W zimne dni najważniejsze jest to, co na wierzchu, więc od szycia płaszczy nie mogę się ostatnio oderwać. Pod koniec zeszłego tygodnia wzięłam się za kolejny egzemplarz do mojej kolekcji.
Zdecydowałam się na model z typowym dla lat '50. wykładanym kołnierzem, krojonym z przodem płaszcza oraz długimi zaszewkami, biegnącymi pionowo od ramion. Do tego celu wykrój 124 z Burdy 11/2005 wydał mi się najodpowiedniejszy.
Już na etapie przerysowywania zmieniłam nieco wielkość kołnierza (oryginalny był zdecydowanie za duży), wyrysowałam szerokie odszycia rękawów, które można wywinąć jako mankiety i przedłużyłam dół o 10 cm (na więcej tkaniny nie stykło).
Niestety, po zszyciu przodów z tyłem i szwów ramion okazało się, że jest to płaszcz dwuosobowy. Jasne, miał być szeroki, ale nie aż tak! Najdziwniejsze były tu jednak szwy ramion, które kończyły się niemal na łokciach. Tak, w tym miejscu miały się zacząć rękawy ;]. Czy te 9 lat temu tak się nosiło?
Nie tracąc zimnej krwi, zabrałam się za przerabianie. Szwy ramion zmniejszyłam o 10 cm (zostały tylko odrobinkę przedłużone), a obwody o 32 cm. Zmiany były tak duże, że z oryginalnego wykroju nietknięte zostały jedynie kieszenie i zaszewki.
Po zszyciu zmodyfikowanych elementów odetchnęłam z ulgą. Już wiedziałam, że coś z tego płaszcza będzie!
Wszycie cienkiej pikówki to był już pikuś (wykrój na nią musiałam stworzyć na podstawie pozszywanej tkaniny zewnętrznej). Aby uniknąć odkształceń na miękkiej i lejącej wełnie, nie tworzyłam zakładki, zapewniającej swobodę ruchu, a nadmiar podszewki wdałam w odszycie podkroju szyi i dół płaszcza.
I tak mi to wyszło:
[kliknij, aby powiększyć wybrane zdjęcie]
PL
Płaszcz: uszyłam sobie, model 124 z Burdy 11/2005 (nie szyjcie, szkoda nerwów)
Wełna w pepitkę: prezent od pani Kasi
Pikówka: Allegro
EN
Coat: made by me, Burda 11/2005/124 (I am not recommending it!)
Wool: a gift from a reader
Lining: Allegro
Trzeba było zostawić dwuosobowy, chodzilibyście sobie z panem Marchewką w tandemie na spacery;] Zachwyca mnie wnętrze:) (zewnętrze też)
OdpowiedzUsuńPłaszcz dwuosobowy - to trzeba opatentować :D.
UsuńDzięki Ci, Grando!
pikóweczka jak marzenie, zamówię na przyszłą zimę :-D
OdpowiedzUsuńpłaszcz na manekinie? łeeeeee, na Marchewkowej chcemy! :-P
Pikóweczka jest w dechę!
UsuńNa Marchewkowej będzie, jak się Marchewkowa w płaszcz ubierze.
nooo? to myk myk :-D
UsuńNaprawdę świetny, ale szkoda, że na manekinie, a nie na Tobie :)
OdpowiedzUsuńDziękuje! :)
UsuńA u mnie tak zawsze - najpierw na manekinie, a potem na minie. Dzięki temu widać, o co chodzi w danym wykroju.
It's a gorgeous coat! Modifying it sounded like a nightmare, but you did a great job!
OdpowiedzUsuńThank you so much, Opportunityknits! :)
UsuńŚwietny ,bardzo mi się podoba,pozdrawiam Ewa i zapraszam również do mnie na candy.
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie i pozdrawiam :).
UsuńFajny płaszcz, skoro luźny to pewnie znacznie cieplejszy.
OdpowiedzUsuńTo się okaże, jak tylko go przetestuję.
UsuńDziękuję! :)
Mysle, ze pomylilas sie przerysowujac wykroj i wzielas najwiekszy z mozliwych rozmirow, hi, hi ;)
OdpowiedzUsuńPlaszcz jak marzenie i do tego ta zielona kurza lapka z biskupia podszewka! Po prostu miodzio.
Dojechałam do rozmiary 44 i jeszcze go powiększyłam :P.
UsuńDziękuję Ci bardzo, Kamysiu!
Jejciu cały czas mi teraz po głowie chodzi jakby tu wykorzystać dwuosobowy płaszcz... :]
OdpowiedzUsuńPo zmianach bardzo ładny i oczywiście kolor podszewki znakomity! :)
Już tu myślę nad płaszczem całorodzinnym :P.
UsuńPokłony biję w podzięce!
Bardzo fajny płaszczyk Tobie wyszedł :) Ja z pewnością poległabym, gdyby to mnie czekało tyle poprawek :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam się poddać, bo ta wełna jest wyjątkowa.
UsuńDziękuję Ci serdecznie, Karolino!
mistrzostwo świata z tą pepitką...mnie chyba by szlag trafił :) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam :).
Usuńświetnie to wygląda - nawet guziki są jakby z lat 50-tych! Mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńGuziki kupiłam ostatnio w pasmanterii. Od razu wpadły mi w oko. Bardzo niewspółczesne, prawda?
UsuńDziękuję serdecznie!
Świetny płaszcz. Też chcę zobaczyć w nim Ciebie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :):):)
Jak tylko płaszcz przetestuję, zdjęcia na pewno się pojawią.
UsuńDziękuję i pozdrawiam :).
rozpłynęłam się!!!
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo :). Dziękuję!
UsuńMoje ulubione lata 50 -te, wyszedł Ci genialnie, zazdroszczę talentu, ja właśnie siadam do maszyny z zamiarem uszycia spódnicy z kontrafałdami takiej za kolano, trzymaj kciuki, takiej jeszcze nie szyłam i na dodatek nie mam wykroju...Pozdrawiam serdecznie Ewa
OdpowiedzUsuńTakie bezwykrojowce najlepiej wychodzą :).
UsuńTrzymam kciuki za udaną spódnicę i pozdrawiam!
O kurczę, to pierwotnie musiał być naprawdę spory, skoro i teraz to zdecydowanie luźny fason:).
OdpowiedzUsuńNo i teraz bardzo mi się podoba, a do tego musi być bardzo ciepły, zazdroszczę:), bo sama bym chętnie taki sobie sprawiła. Trzeba by znaleźć jakąś zdolną krawcową w okolicy.
Spory to niedopowiedzenie, był przeogromny! :P
UsuńJeszcze go nie testowałam, ale mam nadzieję, że pikówka się spisze i zapewni troszkę więcej ciepła niż zwykła podszewka.
Dziękuję!
moda ciążowa:D
OdpowiedzUsuńPrzed poprawkami - zdecydowanie tak!
UsuńCześć :) Taka jedna warstwa pikówki wystarczy, żeby płaszczyk był ciepły? Jestem na etapie wykrawania i zastanawiam się nad jeszcze jedną warstwa ociepliny. Chociaż na przód i tył oprócz rękawów.
OdpowiedzUsuńW takim wypadku na tył i przód najlepiej wybrać najgrubszą pikówkę. Trzeba jednak pamiętać, że tak obfite wnętrze może zniekształcać zewnętrze płaszcza, szczególnie jeśli tkanina wierzchnia nie jest bardzo gruba.
UsuńKawał dobrej roboty i nie mam na myśli rozmiaru ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, Chmurko! Miłego popołudnia :).
UsuńZupełnie mnie nie dziwi, że płaszcz wyszedł dwuosobowy, to dla burdy typowe :) Efekt końcowy bardzo ciekawy, w szczególności ta wełna, bo uwielbiam pepitkę i taką kolorystykę.
OdpowiedzUsuńNa mnie zwykle burdowe płaszcze pasują idealnie. To był wyjątek. Może wtedy była taka moda, już nie pamiętam :P.
UsuńDziękuję serdecznie!
Śliczny płaszczyk i bardzo ładny materiał :) A płaszcz dwuosobowy w zimę by się przydał, byłoby cieplej :D
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, Vayle!
UsuńPiękny! Szczególnie ładnie wygląda w tym materiale ;)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie ogromnie, że się spodobał! :)
Usuńdziwne, dziwne, że taki wielki wyszedł patrząc na zdjęcia do wykroju. To raczej wersje retro były luźne, a tu taka niespodzianka ! Ale fajnie, że sobie z nim poradziłaś bo szkoda było by tak fajnej tkaniny :)
OdpowiedzUsuńPrzedziwny ten model. Możliwe, że jest jakiś błąd w druku. Czasem się zdarzają.
UsuńBardzo Ci dziękuję! :)
czy szyjesz na zamówienie?
OdpowiedzUsuńOd dawna szukam takiego płaszcza i chętnie zlecę uszycie.
proszę o odpowiedź.
pozdrawiam. K.
Niestety, odzieży nie szyję na zamówienie.
UsuńPozdrowienia!
Piękny płaszcz, chylę czoła! :)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zastanawia, jak patrzę na płaszcze i żakiety, jak jest wszyta ta podszewka, i jakoś nie mogę sobie wyobrazić żadnego sposobu. Naturalnie, burdowskie brzmią dla mnie po chińsku ;) masz może jakąś sprawdzoną i łatwą instrukcję? Przymierzam się do uszycia płaszcza na wiosnę :)
Pozdrawiam!
Jeśli chodzi o podkładanie dołu to korzystam z tej instrukcji.
UsuńPłaszcz przewlekam przez otwór w dolnym szwie rękawa lub szwie bocznym płaszcza.
Trzymam kciuki za płaszcz :).
Miłego popołudnia!
Płaszcz jest cudowny, ale i tak najbardziej lubię czytać o całym procesie powstawania ubrań :) Na razie to dla mnie czarna magia, ale zaczynam bardzo powoli, od małej skali (lalkomaniaczka P: szyję dla swoich lalek) i mam nadzieję, że się rozkręcę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Karolina z http://cafemoscow.blogspot.com
Bardzo dziękuję i życzę Ci samych udanych projektów krawieckich! :)
UsuńOj już czekam na Twoją stylizację - piękny jest!
OdpowiedzUsuńDzięki, Paulino! :)
UsuńPłaszczyk prześliczny a kolor pikówki zniewalający! Od jakiegoś czasu zaglądam do Ciebie i nie mogę się napatrzeć na te cudne stroje, które szyjesz.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miłe słowa :).
UsuńPozdrowienia!
Kolejne cudo wierzchnie! Per aspera ad astra, Marchewkowo! Z utęsknieniem czekam na prezentację i przetestowanie. Pragnę nadmienić, że kwiatowa broszka jest po prostu urocza.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję! :)
UsuńA broszka to prezent od pana Marchewki.
Plaszczyk odszyty ze mucha nie siada, ale troche bym sie go bala. Te wszystkie panie w tych plaszczach wygladaly jak szafy trzydrzwiowe. Dawaj Twoje zdjecie, zobaczymy...
OdpowiedzUsuńNa poszerzeniu właśnie mi zależy. Lubię obszerne, trapezowe formy.
UsuńDziękuję :).