Jak to się dzieje, że w naszym społeczeństwie całkowicie zanika dobre wychowanie? Czy to powszechny dostęp do sieci sprawia, że proszę-przepraszam-dziękuję odchodzi (chciałabym napisać powoli, ale tu raczej pasuje z prędkością światła) do lamusa?
Zauważcie, że w korespondencji elektronicznej nikt już praktycznie nie dziękuje za otrzymaną na zadane pytanie odpowiedź. Po prostu zapada cisza, a pytany nie wie, czy wiadomość nie dotarła, czy może się nie spodobała. A przecież to proste dziękuję to nie tylko sposób na wyrażenie szacunku, ale i forma potwierdzenia otrzymania odpowiedzi (poczta elektroniczna też czasem wysiada).
Nieco inaczej sprawa ma się z przepraszam, czyli słowem w języku polskim najtrudniejszym. Jak powszechnie wiadomo, przepraszanie robi z nas mięczaków. Tak, tak! W końcu przyznajemy się do popełnionego błędu. Jasne, przypadku najbliższych można się ostatecznie przemóc i przelotnie okazać skruchę, natomiast przed obcymi nie ma o tym mowy. A w sieci... W sieci zostanie po tym wieczny ślad, jak odcisk stopy Armstronga na księżycu ;].
Niestety, zasadę nieprzepraszania stosuje się już nie tylko w korespondencji prywatnej, ale i biznesowej. Sama wielokrotnie spotkałam się z firmami (szczególnie zajmującymi się PR-em), które składają konkretną propozycję, a potem przestają się odzywać. Bo zamiast przeprosić za pomyłkę, lepiej udać, że człowiek nie istnieje, a sprawa sama się rozwiąże. Przykro mi, w tym wymiarze tak to nie działa!
Może Gmail powinien oferować szablony "Przepraszam, propozycja nieaktualna" czy "Przepraszam, nastąpiła pomyłka"? Jak myślicie? ;] To krótkie zdanie nie tylko rozjaśni sytuację, ale sprawi, że odbiorca spojrzy na nadawcę nieco przyjaźniej.
Oczywiście każdemu zdarza się zapomnieć. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że zdalny kontakt wymaga reakcji obu stron, choćby w postaci tych trzech prostych słów, które naprawdę potrafią zapobiec wzajemnej niechęci. Bez nich każdy staje się po prostu maszyną, która przestanie istnieć, jeśli więcej się do niej nie odezwiemy.
I tyle!
***
Pamiętacie szmizjerkę, którą uszyłam w zeszłym roku na podstawie wykroju #3 E z Szycia krok po kroku 1/2013? Nadal wiernie mi służy i nie przejawia jakichkolwiek oznak zużycia, mimo że intensywnie ją eksploatuję.
Już kombinuję wersję jesienną, tym razem ołówkową!
Zauważcie, że w korespondencji elektronicznej nikt już praktycznie nie dziękuje za otrzymaną na zadane pytanie odpowiedź. Po prostu zapada cisza, a pytany nie wie, czy wiadomość nie dotarła, czy może się nie spodobała. A przecież to proste dziękuję to nie tylko sposób na wyrażenie szacunku, ale i forma potwierdzenia otrzymania odpowiedzi (poczta elektroniczna też czasem wysiada).
Nieco inaczej sprawa ma się z przepraszam, czyli słowem w języku polskim najtrudniejszym. Jak powszechnie wiadomo, przepraszanie robi z nas mięczaków. Tak, tak! W końcu przyznajemy się do popełnionego błędu. Jasne, przypadku najbliższych można się ostatecznie przemóc i przelotnie okazać skruchę, natomiast przed obcymi nie ma o tym mowy. A w sieci... W sieci zostanie po tym wieczny ślad, jak odcisk stopy Armstronga na księżycu ;].
Niestety, zasadę nieprzepraszania stosuje się już nie tylko w korespondencji prywatnej, ale i biznesowej. Sama wielokrotnie spotkałam się z firmami (szczególnie zajmującymi się PR-em), które składają konkretną propozycję, a potem przestają się odzywać. Bo zamiast przeprosić za pomyłkę, lepiej udać, że człowiek nie istnieje, a sprawa sama się rozwiąże. Przykro mi, w tym wymiarze tak to nie działa!
Może Gmail powinien oferować szablony "Przepraszam, propozycja nieaktualna" czy "Przepraszam, nastąpiła pomyłka"? Jak myślicie? ;] To krótkie zdanie nie tylko rozjaśni sytuację, ale sprawi, że odbiorca spojrzy na nadawcę nieco przyjaźniej.
Oczywiście każdemu zdarza się zapomnieć. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę z tego, że zdalny kontakt wymaga reakcji obu stron, choćby w postaci tych trzech prostych słów, które naprawdę potrafią zapobiec wzajemnej niechęci. Bez nich każdy staje się po prostu maszyną, która przestanie istnieć, jeśli więcej się do niej nie odezwiemy.
I tyle!
***
Pamiętacie szmizjerkę, którą uszyłam w zeszłym roku na podstawie wykroju #3 E z Szycia krok po kroku 1/2013? Nadal wiernie mi służy i nie przejawia jakichkolwiek oznak zużycia, mimo że intensywnie ją eksploatuję.
Już kombinuję wersję jesienną, tym razem ołówkową!
[Kliknij wybrane zdjęcie, aby je powiększyć]
Fot: pan Marchewka
PL
Szmizjerka i pasek: uszyłam sobie
Koturny: CCC
Ceramiczny naszyjnik z lat '50.: prezent od brata i bratowej pana Marchewki
Torebka: lumpeks (mama wyszukała)
Okulary przeciwsłoneczne: TK Maxx
Stylonowe pończochy: Feniks
EN
Stylonowe pończochy: Feniks
EN
Shirtwaist dress: made by me
Wedges: CCC
Vintage necklace (50s): a gift
Bag: second-hand shop
Sunglasses: TK Maxx
Stockings: vintage
Stockings: vintage
CUdnie wyglądasz, ale torebka też jest boska!
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie, Paulinko! :D
Usuńoooo taaaaaaak, podpisuję się. już pomijam nawet to dziękuję, bo ludzie dziękują, a owszem, ale ja roztrzepana jestem i nie wszystkie media kontroluję (fejsbuń mję wnerwia, bo pokazuje mi reklamy, a nie to, co ludzie piszą...), ale przepraszam to słowo, które zanika.
OdpowiedzUsuńcóż, Panna Marchewkowa piękna jak zwykle, czekam na wersję ołówkową (-: uściskuję!
Ja bym chciała, żeby ludzie choć w mailu emotikonkę wysłali (już nawet nie "dziękuję"), żebym wiedziała, że moja odpowiedź dotarła. A tu nic. I zawsze się stresuję tym, że może coś źle napisałam :P.
UsuńA szmizjerki to najlepsze lekarstwo na "nie mam się w co ubrać". Zastanawiam się, czy tej jesiennej nie uszyć dwukolorowej - jasna góra, ciemniejszy dół - żeby mi spódnicę z bluzką udawała :P.
Miłego weekendu, Lenko!
dwukolorowa będzie super! mam ostatnio fazę na kolory szkolne, granat mi wszedł w głowę :-)
Usuńcudownego i Wam! uściski!
Pięknie wyglądasz w tej kreacji! Myślę, że wersja ołówkowa będzie równie ciekawa.
OdpowiedzUsuńCo do przepraszania, ja nie lubię jak ktoś nadużywa tego słowa, tak na pokaz. 'Przepraszam' - "Za co? - 'Nie wiem, tak pomyślałem, że powinienem powiedzieć przepraszam'...
No to zazdroszczę tych za bardzo przepraszających :D.
UsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa na temat zdjęć!
Uwielbiam oglądać Twoje zdjęcia, jakbym cofała się w czasie :)
OdpowiedzUsuńPokłony w podzięce biję do samiuśkiej ziemi :).
Usuńmarzy się mi szmizjerka, a twoja nie dość ze piękna to w fajnych kolorach :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci dziękuję :).
UsuńCudownie wyglądasz:) Ile masz w talii?
OdpowiedzUsuńCo do zwrotów grzecznościowych, to myślę, że nie jest tak źle, czasami jeszcze spotykam się z nimi w korespondencji mailowej. Ale fakt, to są sporadyczne przypadki.
Pozdrawiam cieplutko :):):)
Ogromnie Ci dziękuję, Soniu!
UsuńW talii mam 59 cm i to moja zmora. Wszystkie wykroje muszę bardzo przerabiać.
Miłego weekendu :).
może ja mam jakieś szczęście, ale zwykle otrzymuję podziękowania (zwłaszcza od obcych osób - dostaję sporo maili z pytaniami o różne rzeczy, z blogiem związanych także)!
OdpowiedzUsuńczęsto na początku wiadomości znajduję też "przepraszam, że pytam...", "wybacz, jeśli zakłócam spokój...".
aczkolwiek... jeśli ktoś znajomy ma do mnie jakąś sprawę i podejmuje próbę rozwiązania swojego kłopotu z moją pomocą, a jako środek do skomunikowania się ze mną wybiera facebooka, to baaaardzo często na początku wiadomości nie znajduję nawet "cześć" :]
prześliczna jest ta szmizjerka!
w ogóle szmizjerki kojarzą mi się z takim jak teraz panuje poleciem :)
nie wiem, dlaczego :)
pozdrawiam!
Mam wrażenie, że niektórzy taki zdalny kontakt z innym człowiekiem traktują, jak zapytanie w Google. Wyszukiwarce za odpowiedź się nie dziękuje :P.
UsuńA co do szmizjerki, to faktycznie jej wygląd nieco się od lat '50. zmienił.
Bardzo Ci dziękuję i życzę miłego weekendu!
Torebka jest niesamowita!
OdpowiedzUsuńA całość pięknie się prezentuje!
Serdecznie dziękuję!
UsuńCudnie wyglądasz w tej szmizjerce!
OdpowiedzUsuńMiło mi wielce :).
UsuńZ mojego doświadczenia wynika z kolei, że im bardziej jestem uprzejma (a zawsze jestem, używam "przepraszam", "proszę" i "dziękuję", zastrzegam "o ile to możliwe" i "jeśli to nie kłopot" itd.), tym mniej serio się mnie bierze. Czyżby miły społeczny konwenans i zwykła ludzka grzeczność były odbierane jako słabość i brak pewności siebie? Jeśli tak, to przyszło nam żyć w niesympatycznych czasach.
OdpowiedzUsuńTo super, że szmizjerka zapowiada się na długowieczną. Jak długo żył (żyje?) najstarszy Twój samodzielnie uszyty ciuch? Sama mam nadzieję, że sukienki, które wyszły spod mojej ręki przeżyją te sklepowe...
Coś w tym jest, dla większości takie zwykłe zwroty grzecznościowe nie mają już żadnego znaczenia lub ich nadużywają bo dla niektórych są bez znaczenia :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna sukienka !
jaka torebka! coś pięknego!
OdpowiedzUsuńa Twoje umiejętności szycia podziwiam i przestać nie mogę :)
pozdrawiam!
Popieram szycie i eksploatację szmizjerek. Bardzo Ci pasują, Marchewkowo, ładnie podkreślają talię i absolutnie nie wywołują wrażenia kitlowatości/fartuchowości, są tak dobrze dopasowane i wykończone. Pozdrawiam życząc miłego weekendu :-)
OdpowiedzUsuńexcuse me, please and thank you can i have that BEAUTIFUL dress?! truly so lovely! i'm working on my own shirtdress at the moment, and when i saw yours mine suddenly became a little dimmer ;)
OdpowiedzUsuńsuperb!
Czasem mam wrażenie, że ludzie pisząc do innych e-maile zupełnie zapominają, że po drugiej stronie znajduje się nie komputer, a żywy człowiek. A brak odpowiedzi, zwłaszcza na wiadomości zaadresowane do konkretnej osoby, to już dla mnie szczyt braku dobrego wychowania.
OdpowiedzUsuńZestaw cudny :-) uszyłam właśnie koszulę z tego wykroju, wyszła zupełnie fajnie, więc zabieram się za szmizjerkę. Dziękuję za inspirację :-)
Niestety masz dużo racji :/ Ja się nie boję używać tych słów i nauczę też tego mojego synka :)
OdpowiedzUsuńFajna kiecka :)
Alice ♥
Ta sukienka zdecydowanie jest moją faworytką. Niesamowicie podkreśla Twoją zgrabną sylwetkę. Sama poszukuję od pewnego czasu takiego samego wykroju.
OdpowiedzUsuńMam podobne odczucia co do zanikającej kultury osobistej w narodzie... Przykre, ale prawdziwe. Osobiście chętnie używam tych trzech słów i zauważyłam, że bardzo pomagają w załatwianiu różnych spraw.
OdpowiedzUsuńSukienka ogromnie mi się podoba. Miałam kiedyś taką z dołem właśnie ołówkowym - bardzo ją lubiłam. Znam ten ból z dopasowywaniem wykrojów do własnej figury - mam ten sam problem. Jest włoski magazyn z wykrojami - dla sylwetek o proporcjach bardziej zbliżonych do naszych, ale trudno go dostać i zapomniałam nawet tytuł... A czy to nie było gdzieś na Twoim blogu?...
Jestem na tym blogu po raz drugi i po raz drugi zachwycam się Twoimi sukienkami! Naprawdę, marzy mi się właśnie taka, ale niestety umiejętności krawieckim jak na razie brak :) Mam pytanie - pasek też sama uszyłaś?
OdpowiedzUsuńTak, tak. Pasek uszyłam z tkaniny, z której powstała sukienka.
UsuńBardzo piękna sukienka. A jak wygląda z tyłu ? Pończochy są ze szwem ? Pończochy ze szwem bardzo ciekawie komponowałyby się z wzorem na sukience. Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńW tej notce można zobaczyć tył sukienki.
UsuńPończochy są stylonowe (prawdopodobnie lata '70.), więc nie posiadają już szwu. Natomiast nadal nie są elastyczne i wymagają pasa.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam! :)