, uznałam, że muszę spróbować!
Mianowicie, lat temu trochę, kiedy musiałam zadzierać  głowę by zobaczyć twarze dorosłych mama moja zakupiła piękne rękawiczki. Jak na  tamte czasy istne cudeńko, z mięciutkiej skórki, z małym haftem. Ja nie pamiętam  ich jakoś szczególnie dokładnie, ale mama moja owszem. Historie takie zazwyczaj nie zaczynają się od jedzenia  sałatki, więc powiem wprost, że rodziciele moi hucznie obchodzili moje 8  urodziny. Plan był taki – najpierw urodzinowe mini przyjęcie dla dorosłych  (nuda... połączona z horrorem kiedy wszystkie brzydko pachnące zbyt mocnymi  perfumami kobiety przytulają cię i ściskają policzki) następnie wycieczka do...  mini zoo! Mini zoo w tamtych dniach przyjechało akurat do naszego miasteczka  (wydarzenie było na miarę globalnego ocieplenia czy ptasiej grypy, koncertu  Michaela Jacksona czy Queenu z Lady Gagą w roli wokalu, tak było o nim głośno).  Tak więc listopadowym wieczorem mamusia moja zabrała swoje najpiękniejsze  rękawiczki, resztę ekipy oraz swoją latorośl do zoo. Latorośl bez  rękawiczek.
Wiecie jakie zwierzęta są w mini zoo? Strusie. Widok  strusia w śniegu, w Polsce krótko po epoce absurdów PRLu był zupełnie normalny,  co więcej pozostawał w pamięci. Tak, że gdy przymknę oczy wyobrażając sobie  strusie nie nasuwa mi się Struś Pędziwiatr, australijskie emu czy cos takiego.  Widzę strusia brodzącego wśród śniegu. (czy strusie mogą zakopywać głowę w  śniegu...?).Tak, pisałam o strusiach. Strusie nie miały tabliczki  “nie karmić'” co oznaczało, że karmić można. Ja, solenizantka, zostałam  dopuszczona do oddawania niesolonego słoneczniku rodem z tureckich plantacji  wygłodniałym zimowym strusiom. Problem był jeden – rączki marzły. Tak więc  matula moja ukochana, dziwnie już w tym czasie rozchichotana ściągnęła powoli  swoje rękawiczki i oddała swej pierworodnej.
Gdzie nawiązanie do rozczarowania? Tak. Strusie jedzą rękawiczki. Nawet te, które  kosztowały połowę pensji. 
Strusie mogą jeść  rękawiczki.GRATULUJEMY!
 




Świetnie opisany horror z rękawiczką. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńHa, ha, ha, świetne :D.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla Aleksandry. Super praca :))).
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wyróżnienie! Naprawdę niesamowicie mi miło :)
OdpowiedzUsuńdoskonała historia, trzymała w napięciu do samiuśkiego końca! ktoś powinien to zekranizować:D
OdpowiedzUsuńhttp://iwannabeapinup.blogspot.com/2011/12/rekawiczki-ko-moda.html
OdpowiedzUsuńHistoria z życiowego horroru - piszę to jako matka, której dziecko karmiło różne zwierzęta, różnymi smakołykami (toaletę nakarmiła kartą kredytową :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Aleksandrę :)
Ko-Moda
Dobra puenta! Gratulacje dla zwyciężczyni :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Czmiel
Piękne :) Ależ się mama musiała zdenerwować :D
OdpowiedzUsuń