odzież - biżuteria - książki - wykroje - sprzęty

24 czerwca 2011

Zielony słowik szary

14 raz(y) skomentowano
Czy wiecie, że kiedyś słowik szary, który jest rudawo-brązowy, był zwany zielonym? Pan Marchewka wynalazł dziś ciekawy artykuł (artykuł w języku angielskim) na temat zmiany nazewnictwa, a może nawet postrzegania kolorów. To starożytni Grecy rudawo-brązowe upierzenie ptaszka nazywali zielonym. Zielony był również miód, morza miały kolor wina, a niebo wpadało w brąz. Niebieski w ogóle nie istniał jako odrębny kolor, był jedynie odcieniem zieleni!

A jeśli już mowa o kolorach, to czy pamiętacie beżową (a może zieloną?) sukienkę z merceryzowanej bawełny? Pojawiła się tu, tu i tu. Po publikacji tych notek odezwał się do mnie z propozycją współpracy przemiły przedstawiciel firmy PIEGATEX - to na aukcjach tej firmy nabyłam tę przepiękną tkaninę. Jako że jego ofertę przyjęłam z wielką radością, przedwczoraj dotarła do mnie paczka, a właściwie paka, której zawartość przyprawiła mnie o krawiecki zawrót głowy.

Dziś prezentuję Wam dwie z tkanin, które znalazły się w przesyłce:

Beżowo-złoty żakard, z którego powstanie widoczny na zdjęciu komplet (Burda 3/2010).
Może pokuszę się o wyszycie turkusowych kwiatów!
tkaniny, Allegro, PIEGATEX, włoskie, żakard, Burda 3/2010, szycie, krawiectwo

Biało-czarna bawełna na letnią sukienkę ze spódnicą z 3/4 koła.
tkaniny, Allegro, PIEGATEX, włoskie, bawełna, szycie, krawiectwo
[kliknij, aby powiększyć]

...oraz próbki (wybrane spośród przesłanych) tkanin sprzedawanych przez PIEGATEX:

tkaniny, Allegro, włoskie, PIEGATEX, próbki, bawełna, jedwab, len, wiskoza, szantung
[kliknij, aby powiększyć]


W zdjęciach udział wzięły:
Tkaniny i próbki: prezent od PIEGATEX-u
(tu znajdziecie aukcje tkanin, również tych z moich zdjęć)
oraz
Burda 3/2010

22 czerwca 2011

Czasami człowiek musi, inaczej się udusi...

12 raz(y) skomentowano
Nie pośpiewać, a odpocząć od nadmiaru szycia.

Dwa tygodnie temu zasiadłam do spódnicy z lnopodobnej mieszanki bawełny i poliestru. Niestety, prace posuwają się w ślimaczym tempie. A to materiał za rzadko tkany, rozchodzi się i szwy wymagają podklejenia taśmą flizelinową wzmacniającą. A to się marszczy. A to nie mam pomysłu na pasek. I tak dziennie przeszywam 10 cm tkaniny. Na więcej nie mam siły ;].

Ale, ale... Wolny chwile poświęcam na przeglądanie, sortowanie i przygotowywanie kolejnych wykrojów. Te, które znajdują się na zdjęciach, kupiłam na Allegro dość dawno, bo jesienią zeszłego roku.
Są to oryginalne amerykańskie wykroje pochodzące z lat pięćdziesiątych. Inaczej niż ma to miejsce w przypadku współczesnych przedruków, w jednej kopercie znajduje się tylko jeden rozmiar danego modelu, co sprawia, że większość z nich będę musiała przerobić. Moim wymiarom odpowiada tylko zestaw zawierający sukienkę z bolerkiem (McCall's 4666 - pierwszy od lewej).
Jak widać, koperty są dość mocno podniszczone, jednak ich zawartość - same wykroje oraz instrukcje (te są niezwykle dokładne i szczegółowo opisują każdy kolejny krok szycia) - pozostały niemal nietknięte, mimo słusznego wieku.

Vintage patterns,stare wykroje, szycie, krawiectwo, McCall's 4666, Vogue 931, McCall's 4013, Simplicity 4414
[kliknij, aby powiększyć]


Vintage pattern and instructionsVogue 931McCall's 4666
[kliknij, aby powiększyć miniaturę]

Wykroje na dużym zdjęciu (od lewej):
McCall's 4666 :sukienka + bolerko
Vogue 931: sukienka + płaszcz
McCall's 4013: sukienka
Simplicity 4414: spódnica

18 czerwca 2011

Jestem z miasta...

52 raz(y) skomentowano
... co oczywiście widać po tle poniższych zdjęć, prawda?
To ta część Wrocławia, z której nie można nawet wyjechać autobusem (nie wspominając o tramwajach - nigdy nie było tu nawet półtora ;]), gdyż najbliższy punkt sprzedaży biletów MPK oddalony jest o prawie cztery kilometry - 5 przystanków. Cóż mi pozostało? Ano ruszyć w krzaczory, aby wśród krajobrazów niedostępnej niczym Amazonia dzielnicy udokumentować mój dzisiejszy strój. Oznacza to, że pierwszy raz w marchewkowej karierze pokusiłam się o zdjęcia wykraczające poza moje mieszkanie!

Pogoda dopisała. Padało i wiało, co pozwoliło mi [w końcu!] zaprezentować parasolkę czarownicy, którą wygrałam w konkursie Restyle w grudniu 2009 r. Mimo że towarzyszy mi ona od prawie dwóch lat, stale wzbudza ciekawość przechodniów, a ostatnio pewnej starszej pani, którą zainteresowało miejsce pochodzenia parasolki. Niestety moje próby wytłumaczenia spełzły na niczym. Poległam na pierwszym słowie - "Internet" ;>.

A oto i zdjęcia:

blog, szafiarski, krawiecki, spódnica z koła, rags&silks, restyle, lidl, parasolka, lata pięćdziesiąte
[Kliknij, aby powiększyć. Zdjęcie otworzy się w nowej karcie.]
Fot.: Pan Marchewka


Spódnica z koła: Rags&Silks (tkanina to batik "dutch java print")
Bluzka: Lidl
Buty: New Look
Torebka: vintage
Kwiat i kolczyki: KappAhl
Parasolka: nagroda w konkursie Restyle

12 czerwca 2011

Pan Marchewka przedstawia: Lepiej późno, niż toporem między oczy...

24 raz(y) skomentowano
... jak głosi stare goblińskie przysłowie. Kto jest na tyle sędziwy, że czytał Magię i Miecz w latach '90 zeszłego wieku, ten wie, o co chodzi.

Po 15 (sic!) latach przerwy mam szansę znów zagrać w RPG. W ogólniaku i na początku studiów trudno było sobie wyobrazić egzystencję bez cotygodniowej sesji. Grało się a to w poczciwe polskie Kryształy Czasu, a to w popularnego Młotka, czyli Warhammer Fantasy Roleplay (w skrócie WFRP), a to w horrorowate Vampire i Wraith, wreszcie w systemy autorskie, przeze mnie zresztą wymyślone.

Potem jednak ludzie porozjeżdżali się po świecie i moja drużyna rozpadła się. Sądziłem, że dorosłe życie na dobre położyło kres przygodom w fantastycznych światach. Jakież więc było moje zaskoczenie, gdy starszy kolega z pracy na cotygodniowym zebraniu czwartkowym począł narzekać, że okrutnie jest zmęczony, gdyż wczorajsza przygoda przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. Okazało się, że udało mu się skrzyknąć jego starą drużyną i spotykają się na sesjach co dwa tygodnie.

"Mogę dołączyć?", wypaliłem z miejsca i tak zostałem zaproszony na kolejną sesję. Na razie grać będziem w drugą edycję AD&D, jednak mam nadzieję sprawdzić, czy moje umiejętności MG nie zardzewiały i wypróbować świeżutkiego Rogue Tradera z uniwersum Warhammer 40,000 (w skrócie WH40K).

Mr. Carrot, pan Marchewka, koszulki, Jinx, Tee, T-shirt, Starcraft, Wil Wheaton, RPG
[kliknij, aby powiększyć - KONIECZNIE!]
Zdjęcia robiłam ja, Marchewkowa

Na zdjęciu, od lewej:

Pierwszy ja ma na sobie jakże adekwatną koszulkę RPG Battleground z Jinksa, niestety już nie produkowaną. Na tyłku – mało widoczne szorty Carry. W dłoniach kości czaszkowe – doskonale nieczytelne, ale za to piękne – oraz podręczniki do drugiej edycji WFRP. Niestety, nim zdążyłem sobie w nią pograć, wyparła ją jakaś zbastardyzowana edycja trzecia, bardziej przypominająca planszówkę niż rasowego erpega. Pozostało przesiąść się na Warhammera w wersji futurystycznej, czyli...

... WH40K Roleplay – podręczniki do tego systemu trzyma drugi ja. Ma on ma na sobie jinksową koszulkę z kosmicznym marine ze Starcrafta II. A czemuż to? A temuż to, że Starcraft miał być początkowo komputerową adaptacją WH40K, tyle że Games Workshop odebrał Blizzardowi licencję, a Blizzard postanowił wykorzystać dotychczasowy wkład pracy po swojemu. Marines jednak pozostali dziwnie podobni... Spodnie na tyłku – te same.

Trzeci ja założył prezentowaną już tu koszulkę zaprojektowaną dla Jinksa przez Willa Wheatona – adekwatną w każdej erpegowej sytuacji – a do tego spodnie z Zary. W dłoniach – znów WH40K i kości (ile ich tam zostało po rzucie).

5 czerwca 2011

Sójki za morze...

55 raz(y) skomentowano
Wybieraliśmy się wczoraj z panem Marchewką na wielką biesiadę, która została zorganizowana w ramach "Europy na widelcu" na wrocławskim rynku, ale wybrać nam się nie udało (wszystko przez niemiłosierny skwar, który lał się z nieba). A ponoć rzucili nawet ślimaki i żabie udka ;].

Na szczęście kilka dni temu ruszyliśmy na podbój ustawionych tam straganów, na których można było nabyć drogą kupna regionalne specjały. Wróciliśmy wyposażeni w sery i kwas chlebowy, czyli cocacolopodobny napój wytwarzany z upieczonego chleba. Mniam, mniam, mniam. Już znalazłam odpowiednie przepisy i zaczynam domową produkcję!

Wracając do spraw blogowych, oto i sukienka, którą dwie notki temu prezentowałam na manekinie:

szafiarka, szycie, krawiectwo, DIY, Burda 3/2011, 3/2010, wykroje, popelina bawełniana, turkus, błękit, sukienka, lata 50, moda, retro, vintage style
[kliknij, aby powiększyć]
Fot.: Pan Marchewka

W notce udział wzięły:
Sukienka: uszyłam sobie z bawełnianej popeliny
Buty: lumpeks
Torebka: Alibaba.sklep.pl

1 czerwca 2011

Życie bez overlocka

27 raz(y) skomentowano
Jak większość z Was zauważyła przy okazji poprzedniej notki, zapasy wykańczam nieco inaczej niż radzi to współczesna literatura krawiecka. Choć brzegi obrzucam ściegiem overlockowym (urządzenia zwanego overlockiem nie posiadam), w który wyposażona jest moja maszyna, nie zawsze przynosi to oczekiwane rezultaty, co widać na poniższym zdjęciu. W takich sytuacjach korzystam z rozwiązania, które znalazłam, przeszukując w Internecie wykroje z lat pięćdziesiątych.

Oto krótka instrukcja takiego wykańczania:

Finishing edges of a seam allowance, szycie, krawiectwo, wykańczanie brzegów zapasów, bez overlocka, vintage, szwy, podwijanie, zaprasowanie
[kliknij, aby powiększyć]

1. Brzegi obrzucone zygzakiem lub ściegiem overlockowym podwijamy pod spód (powinny się znaleźć pomiędzy resztą zapasu a lewą stroną tkaniny).

2. Zaprasowujemy, najlepiej przez wilgotną ściereczkę (o ile tkanina na to pozwala). Jeśli szwy odbijają się na prawej stronie materiału, przed prasowaniem wkładamy pasek bibułki/pergaminu pomiędzy zapas a tkaninę.

Finishing edges of a seam allowance, szycie, krawiectwo, stębnowanie,
[kliknij, aby powiększyć]

3. Brzegi tkanin delikatnych, cienkich i lejących stębnujemy wąsko. Dzięki takiemu zabiegowi nie ulegną odwinięciu w trakcie użytkowania czy prania. W przypadku tkanin sztywniejszych i grubszych stębnowanie nie jest konieczne.
Gotowe!

Finishing edges of a seam allowance, szycie, krawiectwo, stębnowanie,
[kliknij, aby powiększyć]

Jeśli nie posiadacie overlocka i nie chcecie stosować szwu francuskiego, takie rozwiązanie będzie godne wypróbowania.