Kiedy miałam kilka lat (to była połowa lat '80.), zapragnęłam sikającej lalki. Wiecie, takiej, którą się poiło wodą, a potem sadzało na nocnik. Nie pamiętam, skąd mi się to wtedy wzięło, bo najpopularniejsze lalki z taką funkcją, czyli Baby Born, pojawiły się dopiero w 1991 roku.
Lalki z funkcją sikania nie udało się moim rodzicom kupić. Za to dostałam od nich lalkę, która nie tylko wyglądała jak prawdziwe dziecko, ale miała miękki korpusik, co sprawiało, że swobodnie ruszała rękami i nogami. Lekko przerażające... Chociaż w dobie silikonowych lalek reborn już chyba nie tak bardzo. Jak myślicie?
Lalka była przeze mnie bardzo kochana przez kilka lat, a potem trafiła do pudła, w którym oczekiwała na nową właścicielkę, czyli moją 2,5-letnią bratanicę.
Wielka miłość sprawiła jednak, że Bożenka (bo tak teraz lalka ma na imię) doznała kontuzji i musiała trafić na stół oper... krawiecki.
Wielka miłość sprawiła jednak, że Bożenka (bo tak teraz lalka ma na imię) doznała kontuzji i musiała trafić na stół oper... krawiecki.
Poważny uraz boku:
[kliknij, aby powiększyć]
Jako że nie miałam zbyt wiele czasu na naprawę, bo bratanica nie okazała zadowolenia z perspektywy rozstania się z lalką na jeden wieczór, szybko wzięłam się za zszycie boku. Na szczęście dzianina, z której wykonano korpus nadal jest w dość dobrym stanie, więc żadne poważniejsze zabiegi nie były wymagane.
Zaoszczędzony czas wykorzystałam na uszycie sukienki. Jako że w sieci nie znalazłam żadnego darmowego wykroju na 50-centymetrową lalkę, a wszystkie dziecięce wykroje z Burdy były za duże, sama stworzyłam bardzo prosty model z olamówkowanym płytkim podkrojem szyi, kimonowymi rękawkami, marszczonym dołem i listwami zapięcia z rzepami na tyle.
Sukienkę uszyłam z różowej bawełny w białe groszki, którą kiedyś dostałam od Miękkie. Jedynym ozdobnym elementem, na który starczyło mi czasu, została lawendowa tasiemka zygzak, którą na samym końcu doszyłam ręcznie.
I tak wygląda naprawiona i ubrana lalka:
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
super Bozenka
OdpowiedzUsuńPrawda? Ale najfajniejsze jest to, że przetrwała tyle lat i kolejne pokolenie może się nią cieszyć :D.
UsuńOdziedziczyłem misia po pokoleniu mojej matki. Był wypchany trocinami, trochę śmierdzący i Dziadek przyszył mu głowę odwrotnie, ale to Dziadek przecież, więc miś od Dziadka najbardziej kochany ♥
OdpowiedzUsuńBożenka niech się miewa dobrze!
Uściski!
Wow, taki miś to skarb! <3
UsuńBuziaki.
Miś był kochany! Dziadek bardziej!♥
UsuńMiałam dokładnie tę samą lakę *o*
OdpowiedzUsuńNiestety moja już dawno zaginęła....
O, to szkoda!
UsuńŚliczna
OdpowiedzUsuńCieszy mnie bardzo, że się podoba :D.
UsuńTrochę ma przerażającą minę ta laleczka ale ma bardzo ładną sukienkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńW wieku pięciu lat zaczynałam szyć dla swoich lalek.Potrzebny mi był welon więc uciełam kawałek wiszącej na oknie firanki.Dodam że firanki z trudem zdobytej(lata siedemdziesiąte).Danuta.
OdpowiedzUsuńWow, to dopiero historia! Firanka ucierpiała, ale za to lalka była stylowa. Zawsze jakieś plusy się znajdą :D.
UsuńLata 80-te i sikająca lalka. Znam to. Też o takiej marzyłam. Więc zrobiłam sobie ją sama. Zrobiłam gwoździem dwa otwory w jednej eksperymentalnej lalce. Oczywiście nie było to, to czego oczekiwałam, ale przez chwilę się pobawiłam nią.
OdpowiedzUsuńCudowne! To dopiero rozwiązanie :D.
Usuń