Latem zeszłego roku dostałam od babci sukienkę (tu ją pokazywałam), która przeleżała w jej szafie kilkadziesiąt lat. Model o kroju bardzo w moim stylu - góra dopasowana 6 zaszewkami, dół z połowy koła - nie ucierpiał bardzo przez te wszystkie lata, wymagał jednak znaczącej przeróbki. Ku mojemu przerażeniu sukienka okazała się być pozbawiona zamka. I tu nie chodzi o to, że go wypruto. O nie, nie! Nigdy nie został wszyty! Sukienka była pozbawiona jakiegokolwiek zapięcia, a babcia zakładała ją przez głowę, przeciskając ramiona przez obwód talii. Do tej pory nie wiem, jak to robiła, gdyż mnie ten wyczyn przerósł.
Sukienkę więc rozprułam na szwie talii oraz szwie bocznym - tu wszyję zamek. I właściwie na tej modyfikacji mogłabym poprzestać, gdyby nie dość obłe kolory materiału, z którego sukienkę uszyto. Brązowo-szare kwiaty niestety nie urzekają swoją urodą (wiecie, jak nie lubię brązów!), dlatego moja mama wpadła na pomysł ich przemalowania.
Długo zastanawiałam się, jakiego barwnika użyć, aż w końcu w trakcie ikeowych zakupów trafiłam na markery do tkanin/dzianin LOPPSTARR, które kosztowały 7,99 zł. Nie mogłam ich nie wypróbować, szczególnie że opakowanie zawierało bardzo ładne kolory - intensywną czerwień, jaskrawą zieleń, jasny błękit, fiolet (a właściwie bardziej śliwkowy), intensywną żółć i czerń.
Do tej pory mazaki do materiałów kojarzyłam z niezbyt nasyconymi i rozpływającymi się kolorami. Tu jednak jest inaczej! Barwnik prawie nie przecieka na lewą stronę, a więc nie traci na intensywności, a dodatkowo w ogóle się nie rozpływa, co znacznie ułatwia pozostanie w wyznaczonych wcześniej konturach. Co najlepsze, dopóki nie wprasujemy nałożonych kolorów, spokojnie można je z materiału wypłukać, gdyby nasze dzieło nie wyszło tak, jak to sobie zaplanowaliśmy.
Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach, zdecydowałam się na czerwień, która świetnie ożywiła ten stary materiał. Roboty przy zamalowywaniu każdego płatka jest co nie miara, a prawdopodobnie zdecyduję się również na wypełnienie zielenią wszystkich liści, żeby za łatwo nie było. Do lata pewnie skończę ;].
Trzymajcie kciuki i rzućcie okiem na zdjęcia!
Sukienkę więc rozprułam na szwie talii oraz szwie bocznym - tu wszyję zamek. I właściwie na tej modyfikacji mogłabym poprzestać, gdyby nie dość obłe kolory materiału, z którego sukienkę uszyto. Brązowo-szare kwiaty niestety nie urzekają swoją urodą (wiecie, jak nie lubię brązów!), dlatego moja mama wpadła na pomysł ich przemalowania.
Długo zastanawiałam się, jakiego barwnika użyć, aż w końcu w trakcie ikeowych zakupów trafiłam na markery do tkanin/dzianin LOPPSTARR, które kosztowały 7,99 zł. Nie mogłam ich nie wypróbować, szczególnie że opakowanie zawierało bardzo ładne kolory - intensywną czerwień, jaskrawą zieleń, jasny błękit, fiolet (a właściwie bardziej śliwkowy), intensywną żółć i czerń.
Do tej pory mazaki do materiałów kojarzyłam z niezbyt nasyconymi i rozpływającymi się kolorami. Tu jednak jest inaczej! Barwnik prawie nie przecieka na lewą stronę, a więc nie traci na intensywności, a dodatkowo w ogóle się nie rozpływa, co znacznie ułatwia pozostanie w wyznaczonych wcześniej konturach. Co najlepsze, dopóki nie wprasujemy nałożonych kolorów, spokojnie można je z materiału wypłukać, gdyby nasze dzieło nie wyszło tak, jak to sobie zaplanowaliśmy.
Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach, zdecydowałam się na czerwień, która świetnie ożywiła ten stary materiał. Roboty przy zamalowywaniu każdego płatka jest co nie miara, a prawdopodobnie zdecyduję się również na wypełnienie zielenią wszystkich liści, żeby za łatwo nie było. Do lata pewnie skończę ;].
Trzymajcie kciuki i rzućcie okiem na zdjęcia!
[kliknij, aby powiększyć]
PL
Sukienka: vintage, po babci
Mazaki: LOPPSTARR z Ikei
EN
Textile markers: LOPPSTARR, Ikea
Uuuu! To się nakopciuszkujesz! Szacun! :-D efekt niesamowity!
OdpowiedzUsuńPrawda, że różnica znaczna? :D.
UsuńFantastycznie wygląda, świetny pomysł! ♥
UsuńDziękuję, Lenko :*.
UsuńTrzymam kciuki za powodzenie i cierpliwości życzę ;-) Bardzo fajny pomysł.
OdpowiedzUsuńDziękuję :D.
UsuńJakie pomysłowe...
OdpowiedzUsuńDziękuję :D.
UsuńNie wpadłabym na taki pomysł! Gratuluję inwencji :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję!
UsuńEfekt jest piorunujący!
OdpowiedzUsuńPrawda, że jest różnica?
UsuńPomysł świetny ! Rzeczywiście kolory nadały całości rumieńców :-) Ciekawa tylko jestem jak będzie z trwałością . A fakt, że babcia wciskała ramiona przez wąski otwór na talię,... też nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić ;-)
OdpowiedzUsuńNaszła mnie taka myśl nostalgiczna, że żałuję, że nie mam już żadnych sukienek po mojej Babci... Dzisiaj, kiedy umiem już nieco obsługiwać maszynę, mogłabym tchnąć w jej ubrania drugie życie. No cóż... Powodzenia przy Twojej przeróbce :-)
Trwałość tego barwnika jest spora. Testowałam na kilku różnych materiałach - po zaprasowaniu wkładałam je do bardzo gorącej wody z płynem do prania, a nawet odplamiaczem i kolory ani drgnęły.
UsuńBardzo Ci dziękuję i pozdrawiam! :)
Świetny pomysł, z czerwonym zdecydowanie lepiej!
OdpowiedzUsuńPrawda? :D
UsuńW końcu teraz jest moda na kolorowanki :-) A pokażesz zdjęcie, jak zamalujesz jakiś listek na zielono? Przypuszczam, że zmiana będzie diametralna, ciekawa jestem, jak ten materiał będzie wyglądać. Powodzenia w kolorowaniu!
OdpowiedzUsuńPokażę, pokażę! Już część liści pokolorowałam i wyglądają znacznie lepiej.
UsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam :).
Fantastyczne! Zostawiłabym kilka kwiatków brązowych tu i ówdzie na pamiątkę i wyszukiwania dla ciekawych ;) Swietna sprawa te pisaki, nie wiedziałam nawet, że istnieją.
OdpowiedzUsuńI w takiej cenie! :D Zwykle jeden kolor kosztuje tyle, co tu całe opakowanie. Warto je wypróbować.
UsuńDziękuję serdecznie i pozdrawiam :).
Tak Cię czytam i...no jest ktoś, kto tak jak ja nie lubi brązów...
OdpowiedzUsuńTakie markery to świetna sprawa, teraz jest o wiele ładniej.
Pozdrawiam...
Kiedyś tak się szyło, bez suwaka. Miałam taką sukienkę wciąganą właśnie na wdechu/wydechu.
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy w kolorowanie :)