Co by się stało, gdyby odcięto Was od ukochanego hobby?
Mnie się to właśnie przytrafiło! Dwa tygodnie temu padła moja maszyna. Tak, tak - lidlowa! Silnik postanowił odmówić posłuszeństwa. Zmęczył się biedaczek po 6 latach codziennego szycia. Początkowo myśleliśmy, że starciu uległy szczotki, niestety wygięta jest oś, na której mocowany jest pasek. Jedynym rozwiązaniem byłby zakup nowego silnika, który kosztuje 160 zł (za SilverCresta moi rodzice dali 180 zł). Ta nieopłacalna naprawa sprawiła, że zaczęłam rozglądać się za nowym sprzętem.
Nie byłabym jednak Marchewkową, gdybym bez przeszkód mogła dokonać jakiegokolwiek zakupu. Szczęście do wadliwych urządzeń i braków w magazynach mam wybitne!
Ostatecznie pan Marchewka nabył dla mnie na Allegro maszynę Gritzner (marka należąca do Nähmaschinen Marco Seitz, a nie Pfaff) 1037, która dziś powinna dotrzeć do nas kurierem. Oczywiście wszystko się jeszcze może zdarzyć, ale liczę na to, że to koniec moich maszynowych kłopotów i po 14 dniach odwyku wrócę do swojego nałogu.
Trzymajcie kciuki i rzućcie okiem na płaszcz, który do tej pory na blogu gościł tylko na manekinie. Model ten (zainspirowany kopertą wykroju z początku lat '60. ubiegłego wieku) uszyłam rok temu. Miałam go na sobie wielokrotnie i wielokrotnie próbowałam wykonać zdjęcia, ale z żadnych nie byłam zadowolona. W końcu jednak się udało!
Trzymajcie kciuki i rzućcie okiem na płaszcz, który do tej pory na blogu gościł tylko na manekinie. Model ten (zainspirowany kopertą wykroju z początku lat '60. ubiegłego wieku) uszyłam rok temu. Miałam go na sobie wielokrotnie i wielokrotnie próbowałam wykonać zdjęcia, ale z żadnych nie byłam zadowolona. W końcu jednak się udało!
[kliknij, aby powiększyć]
[kliknij, aby powiększyć]
Klipsy z ciętego szkła:
[kliknij, aby powiększyć]
PL
Płaszcz zainspirowany modelem Simplicity 3786: uszyłam sobie
Wykrój: #104/106, Burda 9/2007
Gabardyna: zadrukowana zrekonstruowanym przeze mnie wzorem przez Cottonbee
Baleriny z noskiem: SCA'VIOLA
Rękawiczki: T.Kowalski/Ko-Moda
Torebka: Baron
Szklane klipsy z lat '50.: Allegro
EN
50s/60s style swing coat: made by me
Pattern: #104/106, Burda 9/2007
Fabric: Cottonbee
Shoes: SCA'VIOLA
Gloves: T.Kowalski/Ko-Moda
Bag: Baron
50s glass clip earrings: Allegro
Gdyby odcięli mnie od ukochanego hobby byłabym bardzo nieszczęśliwa! Mam nadzieje, że wszystko się naprawi! A co do płaszczyka - cudowny!:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! :)
UsuńTrzymam kciuki, żeby maszyna dotarła cała i zdrowa - niech służy Ci przez lata! :)
OdpowiedzUsuńA płaszczyk jest fantastyczny! :)
Pozdrawiam ciepło!
Ogromnie dziękuję i pozdrawiam :).
UsuńPrzepiękny ten płaszczyk Justynko, cudo po prostu!
OdpowiedzUsuńPokłony biję w podzięce!
UsuńW Twoim przypadku to jakby zabrać malarzowi pędzel, także nie dziwię się lekkie frustracji. Obyś już dziś mogła zasiąść do maszyny.
OdpowiedzUsuńNadal czekam na dostawę i już się bardzo denerwuję :P.
Usuńwow, piękny, wiosenny płaszczyk!
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za nowy nabytek :)
Ogromnie dziękuję! :)
UsuńBożeszty, ten płaszcz jest przepiękny, idealnie leży! <3
OdpowiedzUsuńMiło mi ogromnie, że się podoba :).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPłaszczyk jest piękny! Totalnie nie z tej ziemi :). Uwielbiam Twój retro styl, jest niepowtarzalny.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za nową maszynę! Bez szycia jak bez ręki, brr. A co robisz, jak wyjeżdżasz na wakacje? Bierzesz maszynę ze sobą? Pytam zupełnie serio, bo przede mną 10-dniowy wyjazd na majówkę, stacjonarny, i zastanawiam się czy nie zapakować maszyny i paru kuponów do bagażnika...
Na wakacje maszyny nie zabieram, bo zwykle nie ma jak (nie podróżuję samochodem), ale tęsknię za nią bardzo i brałabym, gdybym tylko mogła :D.
UsuńDzięki Ci wielkie, Klaro!
Justyna znam ten ból, ja na wakacje swojej też nie biorę i jest to pół miesiąca niezłego odwyku :)
UsuńAle wakacje jak to wakacje zdecydowanie mogą to wynagrodzić :)
Wiadomo, jeśli się człowiek wybiera w ciekawe dla siebie miejsca, to o szyciu troszkę zapomina :].
UsuńJejku jej, ale cudownie wyglądasz <3 Tak idealnie że aż brak odpowiednio komplementujących słów :D
OdpowiedzUsuńTakie opóźnienia niestety nie tylko na Marchewkowej - pzypomniałaś mi, że ciągle mam kilka nie pokazanych porządnie sukienek... Z których najstarszej mine na początku lipca rok... Aż mi wstyd.
I łączę się w nadziei że to już koniec problemów z zakupem maszyny. Odwyk odwykiem, ale bez przesady... ;)
Tak to z tymi zdjęciami jest :P. Zawsze się coś opóźnia!
UsuńSerdecznie Ci dziękuję :).
Trzymam kciuki za maszynę! To tak jakby mnie pozbawić mojego smartfona, chyba bym padła! :) Płaszczyk taki wiosenny jest, prawda? W sensie, że na takie chłodniejsze poranki, ale już nie przejmująco zimne?
OdpowiedzUsuńŚliczny jest, ale to oczywista oczywistość :)
To jest typowo wiosenno-letni płaszcz bez podszewki. Nie zabezpiecza przed zimnem, więc pełni funkcję ochrony przeciwwiatrowej.
UsuńPokłony biję w podzięce :).
Trzymam kciuki za pozytywne zakończenie Twoich przygód z maszynami.
OdpowiedzUsuńPłaszczyk cudny, na manekinie mi się podobał ale na Tobie wygląda jeszcze lepiej!
PS - jakby minie ktoś odciął od szycia hmm wolę nie myśleć co bym zrobiła :)
Ciężko jest bez maszyny, naprawdę ciężko...
UsuńOgromnie Ci dziękuję :).
That is a perfect coat! :)
OdpowiedzUsuńThank you so much, Anniina! :)
Usuńradosna stylizacja! :-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Miłego dnia :).
UsuńCzyli wytrzymałość tego małego cudeńka to 6 lat. I tak dużo. Niemiecka precyzja, wiadomo :D
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie przymusowego pozostawienia hobby, oby nowa maszyna przyfrunęła już dziś!
Myślę, że Silverka powinna dłużej wytrzymać, ale ja jej wręcz przemysłowo używałam.
UsuńA maszyna już dotarła i działa! :D
Płaszczyk sam w sobie zjawiskowy a w dodatku przepięknie leży. Obejrzałabym się za tobą na ulicy ;)
OdpowiedzUsuńOgromnie dziękuję za tak miłe słowa!
UsuńPodoba mi się takie połączenie!
OdpowiedzUsuńSuper!
Bardzo dziękuję! :)
Usuńoch, jaka Ty śliczna jesteś :-D płaszczyk w deseczkę, Marchewkowa Zjawiskowa!
OdpowiedzUsuńA Ty znowu z tą ślicznością mi tu wyjeżdżasz :P.
UsuńDziękuję, Lenko, przeogromnie!
no przecie, że śliczna! :-D
Usuńzazdraszczam, ot co :-P
very very nice..wonderful :)
OdpowiedzUsuńThank you so much! :)
UsuńJa jestem odcięta i to z braku warunków więc rozumiem doskonale... :( Liczę, że może za miesiąc będę mieć jakiś kąt dla maszyny...
OdpowiedzUsuńA płaszczyk jest przepiękny i wzór i krój!
Współczuję. Brak możliwości szycia jest straszny.
UsuńBardzo Ci dziękuję za miłe słowa :).
A napiszesz posta o nowej maszynie i w ogóle dlaczego akurat właśnie ten model a nie jakieś Juki czy Brother? 😀 bardzo mnie to ciekawi;-)
OdpowiedzUsuńWpis o nowej maszynie na pewno będzie! A Gritznera poleciła mi zawodowa krawcowa. Maszyna jest metalowa (łącznie z obudową), ma podwójny transport i pionowy chwytacz rotacyjny. Jest idealna do ciężkich tkanin (szyję dużo wełny, gabardyny czy żakardu).
UsuńPiękny płaszczyk, cudownie w nim wyglądasz :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję, Nippi! :)
UsuńCudowna tkanina, płaszczyk jeszcze ładniejszy niż na manekinie.
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo! Dziękuję :).
UsuńMam nadzieję, że nowa maszyna da radę:) A płaszczyk ma świetny krój :)
OdpowiedzUsuńOgromnie dziękuję! :)
UsuńNo fantastycznie się prezentuje :D rak energetycznie i wiosennie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci serdecznie, Mała Gosiu! :)
Usuńkocham Twojego bloga! <3
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, że blog się podoba :). Pokłony biję w podzięce!
Usuńsuper retro klimat!
OdpowiedzUsuńPrzepięknie wyglądasz i bardzo stylowy płaszcz! super
OdpowiedzUsuńTa gabardyna jest do niczego. Barwnik odpryskuje i ściera się nawet bez prania.
OdpowiedzUsuń